Ludzie i style

Orzeł Wiking

Oszałamiająca kariera polsko-nigeryjskiego futbolisty

Na testach, organizowanych na uczelni Texas Tech, Babs zrobił wrażenie. Na testach, organizowanych na uczelni Texas Tech, Babs zrobił wrażenie. Łukasz Skwiot/FotoOlimpik / Newspix.pl
Babatunde Ayiegbusi z amatorskiej ligi w prowincjonalnej dla futbolu amerykańskiego Polsce trafił do ziemi obiecanej: zawodowej NFL.
Amerykańscy spece od futbolu orzekli, że jak na 160 kg żywej wagi oraz 2,06 cm wzrostu rusza się zwinnie oraz z werwą.Dariusz Bres/materiały prasowe Amerykańscy spece od futbolu orzekli, że jak na 160 kg żywej wagi oraz 2,06 cm wzrostu rusza się zwinnie oraz z werwą.

Dla Babatunde Ayiegbusiego, syna Polki i Nigeryjczyka, przepustką do wielkiego świata okazał się film. Właściwie klip. Zmontował go po zakończeniu poprzedniego sezonu, który spędził w półamatorskiej niemieckiej drużynie Dresden Monarchs. Wybór najlepszych akcji z własnym udziałem – taka pamiątka na koniec rozgrywek.

W Dreźnie było kilku trenerów, którzy otarli się o profesjonalny futbol w amerykańskim wydaniu, ale nie przebili się do NFL. Jeden z nich zadzwonił do Jeffa Griffina, sportowego agenta, pilotującego kariery kilku zawodników z NFL. – Jeff powiedział coś w stylu: Koleś z Polski? Nie no, bez jaj! Ale obejrzał. A gdy obejrzał, złapał za telefon i powiedział, żebym przyjeżdżał najszybciej, jak się da, bo niebawem będą testy – opowiada Babatunde, dla znajomych Babs.

Na testach, organizowanych na uczelni Texas Tech, Babs zrobił wrażenie. Obecni tam amerykańscy spece od futbolu orzekli, że jak na 160 kg żywej wagi oraz 2,06 cm wzrostu rusza się zwinnie oraz z werwą. Z uznaniem odnotowali również, że nie ma najmniejszego problemu ze zrozumieniem tego, co się do niego mówi, oraz właściwie interpretuje taktyczne uwagi trenerów. Pochwalili, że jest coachable, czyli do wytrenowania. – Byłem trochę zmęczony po 22 godzinach w samolotach. Ale spięty? W ogóle. W przeciwieństwie do wielu chłopaków z amerykańskich uczelni, po niektórych było widać, że życiowa szansa, przed którą stanęli, po prostu ich sparaliżowała.

Teraz Babs mieszka w hotelu zapewnionym przez klub, odlicza dni do początku obozu przygotowawczego i po raz pierwszy w życiu ma komfort, że może robić wszystko, czego zapragnie, by stać się lepszym futbolistą. A więc korzysta z usług fizjoterapeutów: – Mają taki sprzęt, że i martwego postawiliby na nogi – mówi Babs.

Polityka 16.2015 (3005) z dnia 14.04.2015; Ludzie i Style; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Orzeł Wiking"
Reklama