Ludzie i style

Targi śniadaniowe czy targowisko próżności?

Gary Stevens / Flickr CC by 2.0
Na naszych oczach wypacza się kolejna szlachetna idea. Tym razem tzw. targów śniadaniowych, które zamieniły się w rewię lansu i cen z kosmosu.

Moda zaczęła się w Warszawie, z czasem podchwyciły ją również inne miasta. Chodziło o to, by jeść smacznie, slow foodowo, w miłej atmosferze i za w miarę przystępne pieniądze. Jak to na targu.

Ale wiadomo nie od dziś, że żądza szybkiego i łatwego zarobku jest w stanie zniszczyć wiele z tego, co jako tako szlachetnego stanie na jej drodze. Szczególnie mocno odczuwalny jest wówczas deficyt samoograniczającego się zmysłu, że warto czasem mieć mniej jednego (czyli pieniędzy), by dostać więcej drugiego (czyli więź z klientem opartą na wspólnym uczestnictwie w interesującym i inspirującym wydarzeniu).

Na targach, przynajmniej tych w Warszawie, wśród sprzedających nie widać zbytnio innych pragnień poza żądzą zarobku. Oczywiście, niektórzy starają się, by potrawy były smaczne, ale udaje się to niewielu. A nawet jeśli się udaje, to wysokie ceny sprawiają, że potrawy niemal stają w gardle.

Przykłady? Proszę bardzo: nieduża bułeczka z dwoma hiszpańskimi kiełbaskami w środku – 10 zł, półkilogramowy bochenek ciemnego chleba – 6 zł, mały naleśnik z szynką – 12 zł, gofry – od 14 zł wzwyż. 40 dkg humusu – 15 zł. Itd. itp. Słowem: by zjeść jako takie śniadanko, trzyosobowa rodzina musi mieć w portfelu co najmniej 100 zł.

Jednak nie tylko ceny zniechęcają do udziału w śniadaniach. Śniadania zamieniły się już nawet nie w rewię mody, ale feerię lansu i napuszenia godnych Balu Debiutantów. Dla młodych mieszczan wysokie ceny to oczywiście nie problem (mogą w najgorszym przypadku nakarmić się własnymi aspiracjami). Najważniejsze jest, by stanąć na tym specyficznym wybiegu. A ci, którym się to nie podoba, mogą pójść sobie gdzie indziej. Przecież nikt nikogo nie zmusza, żeby przychodził na targ.

Tylko czy warto w ten sposób mordować ciekawą ideę? Odpowiedź jest oczywista. Zejdźcie więc na ziemię, wystarczy obniżyć ceny i spuścić z tonu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną