Ludzie i style

Ach, co to był za rozwód

Zamiast łzami kończą małżeństwo huczną imprezą. Dobry pomysł?

Adam Whitlock / Unsplash
Zaadaptowaliśmy do polskich warunków amerykańskie Halloween, walentynki czy baby shower. Jak wygląda w krajowym wykonaniu najmłodsza z mód zza oceanu – impreza rozwodowa?
W USA i Europie Zachodniej sporą popularnością cieszą się divorce hotels (dosł. hotele rozwodowe).Larry Dale Gordon/Getty Images W USA i Europie Zachodniej sporą popularnością cieszą się divorce hotels (dosł. hotele rozwodowe).
Figurki rozwodników pojawiają się np. na torcie rozwodowym. Lukrowe postaci można torturować, dekapitować i się nad nimi znęcać.Jeffrey Hamilton/Getty Images Figurki rozwodników pojawiają się np. na torcie rozwodowym. Lukrowe postaci można torturować, dekapitować i się nad nimi znęcać.
Bannery „Just divorced” zgodnie z amerykańską tradycją można umieścić z tyłu samochodu.Mike Watson/Getty Images Bannery „Just divorced” zgodnie z amerykańską tradycją można umieścić z tyłu samochodu.

Tekst ukazał się w POLITYCE w sierpniu 2015 r.

Natalia zakończyła swoje pożycie małżeńskie po niespełna dwóch latach. Sama dziś przyznaje, że wzięła ślub za szybko, w wieku zaledwie 23 lat. Już po roku wiedziała, że nic z tego nie będzie. Ale zamiast załamywać ręce, zaczęła się zastanawiać, jak obwieścić o tym kroku swojej rodzinie i przyjaciołom. Bądź co bądź przez kilka miesięcy o niczym innym niż o ślubie nie mówiła.

Od niechcenia zaczęła wstukiwać w Google różne zwroty ze słowem divorce w środku i w ten sposób trafiła na nagrania Amerykanek, które ze swoich rozwodów robiły prawdziwy show. Nieraz z udziałem statystów, rekwizytów i wynajmu najróżniejszego sprzętu i scenografii. Był wśród tych nagrań klip lib-dub divorce proposal, którego pomysłodawczyni zaangażowała kilkudziesięciu tancerzy, aby streścić w tańcu i piosence swoje nieudane pożycie i obwieścić małżonkowi chęć rozwodu. Na deser Natalia obejrzała kilka odcinków amerykańskiego reality show „Divorce Court”, w którym z rozwodu robi się na oczach milionów widzów prawdziwy cyrk. Pozwoliło to jej zdystansować się do czegoś, co od dziecka nauczyła się odbierać raczej w kategoriach tragedii. Są ludzie, którzy myślą i czują podobnie. I jest ich całkiem sporo.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego najwięcej rozwodów w Polsce notuje się wśród osób, które zawarły związek małżeński w przedziale wiekowym 20–24 lata. W 2013 r. rozwiodło się w Polsce 66 132 osób, z czego 18 692 właśnie w tej grupie wiekowej. W 2014 r. było 65 761 rozwodów, z czego osób, które zawarły związek małżeński między 20 a 24 rokiem życia, było 18 165. Wielokrotnie więcej niż w jakimkolwiek innym przedziale. Dwudziestoparolatki przeważnie uczą się i imprezują. Początek małżeństwa obwieszcza światu wielka impreza i rytuał w jednym – ślub. Czemu inna nie miałaby obwieścić o jego zakończeniu? Natalia zaczęła się więc zastanawiać, jak przygotować swoją imprezę rozwodową.

Gdzie się rozwieść?

W Polsce rozwód przez wiele lat był powodem do wstydu. Starano się go ukrywać, a nawet do niego nie przyznawać czy wręcz zaprzeczać. Na wsiach i w mniejszych miejscowościach rodziny młodych, którym nie wyszło, bały się szykan, prześladowań i tego, co sąsiedzi powiedzą. Natalia nie ma takich obaw.

