Ludzie i style

Oto gdzie lubimy być dotykani – według badaczy

Tumblr
Zdaniem amerykańskich naukowców wszystko zależy od tego, kto dotyka. I od płci: dotykającego i dotykanego.

Znamy tę sztuczkę – im krótszy dystans fizyczny między obcymi sobie ludźmi, tym trudniej komuś odmówić, tym łatwiej wymóc oczekiwane działanie i tym większy dyskomfort. Właśnie dlatego – bo nie tylko ze względów pragmatycznych – wymyślono lady, okienka i inne bariery, które oddzielają nas od siebie w sytuacjach, gdy jedna strona czegoś potrzebuje (na poczcie czy nawet w sklepie spożywczym), a druga jej służy. I dlatego w zatłoczonym tramwaju odwracamy wzrok albo wyglądamy przez okno – byle uniknąć kontaktu wzrokowego z nieznajomymi.

Jak wybrnąć z podobnych onieśmielających sytuacji? Czy obcego nam człowieka wypada jakkolwiek dotknąć – choćby po to, żeby zwrócić mu na coś uwagę? Wymienić uścisk dłoni chyba można – ale czy to wyczerpuje sprawę i czy repertuar dozwolonych gestów faktycznie jest tak wąski? Czy bliscy nam ludzie zawsze i bezwarunkowo mają prawo skracać do nas dystans? Kiedy obcy stają się na tyle oswojeni, żeby witać nas nieco czulszym gestem? Wątpliwości na tym polu sporo. Poza tym różni ludzie dopuszczają innych do siebie według odmiennych, własnych zasad.

Pewnych podpowiedzi dostarcza właśnie pismo „Proceedings of the National Academy of Sciences”, prestiżowy amerykański tygodnik naukowy. Na podstawie własnych badań (przeprowadzonych na próbie ok. 1400 osób z Finlandii, Francji, Włoch, Rosji i Wielkiej Brytanii) naukowcy wyrysowali osobliwe mapy ciał – kobiet i mężczyzn. Na poniższych ilustracjach kolorem czerwonym zaznaczono te rejony ciała, których dotyk wywołuje dyskomfort, żółtym i białym – te, których dotknąć już wolno. Kolorem niebieskim zaś te miejsca, których nie życzymy sobie, by ktokolwiek dotykał. To tzw. strefy tabu, najczęściej miejsca intymne.

.mat. pr..

(powiększ)

.mat. pr..

(powiększ)

Wszystko zależy od charakteru relacji. Jak widać, na dużo więcej może sobie pozwolić nasz partner, człowiek, z którym dzielimy życie. W tym wypadku dotyk jest i dozwolony, i pożądany. Co zaskakujące, przyjaciele, nawet bliscy, pewnych granic przekraczać już nie mogą. Choć wciąż są nam bliżsi niż członkowie rodziny, zwłaszcza najdalsi (kuzyni, wujkowie i ciocie – szczególnie odmiennej płci). Najbezpieczniejsze wydają się górne partie ciała – dłonie, głowa oraz plecy.

„Osoby nam bliższe mają prawo dotykać nas w różnych miejscach – i mają ku temu więcej powodów – tłumaczą autorzy badania, Juulia T. Suvilehtoa i jej czworo współpracowników. – Pozostali mogą dotykać niemal wyłącznie dłoni i górnych części tułowia”. Czyli ściskać ręce przy powitaniu i poklepywać się od czasu do czasu po ramieniu i plecach – wydaje się, że to jedyne bezpieczne rejony.

Zdaniem badaczy – i co widać na powyższych ilustracjach – kobiety są bardziej otwarte na dotyk niż mężczyźni. Przy czym reprezentanci jednej i drugiej płci czują dyskomfort, gdy dotykają ich mężczyźni (wyłączając kibiców rzadko widujemy przytulających się mężczyzn). Kobietom przyzwala się na więcej. A dlaczego na mniej pozwala się nieco dalszym znajomym i członkom rodziny? „Bo im większą przyjemność sprawia nam dotykanie pewnych rejonów ciała, tym bardziej selektywnie dobieramy ludzi, którym na ten dotyk pozwalamy” – wyjaśnia Suvilehtoa. To zatem rodzaj przywileju i dowód bliskości.

Dlaczego uczeni w ogóle poświęcają tej sprawie uwagę? Uznali bowiem, że dotyk świadczy o zażyłości, ale też pomaga relację utrwalić czy zacieśnić. Są ponadto zdania, że podobne reguły obowiązują w różnych rejonach Europy i odmiennych kulturach – co warto wiedzieć, zanim zawrze się kontakty za granicą. Choć i we własnym otoczeniu, jak widać, wypada zachować ostrożność.

Autorzy badań zachowują poza wszystkim pewną dozę krytycyzmu – niektórzy ludzie po prostu nie lubią być dotykani, inni skracają dystans dużo szybciej. Nim więc wybadamy, z kim mamy do czynienia, na początek lepiej z bezpiecznej odległości pomachać na powitanie zamiast energicznie ściskać dłoń.

Reklama

Czytaj także

null
Nauka

Zmarł Daniel Dennett, wybitny filozof. „Każdy powinien siebie pytać: a co, jeśli nie mam racji?”

Daniel C. Dennett, filozof ­kognitywista, zmarł w wieku 82 lat. Czytelnikom „Polityki” jest doskonale znany, udzielił nam wielu wywiadów. Przypominamy jeden z nich.

Karol Jałochowski
20.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną