Ludzie i style

Nowy serwis społecznościowy This. – antidotum na sieciowe śmietnisko?

Ma na razie niespełna 5 tys. użytkowników, za to na tyle wpływowych, by po zaproszenia do niego ustawiały się kolejki chętnych. Czy Facebook i Twitter doczekały się godnego konkurenta?
.This.cm/Google +.

Kilka miesięcy temu głośno było o serwisie Ello, który cokolwiek przedwcześnie obwołano następcą Facebooka. Od sieciowego giganta odróżniało go podejście do prywatności i reklam. To pierwsze założyciele Ello obiecywali chronić. Tych drugich – unikać. Dzisiaj widać, że oferta Ello nie wystarczyła, by przeciągnąć do siebie zauważalną (w skali sieci) liczbę użytkowników.

Teraz podobną próbę podjął nowy serwis o nazwie This. – pisanej z kropką – czyli „To.”. Jak deklarują jego założyciele na minimalistycznej stronie głównej, This. służy do dzielenia się ciekawymi treściami znalezionymi w sieci. Z tym że każdy użytkownik – i to wyróżnik serwisu – możne udostępnić tylko jeden link dziennie.

Twórcy This. wychodzą w ten sposób naprzeciw tym, których zmęczył już zalew rzekomo interesujących internetowych treści. Uczucie przesytu doskonale znają stali użytkownicy Facebooka i Twittera: w zalewie wpisów, linków, poleceń, komentarzy i odpowiedzi na komentarze trudno odróżnić to, co zasługuje na uwagę, od rzeczy mało istotnych i zwyczajnego spamu.

Zaradzić temu ma właśnie ograniczenie wprowadzone przez This. Jeśli tylko raz dziennie będziemy mogli powiedzieć znajomym, że „muszą to zobaczyć”, zamiast odruchowo publikować zastanowimy się, czy przysłowiową galerią słodkich kociaków rzeczywiście warto wyczerpać dobowy limit. Użytkownicy This. mogą się oczywiście wzajemnie obserwować, nie ma jednak możliwości komentowania wpisów – można za nie co najwyżej podziękować przyciskiem „Thanks”, czyli „Dzięki”.

Minimalistyczny wygląd This.PolitykaMinimalistyczny wygląd This.

Czy restrykcje proponowane przez This. to nonsens? Tym, którzy tak uważają, warto przypomnieć fenomen Twittera. Swój ogromny sukces zawdzięcza on z pozoru absurdalnemu ograniczeniu – w tym wypadku nie liczby wpisów, ale ich długości (do 140 znaków). Przymus skrótowości szybko docenili jednak chociażby dziennikarze, politycy czy ekonomiści. Obok gwiazd popkultury i sportowców spotkamy dziś na Twitterze najważniejszych przywódców świata, szefów międzynarodowych korporacji i naukowców.

Także This. zdążyło już zaskarbić sobie życzliwość wpływowych postaci branży technologicznej czy medialnej. Od oficjalnego debiutu serwisu w połowie listopada dołączyło do niego 4,6 tys. osób, wśród których można spotkać nie tylko redaktorów „The Atlantic”, którego wydawca wspiera finansowo rozwój serwisu, ale także „Guardiana”, „The Republic” czy „The Boston Globe”.

Liczba użytkowników byłaby zapewne wielokrotnie większa, gdyby do This. mógł się zapisać każdy. Na razie serwis znajduje się jednak w fazie testowej i o zaproszenie do niego trzeba poprosić kogoś, kto już ma w nim konto. Nieśmiało pytamy więc: czy ktoś mógłby nam takowego zaproszenia użyczyć?

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną