Tytuł wystawy wyjątkowo trafnie odzwierciedla jej zawartość. Prace artysty, nawet przy maksimum dobrej woli, trudno bowiem uznać za optymistyczne, pogodne, miłe czy jakkolwiek sympatycznie się kojarzące. Pokazują raczej ciemną stronę ludzkiej egzystencji. Przez wiele lat Ballen (amerykański geolog z zawodu, a południowoafrykański fotografik z wyboru) zajmował się przede wszystkim fotografią reportażową i portretową. Ale już wówczas tak dobierał modeli, by widz zaczynał wątpić, czy Bóg aby na pewno stworzył człowieka na własne podobieństwo. Kwintesencją jest jeden z jego najbardziej znanych portretów, przedstawiający dwóch opóźnionych w rozwoju braci bliźniaków. Z czasem artysta coraz bardziej aranżował sytuacje przed obiektywem. Stało się to na tyle jego manierą, że oskarżano go o manipulowanie wizerunkiem ludzi i nieuczciwość zawodową. Faktycznie, zdjęcie farmera tulącego wielką świnię może budzić emocje.
Ostatnie lata to kolejna wolta i coraz silniejsze skupianie się na fotografii inscenizowanej, będącej odzwierciedleniem autorskich traum, fantazji, marzeń. Nareszcie Ballen może puścić wodze swej onirycznej wyobraźni, budować sytuacje pełne absurdu, mrocznych halucynacji, dziwacznych skojarzeń. Poetyckie i niepokojące. Artysta nie głaszcze widza po głowie, ale raczej wyskakuje ku niemu niespodziewanie zza węgła, z dziwaczną maską skrywającą twarz. Kłaniają się inni artyści na „B”: Bellmer i Barney. A jednak jego sztuka pociąga, a ponad 50 wystaw, w tym wiele w prestiżowych muzeach i galeriach świata, tylko to potwierdza.
Roger Ballen, Shadow Land. Fotografie, Atlas Sztuki, Łódź, do 31 sierpnia