Ludzie i style

Śliska sztanga

Śliskie ciężary prezesa Kołeckiego

Jeszcze będąc sztangistą, Kołecki na wylot poznał dopingową procedurę oraz furtki, które trzeba otworzyć, żeby oczyścić się z zarzutów. Jeszcze będąc sztangistą, Kołecki na wylot poznał dopingową procedurę oraz furtki, które trzeba otworzyć, żeby oczyścić się z zarzutów. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Kłopotliwe pytania o doping co jakiś czas wracają do Szymona Kołeckiego. Odpowiadał na nie jako zawodnik, a teraz odpowiada jako prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów.
Drugi – w Pekinie – przyjemnie zaskoczył, bo pojechał tam trochę z marszu, po długim leczeniu kolejnej z ciężkich kontuzji.Xinhua/Photoshot/Reporter/EAST NEWS Drugi – w Pekinie – przyjemnie zaskoczył, bo pojechał tam trochę z marszu, po długim leczeniu kolejnej z ciężkich kontuzji.

Nieszczęścia chodzą parami. Nie dość, że z mistrzostw świata w Ałmatach Polacy wrócili bez medalu (pierwszy raz od dziewięciu lat), to na dodatek w ostatnich tygodniach za polskimi ciężarami ciągnie się dopingowy smród. Co jakiś czas wypływają nowe sprawy, mnożą się wątpliwości, jak również oskarżenia o przymykanie prezesowskiego oka na szprycujących się zawodników. Tymczasem za kilka tygodni wygasa umowa z Anwilem, głównym sponsorem PZPC, ściągniętym właśnie przez Szymona Kołeckiego. Zapowiadają się trudne rozmowy, bo sponsor zamiast skandali wolałby medale.

Ostatnią bombą był pozytywny wynik kontroli Marcina Dołęgi, trzykrotnego mistrza świata. Wpadł na nandrolonie (sterydzie anabolicznym niezwykle popularnym wśród sztangistów), a na jego niekorzyść działa też to, że w tym roku krajowi kontrolerzy dwukrotnie nie zastali go pod zadeklarowanym adresem, więc uniknął testu. Michał Rynkowski, szef Komisji do Zwalczania Dopingu w Polsce: – W tym roku wpadek w ciężarach jest mniej niż w latach ubiegłych. Z tym że kaliber spraw jest dużo grubszy, bo dotyczy aż pięciu członków kadry narodowej. Większość przypadków to użycie sterydów, raz – stosowanie hormonu wzrostu. Sprawy bardzo trudne do obrony.

Bastion leśnych dziadków

Wiara prezesa Kołeckiego w czystość zawodników jest niewzruszona. – Marcin Dołęga i Krzysztof Zwarycz (przypadek hormonu wzrostu – red.) odwołali się, procedura jest w toku. Marcin do dziś nie dostał żadnego upomnienia związanego z rzekomym unikaniem kontroli. Z dokumentów, które posiadam, wynika, że jest niewinny, dlatego ze spokojem czekam na decyzję w sprawie próbki B – wyjaśnia.

Polityka 48.2014 (2986) z dnia 25.11.2014; Ludzie i Style; s. 116
Oryginalny tytuł tekstu: "Śliska sztanga"
Reklama