Kiedy słuchamy tego, co lubimy i co daje nam przyjemność, w mózgu uwalnia się dopamina. Tak jak podczas zażywania narkotyków i… jedzenia czekolady. Nic więc dziwnego, że słuchamy muzyki w słabszych i lepszych życiowych momentach, poprawiając sobie nastrój albo wpędzając się w jeszcze bardziej melancholijny nastrój. To zdrowsza i bezpieczniejsza metoda niż ucieczka w zgubne nałogi.
Rzecz jasna, na każdego działa co innego. Ale do ekstazy – niemal narkotycznej – doprowadza zwłaszcza muzyka instrumentalna. Tak przynajmniej sugerują badania, których wyniki opublikowano niedawno na łamach czasopisma „Nature Neuroscience”. Oto 10 piosenek, które okazały się najbardziej uzależniające:
„L’Arena”, Ennio Morricone
„Storm”, Godspeed You! Black Emperor
„Moby Dick”, Led Zeppelin
„First Breath After a Coma”, Explosions in the Sky
„Clair de Lune”, Debussy
„Angelica”, Lamb
„Heavyweight”, Infected Mushroom
„Adagio for Strings”,Tiesto
„Le Moulin”, Yann Tiersen
„IX symfonia” Beethovena