Zagląda na kolejną amerykańską stronę o „diworsach”. Tym razem trafia na witrynę właściciela lokalu rozwodowego z New Jersey. Richard O’Malley to divorce party planner. Posiadana przez niego sala wyposażona jest w profesjonalne nagłośnienie i oświetlenie, jakiego nie powstydziłby się dobry klub. Może pomieścić do 600 osób. Richard opowiada o przygotowywanych przez siebie imprezach rozwodowych. Na jednej z nich mężczyzna żydowskiego pochodzenia wśród zaproszonych gości sklejał kawałek po kawałku rozbitą szklankę. Dlaczego? W tradycji żydowskiej rozbicie szklanki czy kielicha ma oznaczać, że szczęście nigdy nie może być całkowite. Jest to stały rytuał żydowskich zaślubin. Sklejanie na powrót rozbitej szklanki było jego własnym rytuałem odwrócenia wydarzenia.

Inna klientka zażyczyła sobie, by jej impreza zaczęła się od odwołania przysięgi, jaką sobie wraz z byłym składali. Przy tym samym ołtarzu, przy którym stali. Szło to tak: „Ja, Maria, nie biorę sobie ciebie za męża. Nie będę ci wierna w dobrych i trudnych czasach, w chorobie i w zdrowiu. Nie będę cię kochać i szanować do końca mojego życia”. Po odwołaniu przysięgi ojciec panny młodej zabrał ją sprzed ołtarza do wyjścia, prowadząc wzdłuż tych samych ławek, obok których wchodziła do kościoła lata temu. Potem wszyscy pojechali do wynajętej od Richarda sali, przeznaczonej specjalnie na imprezy rozwodowe. Ale miejsc, w których można celebrować rozwód, jest więcej.

W USA i Europie Zachodniej sporą popularnością cieszą się divorce hotels (dosł. hotele rozwodowe). W Europie znajdziemy je w kilkunastu miastach, m.in. w Amsterdamie, Barcelonie, Brukseli czy Londynie. Jak mówi jeden z menedżerów hotelu, trafiają tu osoby, które uważają, że rozwód nie musi być męczącym, pełnym cierpienia i trwającym w nieskończoność procesem. – W hotelu meldujesz się w piątek, będąc w związku małżeńskim, a wymeldowujesz się w niedzielę, będąc singlem – wyjaśnia Michele Martin, tutejsza „mediatorka rozwodowa”.

Rozstające się małżeństwo po przyjeździe do hotelu ma rozpisany cały weekendowy grafik. Jego najważniejszym elementem są konsultacje z prawnikiem. Nie tym, który reprezentuje którąś ze stron, tylko innym, wynajętym przez hotel. Tak, żeby nie było podejrzenia o stronniczość. Konsultacje kończą się wtedy, kiedy zostanie wypracowane porozumienie. Ponadto opcjonalnie można się też spotkać z mediatorem i doradcą finansowym. Między spotkaniami rozchodząca się para może korzystać z hotelowych atrakcji, takich jak spa, basen czy salon masażu. Wszystko oddzielnie. Pracownicy hotelu czuwają, aby ścieżki rozwodników się nie przecięły.

Ryszard Oszmian z Grupy Reklamowej Multiradio, który organizował tego typu wydarzenia w Polsce, opowiada, że spotkania przez niego przygotowywane miały na celu omówienie życiowych spraw pomiędzy byłymi małżonkami. Włącznie z tym, u których wspólnych przyjaciół mogą się spotykać razem, a u których nie. I tak jak w przypadku divorce hotels spotkania często odbywały się w hotelu. Brał w nich udział niezależny prawnik, niezwiązany z żadną ze stron.

Jeszcze szybciej niż w hotelu można się rozwieść w Las Vegas, które słynie nie tylko z szybkich ślubów, ale i szybkich rozwodów. W jednej z jego słynnych kapliczek w błyskawicznym tempie w związek małżeński ze swoim przyjacielem weszła Britney Spears, która równie szybko go unieważniła. W tym samym mieście brała ślub polska piosenkarka Iwona Węgrowska, która w ubiegłym roku celebrowała koniec małżeństwa na wieczorze rozwodowym przy szampanie.

Imprezę z okazji rozstania urządzali też muzyk Jack White i jego żona Karen Elson. W Las Vegas divorce party wyprawiała jedna z miss USA Shanna Moakler, która rozwodziła się z Travisem Barkerem, perkusistą zespołu Blink-182. Punktem kulminacyjnym uroczystości była konsumpcja przez gości tortu rozwodowego, na którego szczycie była figurka pary młodej: zakrwawionego pana i blond panny ściskającej w ręku nóż. Atrakcji na tego typu przyjęciach jest dużo więcej. Mogą być autorskie, jak figurka panny młodej z nożem według projektu Shanny, czy też wybrane z repertuaru przygotowanego przez organizatora.

Jak się bawić?

Na imprezach rozwodowych popularnym elementem scenografii są lalki i figurki pary młodej. Lalki często przypominają wyglądem Barbie – z tą różnicą, że pan lub panna młoda nie posiada np. głowy. Figurki pojawiają się też na torcie rozwodowym. Lukrowe postaci można torturować, dekapitować i się nad nimi znęcać. Ta aktywność cieszy się powodzeniem w każdej grupie wiekowej rozwodników.

Po słodkościach można pograć w gry, np. w rzutki. Z tą różnicą, że zadaniem rzucającego jest trafić w głowę eksa, przyklejoną w centralnym punkcie tarczy, które to trafienie jest najwyżej punktowane. Zawody mogą być indywidualne lub drużynowe, punkty liczy się jak w standardowych rzutkach. Po partii rzutek można – wśród aplauzu zebranych – uroczyście pochować swój pierścionek w specjalnej trumience. Jej kształt i wygląd wybiera się i zamawia indywidualnie, np. w firmie WeddingRingCoffin.com, która specjalizuje się w produkcji tego typu dodatków. Jeżeli pogrzeb obrączki nie jest wystarczająco kuszącym rozwiązaniem, możemy ją też wystrzelić z pistoletu. Na rynku amerykańskim bez trudu znajdziemy firmy, które oferują przetopienie obrączki w kulę do pistoletu i rundkę na strzelnicy. A wszystko to można robić, popijając roznoszone np. przez striptizerki lub striptizerów drinki o wdzięcznych nazwach, w wolnym tłumaczeniu, takich jak „nara frajerze” czy „goń się pajacu”, no i wsłuchując się w przeboje typu „Hit the Road Jack”, „I Will Survive” czy „Fine Without You”. Całość odbywa się np. w otoczeniu plakatów i bannerów „Just divorced” (dosł. świeżo rozwiedzeni), wzorowanych na klasycznych „Just married”. Zgodnie z amerykańską tradycją można je też umieścić z tyłu samochodu.

Znajdziemy również firmy, które oferują możliwość dosłownego pochowania rzeczy, kojarzących się z byłym partnerem. Meble, bibeloty, ubrania, dosłownie wszystko, co budzi negatywne emocje i o czym chcemy zapomnieć. Choć rozwiązaniem jest też wielkie ognisko, w którym możemy po prostu wszystko spalić, tańcząc wokół niego niczym Indianin. A skoro już przy paleniu jesteśmy – do listy atrakcji warto dopisać palenie zdjęć, które można wcześniej dodatkowo podrzeć, pognieść czy podziurawić.

Na wielki finał odpalamy fajerwerki. I tu znajdą się specjalne zestawy fajerwerków rozwodowych – oferuje je np. brytyjska firma Great Northern Firework Company. Natalia nie je słodyczy, ale zawsze lubiła napić się dobrego drinka, zagrać w rzutki i popatrzeć na fajerwerki. No i ma wielki ogródek, w którym nieraz urządzała ze znajomymi grilla. Może coś z tego wykorzysta.

Cena imprezy zależy od jej typu, liczby gości i atrakcji. Weekend w jednym z divorce hotels kosztuje ok. 5 tys. dol. Średni koszt rozwodu w USA wynosi z kolei 15 tys. dol. Za imprezę płaci się od 5 od 35 tys. dol. Rozwód w USA statystycznie odbywa się co 36 sekund, a sam rynek usług rozwodowych wyceniany jest na ok. 150 mld dol. Ryszard Oszmian potwierdza, że cena wydarzenia zależy od atrakcji, obecności mediatora czy prawnika, a jeżeli jest to impreza, to oczywiście od liczby gości – może kosztować 5 lub 15 tys. zł. Choć w Polsce, z uwagi na kontrowersje społeczne, takie przyjęcia cieszą się ograniczonym zainteresowaniem; szybciej rozwija się sektor imprezowych usług pogrzebowych.

Po co to wszystko?

Rozwód potrafi być okropny. Amerykańscy rozwodnicy w swoich relacjach z imprez rozwodowych zauważają więc, że tego typu nowe rytuały mogą przynieść emocjonalną i psychiczną ulgę. Johnatan Marvin z Nowego Jorku, miasta, w którym przeprowadza się najwięcej rozwodów w USA, uważa, że taka impreza to rytuał wyjścia. – Nikt nie chce tego robić, ale małżeństwo to coś, w co zaangażowani są rodzina, przyjaciele, znajomi, mnóstwo osób. Organizując ten event, chciałem pokazać, że wszystko ze mną w porządku. Zakończyłem pewien etap życia i ruszam do przodu. No i mam nadzieję, że uniknę sytuacji, iż za kilka lat ktoś nieświadomy będzie mnie pytał, co u żony – mówi Johnatan.

Natalia, przygotowując swoją imprezę, chce przede wszystkim poinformować bliskich, że to już koniec. Miała już rozwód w swojej rodzinie i wie, że ryzyko kłótni, przepychanek i złych emocji jest duże. Mogą się ciągnąć latami. Oczekuje więc od przyjaciół, których zaprosi, wsparcia i potwierdzenia słuszności decyzji. Chciałaby, żeby to był swojego rodzaju symbol zamknięcia.

Dr Wojciech Kulesza, psycholog miłości z Uniwersytetu SWPS Poznań, zauważa, że imprezy rozwodowe mają wspólny mianownik z terapią. – Dzięki terapii pary w miarę spokojnie przechodzą rozstanie. Terapia pozwala zamknąć naszą przechodzącą w przeszłość relację, iść dalej do przodu w życie. Jest to pewien rytuał, któremu towarzyszy uczucie ulgi. Może podobne odczucia towarzyszą tym, którzy wyprawiają imprezy rozwodowe?

Rozwodzący się dojrzali Amerykanie zauważają, że tego typu wydarzenie z udziałem gości pozwala im spojrzeć przed siebie i po prostu poczuć się lepiej. 49-letnia Barbra Combs zaprosiła na swoje rozwodowe party trzech synów, byłego i obecnego partnera. – Jeżeli czujesz żal czy złość, impreza rozwodowa może uwolnić w tobie to, co najgorsze, i lepiej tego nie rób. Ale jeżeli jesteś z tym pogodzony, dajesz znać, że to koniec jakiegoś etapu i początek kolejnego. Sygnał dla otoczenia, że z tobą wszystko OK – mówi. – Dla mnie ta uroczystość była takim samym sygnałem, jakim dla młodszych pokoleń jest dziś zmiana statusu na Facebooku na wolny.

Jak mówi Tomasz Duda, wykładowca z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tego rodzaju wydarzenie potwierdza fakt, jak bardzo społeczeństwo jest zindywidualizowane: – Publiczne przejście naszego osobistego katharsis stawiamy ponad to, czego oczekuje społeczność. Choćby 100 lat temu byłoby to nie do pomyślenia. W XIX w. istniało nazewnictwo na każdą osobę w rodzinie, każdy wiedział, kim jest np. świekra – matka męża. Dziś mało kto pamięta, co takie słowa znaczą. Dawniej rozwód miał duży wpływ na losy rodziny czy rodu. Dziś celebrujemy rozwijanie osobistych szans i własnych celów. Więzy rodzinne są mniej istotne niż dawniej.

Każdemu znaczącemu wydarzeniu w naszym życiu towarzyszy jakiś rytuał, celebracja. Chrzciny, komunia, ślub czy urodziny. Również wydarzenia przykre – jak pogrzeb – obrosły w rytuały. Każde z nich to spotkanie z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, często przy stole i z alkoholem. – Wielu amerykańskich psychologów proponuje, by patrzeć na wszystko jak na szansę. Abyśmy wyciągali pozytywne wnioski z traum, przykrych wydarzeń i patrzyli z optymizmem w przyszłość – dodaje Tomasz Duda. W Polsce celebrowanie rozwodu zdarza się rzadko, ale już stypa jest czymś powszechnym. Spotkanie z okazji czyjegoś pogrzebu, przeważnie przy zastawionym stole, często kończy się w miłej atmosferze, niemal imprezowej. Pozwala przejść swoje katharsis. Pomaga przetrwać dramatyczny moment, pogodzić się ze stratą. Może za jakiś czas podobnie będziemy podchodzić do rozwodów? Wobec braku lepszych ofert Natalia zdecydowała, że wynajmie w jednej z warszawskich restauracji salę. Zaprosi na spotkanie rodzinę i najbliższych przyjaciół. Wszyscy razem usiądą przy stole. Będą rzutki, śmieszne drinki i playlista z lat 70. Bez fajerwerków. Natalia opowie, co czuje, że to już koniec. I ma nadzieję, że wszyscy będą z nią w tym trudnym momencie.

Polityka 33.2015 (3022) z dnia 11.08.2015; Ludzie i Style; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Ach, co to był za rozwód"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną