POLITYKA: Pierwsze mecze pucharowe nie zawiodły naszych oczekiwań i pokazały, że Latynosi są nadal w natarciu. Chociaż wydaje się, że Brazylijczycy mimo wyeliminowania Chile ciągle „nie odpalili”.
Wołek: Przeszli psim swędem, bo to Chile było drużyną lepiej zorganizowaną. Brazylia ma strasznie nierówny skład, ponieważ Neymar, który ciągnie całą grę zespołu, nie ma dostatecznego wsparcia w przodzie. Ten Fred, w którego ślepo wierzy trener Scolari, to jest facet od stania, z kolei Hulk wyglądający jak ciężarowiec przewraca się przy każdej okazji, co jest przedziwnym fenomenem.
Zaorski: Zupełnie jakby grał na trawie w Wimbledonie.
Wołek: Najlepiej o braku wyrazistej koncepcji personalnej świadczy fakt, że kadra Brazylii ma ośmiu graczy środka pola. I Scolari w dwóch meczach, jeszcze przed starciem z Chile, wypróbował całą ósemkę. Czyli nie ma wyraźnego konceptu, jak zestawić ten środek.
Zaorski: Tak czy inaczej byliśmy o krok od olbrzymiej sensacji. Bo wiadomo, że karne to loteria. Statystycznie rzecz biorąc, gospodarze zazwyczaj przegrywają. A to byłoby jednak nieszczęście, gdyby gospodarze odpadli w jednej ósmej. Dlatego dobrze, że dalej grają, chociaż zgadzam się, że na razie wciąż „nie odpalili”.
POLITYKA: Wraca odwieczny temat, czy piłka nożna jest sprawiedliwa.
Czubaj: Nie jest. I całe szczęście, bo gdyby była, to oglądanie meczów byłoby trochę bez sensu. To, że od czasu do czasu lepszy odpada, tak jak odpadło Chile, to jeden z uroków futbolu.