Ludzie i style

Czterokrotna złota medalistka w tenisie stołowym. Kim jest Natalia Partyka?

ittfworld / Flickr CC by 2.0
Natalia Partyka zdobywa złoty medal w tenisie stołowym na paraolimpiadzie w Rio.

Znajomi mówią o niej, że jest trochę jak sfinks. Potrafi obserwować rzeczywistość z pełnym spokoju dystansem. Na przykład: sędzia sportowy chce jej uścisnąć rękę i wyciąga prawą, i wówczas trafia w pustkę, ponieważ Natalia nie ma prawego przedramienia. Ma jedynie coś jak małe paliczki zamiast palców wyrastające spod łokcia – taka się urodziła. Z uśmiechem sfinksa Natalia czeka więc z wyciągniętą ręką lewą, aż zamieszanie ustanie.

Zaczęła grać, gdy miała 7 lat. Już wiązała buty dłonią z paliczkami, w przeciwieństwie do innych dzieci, które jeszcze tego nie umiały. Pod tym względem też była zawsze wyjątkowa: nie odpuszczała sobie. Do klubu – robotniczego – przychodziła ze starszą siostrą Sandrą. Jej ówczesny trener Bronisław Zygmanowski szybko na nią postawił, ale woził ją na zawody z duszą na ramieniu: w przepisach sportowych, skrojonych pod pełnosprawnych zawodników, powiedziane jest, że do serwu zawodnik ma podrzucać piłeczkę z otwartej dłoni, na wysokość 15 cm. A ona podbijała kikutem. Uspokoili go w tej kwestii dopiero w związku sportowym w Warszawie: te paliczki można uznać za dłoń. Natalia paradowała na tych zawodach z odsłoniętym przedramieniem, zero skrępowania. Już od drzwi kontaktowa. Gdy miała 11 lat, pojechała na paraolimpiadę w Sydney. Była najmłodszą uczestniczką w historii. Potem zaczęła studia na AWF, zrobiła prawo jazdy, kupiła mieszkanie. Bierze udział w dziesiątkach akcji społecznych, także promujących niepełnosprawność. Żyje jak chce i lubi.

Niektórzy zawodnicy – jak Pistorious czy właśnie Partyka – chcą i mogą konkurować z pełnosprawnymi, co jest dowodem, że konkurencja na paraolimpiadach się zaostrza. Na niedoścignioną potęgę wyrośli Chińczycy, w pierwszej piątce medalowej klasyfikacji są Rosja i Ukraina, a więc kraje, które raczej nie słyną z integracji niepełnosprawnych w społeczeństwie.

W czasie paraolimpiady w Londynie, prezes Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych START Robert Szaj w rosnącym poziomie zmagań paraolimpijczyków dostrzegał szansę: bo paraolimpiada przestaje być anonimową imprezą. No bo ministra Joanna Mucha – naprędce, bo naprędce – ale pojechała do Londynu, prezydent podjął medalistów zgodnie z poolimpijskim ceremoniałem. To dobrze – bo po medalowych żniwach w Sydney (53 krążki) i Atenach (54) odzew był żaden.

Echo tego londyńskiego entuzjazmu – wzmocnionego wcześniejszą porażką naszych pełnosprawnych olimpijczyków w Londynie i rozpieszczanych piłkarzy na Euro pewnie dotrze i do szerszej publiczności. Że to nie wstyd pokazać protezę i żaden ból na nią patrzeć. We współczesnej kulturze, wymagającej od ludzi perfekcyjnej urody, wiecznej młodości i bezustannego zwycięstwa, żyją miliony niepełnosprawnych (w Polsce 3,5 mln, czyli 10,6 proc. populacji), niepełnourodziwych, nieperfekcyjnych. Londyn uczynił z nich bohaterów. W Rio tylko umocnili swoją pozycję. Kolejny sukces Partyki jest tego najlepszym dowodem. 

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną