Ludzie i style

Dziesięć naiwnych pytań po nartach w Zakopanem

uroburos / Pixabay
Nie jest łatwo otrząsnąć się po wczasach w zimowej stolicy Polski...

Żadne inne znane mi miejsce na Ziemi nie rodzi tylu pytań co Zakopane. Tu jest inaczej niż wszędzie, jakby to miasto nie było, jak się zwykło mówić, zimową stolicą Polski, tylko centrum obcej i wrogiej Ziemianom cywilizacji.

1. Dlaczego nie można kupić trzydniowego skipassu? Jednodniowy można, dwudniowy można, a trzydniowego nie można? Sześciodniowego zresztą też nie.

2. Dlaczego na koniec drugiego dnia obowiązywania skipassu nie można go przedłużyć? Albo kupić jednodniowego na kolejny dzień?

3. Dlaczego nikogo – policji, kontroli podatkowej itp. – nie interesują biznesy parkingowe w Kuźnicach? Jednego dnia parkowanie kosztuje 30 zł z dowozem pod kolejkę, następnego dnia pani mówi, że cena wzrosła do 40 zł, za to dowozu już nie ma. Paragonu też nie ma. Niczego nie ma.

4. Dlaczego skipass – jak w normalnych ośrodkach – nie jest jednocześnie biletem skibusowym?

5. Dlaczego bilety na kolejkę można kupować albo w trzygodzinnej kolejce albo w dziesięciominutowej kolejce za jakieś 10 zł więcej?

6. Dlaczego na nabytych w ten sposób skipassach pani pisze flamastrem konkretną godzinę wjazdu, skoro nikt tego potem i tak nie sprawdza?

7. Dlaczego ratrak ubija jedną dziesiątą stoku?

8. Dlaczego skipassy nie tanieją znacząco po zamknięciu Goryczkowej, gdy zostaje Gąsienicowa?

9. Dlaczego nie dość, że restauratorzy uważają, że fajnie jest jeść przy kapeli góralskiej, to jeszcze w dniu jej występu każdy musi dopłacić parę zł do rachunku?

10. Dlaczego mimo wszystko chce się tam jeszcze wracać?

  • narty
  • urlop
  • Zakopane
  • Reklama