Ludzie i style

Polscy siatkarze zostali zmieceni z parkietu przez Amerykanów. To była lekcja pokory

Forum
Na etapie olimpijskich ćwierćfinałów można się jednak spodziewać innych zespołów będących w życiowej formie, czego najwyraźniej polscy siatkarze nie wzięli pod uwagę.

Rozczarowani? Nic dziwnego. Tak się kończy oglądanie igrzysk wyłącznie przez polskie okulary.

Z tonu narzuconego z Rio wynikało, że polscy siatkarze dopiero się rozpędzają, że żaden przeciwnik im niestraszny, trener Antiga wybiegał już myślą i słowem do finału, w którym chciał się spotkać z Brazylią, a kapitan Michał Kubiak mało elegancko wypowiadał się o rywalach, konkretnie o Brazylijczykach, strasząc, że dostaną w łeb.

Można było odnieść wrażenie, że kaliber przeciwnika właściwie nie ma znaczenia, bo każdego przerastamy o dwie klasy i każdy, kto stanie naprzeciw bojowo nastawionym Polakom po drugiej stronie siatki, będzie prosił o jak najniższy wymiar kary. Którą to prośbą nasi wzgardzą, bo są tak bojowi, że aż niemiłosierni.

Relacjonowanie igrzysk wyłącznie z polskiej perspektywy jest wobec kibica fundamentalnie nieuczciwe, bowiem ów kibic, nakarmiony ponad miarę pokrzepiającymi informacjami o tym, że wszyscy członkowie drużyny trenera Antigi trafili w Rio z życiową formą, nabiera pewności, że ta życiowa forma w zupełności wystarczy do medalu, czyli do złota, bo wiadomo, że inne medale się nie liczą.

Na etapie olimpijskich ćwierćfinałów można się jednak spodziewać innych zespołów będących w życiowej formie, czego najwyraźniej polscy siatkarze nie wzięli pod uwagę i zupełnie się na tę okoliczność nie przygotowali.

Fundamentalnie uczciwe oraz najzwyczajniej przezorne byłoby po prostu wziąć na wstrzymanie. Przypomnieć sobie o mądrym rosyjskim powiedzeniu: tisze jediesz, dalsze budiesz, a może nawet zdobyć się na jakieś kurtuazyjne komunały wobec rywala (zwłaszcza jeśli tym rywalem są Amerykanie, z którymi ostatnio mamy ujemny bilans spotkań). Bo fanfaronada okazuje się dodatkowym balastem, który ciągnie w dół tym szybciej, im gorzej układa się gra. Nie ma zagrywki, nie ma bloku, nie ma obrony, są męki w ataku i słuszne poczucie, że jeszcze nie do końca wystygła napinka w obliczu takiej gry budzić może tylko śmieszność.

Skoro więc wśród siatkarzy nie ma mądrych, którzy dla własnego dobra potrafiliby schłodzić atmosferę, a może nawet uśpić rywali przesadną skromnością, to nie masz kibicu innego wyjścia, tylko następnym razem podziel euforyczną bufonadę płynącą z polskiego obozu przez dziesięć. Po prostu: ostudź się sam.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną