Człowiek wielu profesji i zajęć, choć jakoś tam spokrewnionych, czyli reżyser, aktor, felietonista i scenarzysta, tym razem ujawnia stosunkowo mniej znaną swoją twarz: autora rysunków satyrycznych. Pochodzą zasadniczo z dwóch okresów. Po pierwsze, z końca lat 80. XX w., gdy ozdabiały jego felietony w „Tygodniku Kulturalnym”, i z początków XXI w., gdy ilustrowały „Fotel” – dodatek satyryczny redagowany przez Tyma dla „Rzeczpospolitej”. Większość tych prac podszyta jest polityką i ideologią czy może raczej absurdami przez nie generowanymi. Tym jednak rzadko wali satyrą po oczach, a bliżej mu raczej do mistrzów rysunkowej metafory, jak Sławomir Mrożek czy Szymon Kobyliński. Jak w rysunku, na którym facet stojący pośrodku pustyni i lustrujący horyzont przez lornetkę stwierdza: „Też nic nie widać, ale dużo wyraźniej”. Owa ponadczasowość rysunków Tyma sprawia, że co rusz czyta się z niedowierzaniem daty ich powstania, bo wyglądają, jakby opowiadały o tym, co dziś dzieje się wokół nas. Wystawę przygotowano z tzw. kontekstem: są szpalty „Fotela”, oryginalne zdjęcia i plakaty z STS oraz teksty skeczy z kabaretu Dudek, bo z obydwoma tymi legendarnymi instytucjami autor współpracował. Skromna, ale zajmująca wycieczka w przeszłość, która, okazuje się, wcale nie jest odległa.
Tymem do przodu, Muzeum Karykatury, Warszawa, do 26 listopada