Ludzie i style

Pierwsze samobieżne auto Google – już na szosach!

Gigant branży technologicznej zapowiada, że gatunek, jakim jest kierowca, wkrótce wymrze. Szalony pomysł?

Pomysł może wydawać się szalony, ale Google właśnie wprowadza go w życie – testując swoje poruszające się bez kierowcy auta już oficjalnie, w naturalnym ekosystemie. Czyli na ulicach. Pierwszą podróż samochód w typie pandy odbywa w Kalifornii.

Gigant w branży technologicznej nie zraża się niepowodzeniami. Jeszcze na początku czerwca prototyp Google uległ dwóm wypadkom w ciągu jednego tygodnia, mierzy się też z wątpliwościami niedowierzających. Inteligentny system miałby zastąpić kierowcę? Auto miałoby sunąć po szosach bez ludzkiego wspomagania? Kursy prawa jazdy przestaną być potrzebne, a od kierowców nie będzie się wymagać legitymowania prawem jazdy? Włącza się też sentymentalizm – co z przyjemnością prowadzenia samochodu?

.Google +.
.Google +.

Google odpowiedź ma w zasadzie prostą – jego samochód zapewni nam dodatkowy czas, który zagospodarujemy dowolnie, według własnych potrzeb. Poza wszystkim przywilej podróżowania – a nie każdy ma przecież predyspozycje, żeby zostać kierowcą – stanie się w zasadzie normą. „Chodzi o to – pisze Edwin Bendyk – żeby mobilność, czyli możliwość przemieszczenia się, była równie łatwo dostępna jak woda z kranu”.

Auto zawiezie nas zatem do pracy albo na wakacje, a my w tym czasie nadrobimy zaległości służbowe, przejrzymy internet, obejrzymy film. I tylko rodzi się pytanie, ilu z nas oprze się pokusie śledzenia sytuacji na drodze i bez reszty zaufa technologii.

Pierwsze prototypy aut Google wypuścił na ulice już przed trzema laty. Wówczas sygnowane markami Lexusa i Toyoty Prius, przypominały wizualnie tradycyjne samochody i przemierzyły w sumie ponad milion kilometrów. Nowy projekt wyróżnia się wyglądem (i pewną niepozornością) nieco bardziej. Docelowo będzie pozbawiony kierownicy i pedałów. W fazie testowej jeszcze jest w nie wyposażony – na wypadek, gdyby kierowca chciał przejąć nad autem kontrolę.

Samochód porusza się w terenach zabudowanych z maksymalną prędkością 40 km na godzinę. Prototypy Google uległy w sumie 12 wypadkom (firma zdaje skrupulatne i powszechnie dostępne raporty) – niewiele, jeśli wziąć pod uwagę miliony przejechanych kilometrów. „Do większej liczby incydentów dochodzi, gdy kierowca pisze esemesy w trakcie jazdy” – komentuje Devin Coldewey w serwisie NBC News. 

Google wieszczy, że za ni mniej ni więcej pięć lat prace nad automatyzacją podróży nabiorą – nomen omen – przyspieszenia. Kierowca wkrótce okaże się już zupełnie zbyteczny. Po samobieżnych autach i bezzałogowych samolotach przyjdzie czas na pociągi, tramwaje i metro?

Czytaj także:
– Kierowcy i maszyniści wkrótce będą bezrobotni

Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną