Ludzie i style

Jakich imion lepiej dzieciom nie nadawać? Oto co zaleca Rada Języka Polskiego

Luma Pimentel / Unsplash
Na portalach internetowych rekordy popularności bije lista imion zakazanych rzekomo przez Radę Języka Polskiego.

Od pewnego czasu na portalach internetowych rekordy popularności bije lista imion rzekomo zakazanych przez Radę Języka Polskiego.

Lista, owszem, powstała. A to z powodu rosnącej liczby próśb o opinie na temat nowych, pojawiających się w Polsce imion. Tyle że komunikaty Rady należy traktować jak sugestie, bo RJP nie ma możliwości zakazywania czy nakazywania jakichkolwiek imion.

Czym, przy wyborze imion, kieruje się Rada Języka Polskiego? Poza oczywistością, którą jest ustawa „Prawo o aktach stanu cywilnego”, RJP wzięła pod uwagę także język ojczysty ze wszystkimi jego prawidłami i zasadami. Rozpatrywała kwestie socjologiczne, kulturowe czy psychologiczne.

Nicole, Nikola, Nika…?

Oto imiona, które RJP odradza:

Abbadon, Akaina, Alexander, Alma, Andrzelika, Ardena, Arkhan,
Bastian, Benjamin, Bhakti, Boromir, Brian,
Carmen i Carmena, Chiara, Clea, Cynthia,
Dajana,
Emaus, Ewan,
Herrada,
Jaila, Joshua, Julka,
Karla, Klea, Krystina, Kuba jako imię żeńskie,
Lester, Lilith, Lorina,
Majka, Malta, Martin, Martyn, Maxymilian, Maya, Merlin, Montezuma, Morena,
Natasha, Nicol (żeńskie), Nicole (żeńskie), Nika, Nikol (żeńskie i męskie), Nikola (męskie),
Ole, Opieniek,
Pacyfik, Pakita, Poziomka,
Radek, Rener, Ricardo,
Sofia,
Tea, Teonika, Tonia, Tupak,
Una, Unka,
Veronika, Victoria, Violeta i Violetta,
Wilga, Wilk, William,
Xymena.

Kto może w Polsce zakazać imienia?

Organem prawnym, który może nie zgodzić się na to, by imię, które nam się podoba, zostało nadane dziecku, jest kierownik USC. 

Oczywiście urzędnik nie będzie kierował się w takich przypadkach własną estetyką czy widzimisię. Z jednej strony musi trzymać się pilnie tego, co nakazuje ustawa (pomocne są też „Zalecenia dla urzędów stanu cywilnego, dotyczące nadawania imion dzieciom osób obywatelstwa polskiego i narodowości polskiej”), a z drugiej, może skorzystać z pomocy autorytetów z dziedziny języka ojczystego, czyli np. Rady Języka Polskiego.

W prawie o aktach stanu cywilnego znajdują się trzy zasady, które mogą zniweczyć plany co śmielszych lub bardziej dowcipnych rodziców. Otóż nadawane imiona nie mogą być ośmieszające, nieprzyzwoite, a także zdrobniałe. Zatem Majka, Julka czy Radek zdecydowanie odpadają – te propozycje znajdziemy również na liście imion, których RJP nie zaleca.

Cudze czy nasze swojskie?

W marcu 2015 roku weszły w życie przepisy poszerzające wachlarz możliwości, jeśli chodzi o wybór imienia. Jak czytamy na stronie MSWiA, nie ma już przeciwwskazań prawnych do tego, by dziecko nosiło „zachodnie” imię: „Rodzice, również ci mający oboje polskie obywatelstwo, będą mogli nazwać swoje pociechy imionami obcego pochodzenia, np. Mercedes, Takahiro czy Liam”.

Do niedawna taki przywilej posiadali tylko nieliczni. Jednocześnie należy pamiętać, że: „Ostateczna decyzja o tym, czy zaproponowane przez rodziców imię spełnia wymagania przewidziane przez przepisy, będzie należała do kierownika USC” – zaznacza MSWiA.

Najważniejszy złoty środek?

Aneks Rady Języka Polskiego nie jest niczym Indeks Ksiąg Zakazanych, nie ma mocy prawnej i nie jest listą, która zawiera imiona, za których nadanie grozi kara. Chyba że urzędnik stwierdzi, że jakieś imię nie może zostać nadane i zabroni tego, co swoistą karą może dla kogoś być.

Warto jednak pamiętać, że imię, które wybieramy dziecku, będzie mu towarzyszyło prawdopodobnie do końca życia. I to, że nam się ono podoba, nie znaczy, że dziecku, gdy dorośnie – będzie z nim przyjemnie. No i jeszcze jedna istotna kwestia. Młody człowiek nie będzie wiecznie niemowlęciem czy przedszkolakiem. Próba nadania dziecku np. zdrobniałego imienia może skończyć się nie tylko tym, że nie otrzymamy na to zgody kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, ale także narażeniem naszej pociechy na śmieszność w życiu dorosłym, czego na pewno chcielibyśmy uniknąć.

Zatem przed wyborem imienia warto zastanowić się nie trzy, ale nawet dziesięć razy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną