Kac po klęsce reprezentacji siatkarzy na igrzyskach olimpijskich był długi i bolesny, ale już minął. To był zresztą, mimo pasowania siatkówki na nasz sport narodowy, kiepski rok – siatkarki w ogóle się do Londynu nie zakwalifikowały, reprezentacje juniorskie ugrzęzły w stanach średnich. Wygrana przez męską reprezentację Liga Światowa to ledwie nagroda pocieszenia. Niebawem do gry – w lidze i europejskich pucharach – wracają kluby, ale teraz liczy się tylko kampania wyborcza przed zaplanowanym na 7–8 października zjazdem delegatów, gdzie zostaną wyłonione władze związku.
PZPS wyrósł wśród sportowych związków na imperium. Lgną do niego wielkie firmy – od lat wiernie stoi przy nim Polkomtel, niedawno dołączył Orlen, a transmisje spotkań reprezentacji i klubów to perełka w sportowej ofercie Polsatu. Jeśli w budżecie PZPS uwzględnić ponad 24-milionową rządową dotację na siatkarskie szkolne ośrodki sportowe, to jest on dziś najbogatszym związkiem sportowym w Polsce – tegoroczny budżet to około 70 mln zł. Za rok wspólnie z Danią organizujemy mistrzostwa Europy mężczyzn, a samodzielnie – mistrzostwa świata w siatkówce plażowej. W 2014 r. kibiców czekają mistrzostwa świata mężczyzn.
CBA w akcji
Kandydatów na prezesa jest trzech: urzędujący od dwóch kadencji Mirosław Przedpełski, a także obecny wiceprezes związku, a jednocześnie szef Plusligi (męskich rogrywek klubowych) Artur Popko oraz jeden z członków zarządu – Waldemar Bartelik.
Przedpełski i Popko to szefowie grupy trzymającej władzę. Konkurują ze sobą tylko pozornie, niemal pewne jest, że Popko wycofa się przed głosowaniem.