Ludzie i style

Górą w górach

Rafał Majka wygrał 11. etap Tour de France

Szymon Gruchalski / IMGstudio / materiały prasowe
Majka czuje się mocny, odległe miejsce w klasyfikacji generalnej na pewno drażni jego ambicję, a teraz znów bliżej do celu, czyli obrony koszulki dla najlepszego górala.

Góry to miał być czas Majki i sukces przyszedł, choć z pewnym opóźnieniem. To zwycięstwo to trochę nagroda pocieszenia za nieudany wczorajszy dzień, kiedy Majka nie wytrzymał tempa narzuconego przez rywali, zwiększył straty w klasyfikacji generalnej, a jego odważne zapowiedzi o sprawdzaniu prawdziwej wartości rywali mocno zbladły.

Nie ma dwóch zdań, że w dzisiejszym wyniku pomogło odległe miejsce w klasyfikacji generalnej, bo z perspektywy dotychczasowej czołówki wyścigu urwanie przez Polaka kilku minut nie ma wielkiego znaczenia. Ale zwycięstwo było stylowe, przekonujące i brawurowe, jak to zawsze w przypadku samotnych ucieczek bywa. Premie punktowe do klasyfikacji górskiej są faktem – Majka znów ma się o co bić.

Majka trzeci raz wygrał etap na Tour de France, a każde takie zwycięstwo to cegiełka do budowy własnego pomnika. W tym roku musiał pogodzić się z tym, że z grupie Saxo Tinkoff ma być pierwszym pomocnikiem Alberto Contadora, ale już widać, że rozpisane przed wyścigiem role nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością.

Contador wprawdzie jest w czołówce wyścigu, ale nie ma widoków na to, by zagroził Chrisowi Froomowi, który jak na razie jedzie po francuskich drogach tak, że wielu kojarzy się z Lancem Armstrongiem, ze wszystkimi dwuznacznościami, jakie się z Amerykaninem wiążą.

Być może więc teraz w drużynie Majki akcenty się przesuną i dostanie więcej samodzielności. Przed kilkoma dniami Polak mówił, że czuje się mocny, odległe miejsce w klasyfikacji generalnej na pewno drażni jego ambicję, a teraz znów bliżej celu, czyli obrony koszulki dla najlepszego górala, więc niewykluczone, że w tej edycji jeszcze będzie o nim głośno. Na rolę pomocnika Contadora nigdy nie powiedział złego słowa, ale przecież wiadomo, że to nie szczyt jego marzeń.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną