Powojenna sielanka
Recenzja wystawy: „Szczeliny wolności – sztuka polska w latach 1945–1948/1949”
Ciekawe następstwo. Półtora roku temu otworzono w stołecznej Zachęcie wystawę „Zaraz po wojnie” poświęconą dokładnie temu samemu okresowi w polskiej sztuce, o którym teraz traktuje poznańska ekspozycja w Muzeum Narodowym. Choć równie obszerne, prezentują jednak zupełnie inne spojrzenie na tamte czasy. W Warszawie motywem przewodnim stało się uwikłanie sztuki w ideologię, politykę, życie społeczne i obyczajowe epoki oraz narastająca groza stalinizmu i socrealizmu. W Poznaniu tymczasem skupiono się wyłącznie na sztuce, niemal kompletnie ignorując wszelkie konteksty, dziejowe zawirowania i uwikłania.
Już sam początek wystawy zaskakuje widza. To szeroka panorama ówczesnego malarstwa tzw. kolorystów: martwe natury, sielankowe pejzaże, akty. Widz staje zdezorientowany i pyta: chwileczkę, a gdzie wojna? Czy ci malarze w ogóle zauważyli, że właśnie skończyła się hekatomba? Wojna jest w kolejnej sali, przypomniana znacznie skromniej, za to kilkoma prawdziwymi arcydziełami, jak choćby pracą „Getto II” Alfreda Lenicy czy rzadko pokazywanym „Rozstrzelaniem z dziewięcioma postaciami” Andrzeja Wróblewskiego. Po czym znowu wracamy do malarstwa i rzeźby w czystej postaci, a konkretnie do poszukiwań w obszarze abstrakcji i surrealizmu. Eksperymentów, które wkrótce miały być gwałtownie przerwane politycznymi decyzjami. W czasach gdy modne jest ekspozycyjne osadzanie twórczości w różnych pozaartystycznych kontekstach, poznańska wystawa nie wszystkim musi się podobać. Nie sposób jednak odmówić jej kuratorskiej konsekwencji w przekonaniu, że ostatecznie najważniejsza i tak pozostaje sama sztuka.
Szczeliny wolności – sztuka polska w latach 1945–1948/1949, Muzeum Narodowe w Poznaniu, do 12 listopada