Godna podziwu jest konsekwencja, z jaką krakowskie muzeum stara się od lat pokazywać, jak współczesna sztuka radzi sobie z poszczególnymi tematami. Począwszy od lżejszych, jak sport, przez historię, medycynę i ekonomię, na gender i zbrodni skończywszy. Tym razem przyszedł czas na wątek poniekąd auto-tematyczny, czyli sztukę. Jak zwykle postarano się o obszerną prezentację tematu. Ponad 60 artystów z Polski i świata, zróżnicowane techniki, od klasycznego malarstwa, przez fotografię i kolaż, po wideo-art i instalacje. Ale trzeba też przyznać, że było z czego wybierać i co selekcjonować, współcześni twórcy dość chętnie tworzą bowiem dzieła odnoszące się w jakiś sposób do dokonań ich poprzedników. W jaki? Najprzeróżniejszy. Najczęściej to rodzaj badania, na ile dawne praktyki estetyczne nadają się do przeniesienia w dzisiejsze czasy i opowiadania o współczesnym świecie. Stąd starożytne rzeźby we współczesnym przebraniu Leo Caillarda czy „Dziewczyna z perłą” Vermeera w wykonaniu współczesnej modelki. Często to prace podszyte humorem, z postmodernistyczną dezynwolturą, jak w różnych działaniach grupy Łódź Kaliska. Bywa, że artyści wchodzą w dyskurs z poprzednikami bądź na zasadzie buntu, bądź adoracji („Gimnastyka profana” Oskara Dawickiego). Niekiedy po prostu cytują (Maciejowski), kiedy indziej stosują dość wierne powtórzenie (Aneta Grzeszykowska kopiująca ujęcia ze zdjęć Cindy Sherman) lub starają się doszukać nowych sensów. Nie ma na tej wystawie wielkich wyzwań i egzystencjalnych narracji, ale jest sporo wyobraźni i fantazji, gier z przeszłością i erudycją odbiorcy. Ale kto powiedział, że sztuka zawsze musi być śmiertelnie poważna?
Sztuka w sztuce, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, Kraków, do 1 października