Tym bardziej że przejawy lokalnego wiecowania (protesty kupców z placu Defilad zarejestrowane przez Artura Żmijewskiego czy kameralna manifestacja w obronie pamięci dąbrowszczaków zorganizowana przez Zuzę Krajewską) rzuca na tzw. szerokie tło geograficzne i czasowe. Mamy więc demonstracje sprzeciwu i poparcia, spontaniczne i świetnie zorganizowane, kameralne i masowe, o podłożu politycznym, ideologicznym i socjalnym, a nawet artystycznym (protesty ludzi sztuki w Budapeszcie). Od Bratysławy po Meksyk. Świetne są cztery filmy Tomasa Rafy dokumentujące najbardziej gwałtowne europejskie protesty ostatnich lat (Majdan, imigranci na granicach UE itd.). Historycznym memento staje się montaż „oficjałek” i wieców poparcia dla władzy w dawnej Jugosławii, przygotowany przez Martę Popivodę. Pokazano też klasyczną już pracę Christo z 1962 r., kiedy to jedną z ulic Paryża artysta przegrodził barykadą z baryłek po ropie. Karolina Breguła z odpadów stworzyła wymyślną kolekcję narzędzi do hałasowania na manifestacjach. Można je sobie zabrać, ale pod warunkiem, że po roku wrócą wraz z dokumentacją ich ulicznego wykorzystania. Dla mnie kwintesencją tej problematyki są dwa obrazy Jadwigi Sawickiej. Na jednym namalowała słowo „Wygraliśmy”, na drugim „Przegraliśmy”. Ich przypisanie i wybór należy już do widza.
Po wiecu, Galeria Teatru Studio, Warszawa, wystawa czynna do 25 listopada