Ludzie i style

Piszesz SMS-y, przechodząc przez ulicę? Może to nie tak niebezpieczne, jak się wydaje

Korzystając z telefonów, podświadomie dostosowujemy swój chód do warunków otoczenia – wynika z najnowszych badań. Ale czy zawsze tak jest?
.huffting/Tumblr.

Trudno oszacować stopień naszego uzależnienia od technologicznych urządzeń. Zwykle jednak nieustannie nam towarzyszą – zwłaszcza ze względu na swoją wielofunkcyjność (choć coraz rzadziej korzystamy z nich dlatego, że są po prostu niezbędne – wystarczy rzucić okiem na przykład na te zdjęcia).

Ryzyko związane z używaniem telefonu w trakcie prowadzenia samochodu zostało już udokumentowane, podlega też stosownej karze. Co jednak z innymi czynnościami, tak na przykład prozaicznymi jak chodzenie, poruszanie się po mieście z telefonem w dłoni? Psychologowie są zdania – a amatorzy raczej przyznają im rację – że używanie telefonu w dowolnym celu zawsze do pewnego stopnia angażuje mózg i rozprasza. Trudno toczyć jednocześnie rozmowę i pisać SMS. Trudno przejść przez ulicę i mieć kontrolę nad tym, co dzieje się wokół. Nie jest to bowiem tak zautomatyzowana czynność jak choćby żucie gumy.

Tezy te część naukowców zaczęła kwestionować, a przynajmniej krytycznie się do nich odnosić. Badacze z Uniwersytetu w Ohio – przytaczamy za serwisem „Business Insider” – szacują, że tylko w 2008 r. około tysiąca pieszych w Stanach Zjednoczonych trafiło do szpitali, bo używało telefonu w mało odpowiedzialny sposób. Niektórzy ulegli wypadkom, inni się poślizgnęli, na coś nadepnęli, przeoczyli mikrą dziurę na drodze. Tysiąc osób – czterokrotnie więcej niż dwa lata wcześniej!

Z najnowszych badań wynika jednak, że słynny „texting”, czyli pisanie SMS-ów, ale także nieustanne podłączenie do sieci (przeglądanie mediów społecznościowych i filmów) w trakcie poruszania się po mieście współcześnie sprawia, że... chodzimy nieco inaczej. Można powiedzieć: zaczynamy się adaptować. Nieco odmieniony sposób poruszania się może nas nawet ustrzec od wypadków.

Troje badaczy z brytyjskiego Uniwersytetu w Bath wywodzi, że przechodząc przez ulicę i spoglądając na telefon, podświadomie „skracamy długość kroku i jego częstotliwość, wydłużając czas, kiedy obie stopy są w kontakcie z podłożem i zwiększając odległość od przeszkód”.

W badaniach, jakie przeprowadzili, uczestniczyło 30 osób między 18. a 50. rokiem życia. Poproszono je o przechadzanie się po specjalnie zaprojektowanym torze przeszkód trzykrotnie: raz odebrano im telefon, potem pisali SMS, a za trzecim razem rozwiązywali w trakcie chodzenia test matematyczny (!).

Badacze sprawdzali, czy i w jaki sposób uczestnicy eksperymentu dostosowywali swój ruch do sytuacji, stopniowo komplikując zadania i świadomie ich dekoncentrując. Badani mieli siłą rzeczy zawężone pole widzenia, ale czy to sprawiało, że częściej wpadali na przeszkody?

Okazało się, że te osoby, które idąc, korzystały z telefonu, ukończyły całą trasę jako ostatnie, ponieważ podświadomie dostosowywały swój chód do warunków otoczenia. Czyli do przeszkód i faktu, że są czymś zaabsorbowane, w tym wypadku np. pisaniem SMS.

Te poznawcze dystraktory – przekonują badacze – skłaniają do ostrożności. Nie wiadomo jednak, czy wyniki badania na osobach starszych, narażonych na większe ryzyko potknięcia się, byłyby takie same. Można zgadywać, że niekoniecznie.

Nie wszyscy naukowcy przyjmują tezę o odmienionym sposobie poruszania się z równym entuzjazmem. W ubiegłym roku zespół naukowców z Uniwersytetu w Queensland w Australii stwierdził, że korzystanie ze smartfonów podczas chodzenia naraża na niebezpieczeństwo, utratę równowagi i istotnie zwiększa ryzyko wypadków. Korzystanie z telefonu podczas spaceru prowadzi poza tym – wywodzą dalej badacze – do garbienia się i nieprawidłowej postawy ciała.

Różne kraje wychodzą naprzeciw nowym modom. Duże miasta zaczynają wydzielać specjalne pasy, przejścia dla pieszych tylko dla tych, którzy zamierzają w czasie spaceru korzystać z telefonów. Z myślą o esemesujących studentach taki tor dla nieodrywających wzroku od ekranu smartfona wyznaczył np. Utah Valley University w budynku Student Life and Wellness Center.

Specjalne pasy przeznaczone dla osób, które chcą spacerować i używać jednocześnie telefonów komórkowych, pojawiają się już w zachodnich programach telewizyjnych i reklamach. Władze belgijskiej Antwerpii wyznaczyły specjalne ścieżki dla osób korzystających z telefonów na chodniku. Z inicjatywą wyszedł jeden ze sklepów sprzedających telefony komórkowe – ze względu na to, że wiele ekranów pęka po zderzeniu... z drugą osobą.

W chińskim mieście Chongqing również podzielono część chodnika. Jedna strona białej linii w niczym nie różni się od tysięcy chodników na całym świecie. Oznaczenia po drugiej wskazują, że to miejsce tylko dla osób ze wzrokiem wbitym w smartfon.

Czy tak będą kiedyś wyglądać polskie ulice? Czy między pasami dla pieszych i ścieżkami rowerowymi pobiegnie kiedyś pas dla jeszcze jednej społecznej grupy? Zresztą najpierw należałoby się zastanowić, czy piesi esemesujący nie będą się obijać... o siebie nawzajem. 

.Flickr CC by 2.0.
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną