W wielu krajach obowiązki domowe nadal spoczywają na kobietach, a zmiany obyczajowe zachodzą – o ile w ogóle zachodzą – powoli. Natrafiając na opór zwłaszcza tam, gdzie role płciowe zostały wiele lat temu dokładnie rozdane.
Krótka historia, która obiegła media na całym świecie, świadczy o tym dobitnie. Mąż 29-letniej Ery Golwalkar dopiero po ślubie zaczął robić zakupy. Zwykłe, spożywcze.
Sprzedawcy szybko się zorientowali, że mają do czynienia z nowicjuszem w tej dziedzinie – opowiada kobieta w rozmowie z BBC. Gaurav przynosił do domu produkty zepsute, niepotrzebne, kiepskiej jakości. „Kiedy po raz pierwszy posłałam go po warzywa, to, co przyniósł, okazało się porażką. Za drugim i trzecim razem wcale nie było lepiej. Między nami narastał konflikt” – relacjonuje Era.
Zilustrowana lista zakupów
Indie to konserwatywny kraj. Tymczasem Era pracuje, a jej partner zobowiązał się, że podzielą się zadaniami sprawiedliwie. Gotować uczyli się wspólnie, ale na zakupach mąż musiał radzić sobie sam. No, prawie sam – konsultował się z żoną wirtualnie, wysyłał jej zdjęcia i oczekiwał werdyktu w każdej drobnej sprawie.
Konflikt się zaogniał, Gaurav był gotów wycofać się z powziętej przed zaśłubinami umowy. Era znalazła kompromis. Sporządziła listę zakupów, którą szczegółowo opisała:
This is the task I gave to my hubby last weekend!! Even U guys shud follow this list for happy customers #bigbasket #grofers #reliancefresh pic.twitter.com/cGkPuRAvE9
— Era Londhe (@eralondhe) 23 września 2017
Zadziałało. Gaurav kupował odtąd właściwe produkty. Zgadzały się kolor, rozmiar, kształt. Era opublikowała zaś swoją listę na Twitterze, żeby podpowiedzieć innym kobietom, jak wdrożyć partnerów w domowe obowiązki. Szkoda, że takie podpowiedzi jeszcze są potrzebne.