Tu witają uchodźcy
W wiedeńskim hotelu Magdas pozbędziesz się uprzedzeń
Młody Afrykańczyk sprawdza w komputerowym systemie, czy są jeszcze wolne pokoje. Ale w najbliższy weekend wiedeński Magdas Hotel, należący do austriackiego Caritasu, ma pełne obłożenie. Z pozoru nie widać w tym nic dziwnego. W Wiedniu, podobnie jak w całej Europie, jest coraz więcej przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki. A organizacje dobroczynne łatają budżety, prowadząc hotele. Tak jak Czerwony Krzyż w Kenii, który stworzył tam sieć The Boma Hotels. Z kolei Grandhotel Cosmopolis w Niemczech jest jednocześnie schroniskiem dla uchodźców.
Co prawda goście i uchodźcy mieszkają w różnych częściach budynku, ale spotykają się na korytarzach. Podobnie jest w Magdas. Jedna część jest schronieniem dla nieletnich uchodźców, którzy znaleźli się w Austrii bez rodziców. Druga to butikowy hotel prowadzony przez azylantów. Większość z nich nie ma kierunkowego wykształcenia, nie pracowała nigdy w hotelarstwie albo nigdy wcześniej nie miała pracy. Nie znają też za dobrze niemieckiego. Mówią za to w suahili, po persku, portugalsku, rosyjsku, francusku, arabsku… Dinis (29 lat), uchodźca polityczny z Gwinei Bissau, który – przeszmuglowany na pokładzie kontenerowca – tułał się po Europie, by w końcu trafić do Austrii, zna siedem języków. Jest więc najlepszym recepcjonistą, jakiego hotel mógłby sobie wymarzyć. Mimo to kilkanaście lat nie miał pracy.
Praca tylko sezonowa. Lub w burdelu
Wysiadający na stacji Westbahnhof w Wiedniu uchodźcy witani są banerami z napisem „Refugees welcome!”. To ważny komunikat dla ludzi takich jak 24-letni Ehsan (uciekł z Afganistanu, bo Taliban groził śmiercią jego rodzinie, przez sześć miesięcy samotnie szedł pieszo, a kiedy dotarł do Austrii, nawet nie wiedział, w jakim jest kraju) albo Majid (25-latek, jazyda, trzy lata temu uciekł z Iraku przed islamistami).