Ludzie i style

Cztery typy użytkowników Facebooka. Którym jesteś?

. . rawpixel.com / Unsplash
Badacze wyodrębnili cztery szczególnie aktywne grupy w serwisie Marka Zuckerberga.

Facebook pochwalił się niedawno, że ma już 2 mld użytkowników. W tak dużej liczbie mieści się – jak się wydaje – cały przekrój społeczeństwa. Ludzie różnych kultur i zainteresowań. Będący w różnym wieku i pochodzący zewsząd (wyłączając te miejsca, w których serwis jest zakazany – jak np. Korea Północna). Sieci znajomych, które można tu zbudować, są doprawdy rozległe, nawet jeśli w znacznej mierze powierzchowne.

Popularność Facebooka jest tak przytłaczająca, że wciąż stanowi przedmiot zainteresowań i badań rozmaitych naukowców. Kto się tutaj loguje, jak często, co tu robi, jakie emocje temu towarzyszą? Czy użytkowników Facebooka cokolwiek łączy? Jak postrzegają rzeczywistość i odnoszą się do różnych wydarzeń?

W internecie – zwłaszcza w mediach społecznościowych – dobrze widać działanie efektu Rashōmona, polegającego na tym, że trudno ocenić, kto mówi prawdę, a kto się z nią mija. Głównie dlatego, że obowiązuje mnóstwo wersji tych samych zdarzeń, a każdy, kto zabiera głos w jakiejś sprawie, interpretuje ją na własny sposób.

Do takich wniosków doszli niedawno naukowcy w publikacji na łamach „International Journal of Virtual Communities and Social Networking”. Badacze z Brigham Young University ustalili zarazem, że mimo rozbieżności użytkowników Facebooka da się podzielić na cztery większe grupy. Żeby je wyodrębnić, posłużyli się ankietami – uczestnicy badania musieli się odnieść do 48 twierdzeń w rodzaju „Facebook jest źródłem stresu i wpędza mnie w depresję” albo „Facebook to szybka droga, żeby uzyskać pomoc w dowolnej sprawie”. Ankietowani oceniali, w jakim stopniu te twierdzenia ich dotyczą.

Naukowcy czynią jednak zastrzeżenie – użytkowników Facebooka trudno jednoznacznie zaszufladkować. Możemy odszukać w sobie elementy każdego z poniższych typów, choć są duże szanse, że któreś przeważą i okażą się dominujące.

Oto one – cztery podstawowe typy użytkowników Facebooka:

Typ pierwszy – budujący relacje

Tak jak sugeruje nazwa, są to ludzie, którzy zakładają konta w mediach społecznościowych głównie po to, by umacniać relacje: utrzymywać je i nawiązywać nowe. „Media społecznościowe służą im do tego, do czego dawniej służyły maile i telefony stacjonarne” – komentuje Lila MacLellan na portalu Quartz.

Dla takich użytkowników nie ma większej różnicy między światem rzeczywistym i wirtualnym (w przypadku młodszych pokoleń ta granica w ogóle się zaciera). Facebook to „przedłużenie życia” pozawirtualnego, jego naturalny komponent.

Do grupy zaliczają się m.in. te osoby, które we wspomnianej ankiecie zaznaczały, że odnosi się do nich stwierdzenie: „Facebook pomaga mi okazywać miłość bliskim i na odwrót – otrzymywać miłość od nich”. Z rozmaitych badań wynika, że to kobiety częściej zacieśniają na Facebooku relacje z bliskimi, mężczyźni zaś częściej szukają tu nowych znajomości.

Tego rodzaju użytkownicy nie traktują mediów społecznościowych jako platformy do wymiany informacji ze światem. To dla nich raczej (w miarę możliwości, rzecz jasna) prywatne miejsce do kontaktów z otoczeniem, a w konsekwencji – do snucia opowieści z własnego doświadczenia, zarezerwowanych głównie dla przyjaciół i rodziny. Ludzie, którzy budują na Facebooku relacje, chętnie dzielą się zdjęciami, materiałami wideo i historiami ze swojego codziennego życia. I są to zwykle treści silnie angażujące – tj. wywołujące dyskusje, cieszące się zainteresowaniem.

Typ drugi – podglądacze

„Window shoppers” – tak o nich piszą wzmiankowani naukowcy. Mówi się tak potocznie o osobach, które oglądają wystawy, ale nie kupują – wystarczy, że mogą się czemuś przyjrzeć, ale nie muszą w sensie ścisłym konsumować.

Analogicznie w mediach społecznościowych. Użytkownicy zaliczani do tej kategorii częściej są obserwatorami niż uczestnikami dyskusji czy szeroko pojmowanego życia wirtualnego. Facebook to dla nich miejsce, w którym z różnych względów trzeba (lub wypada) być. Co nie znaczy, że należy się tu odsłaniać, uzewnętrzniać, dzielić prywatnymi sprawami, poglądami itd. Takie osoby ani nie inicjują dyskusji (publikując np. własne statusy), ani nie komentują cudzych. Ich zdaniem Facebook nie służy do ujawniania osobistych doświadczeń czy przemyśleń. Przeżyliby bez konta w mediach społecznościowych, ale pragmatyzm każe to konto zachować.

W ankiecie badawczej użytkownikom tym były bliskie takie przykładowe stwierdzenia: „Dzięki Facebookowi mogę podejrzeć profil osoby, w której się podkochuję” albo „Muszę być na Facebooku, żeby pozostać w kontakcie z innymi ludźmi”.

Typ trzeci – aktywista, „miejski obwoływacz”

Kategoria dla osób, które traktują media społecznościowe jak… mównicę. Aktywistów, dziennikarzy, działaczy społecznych, polityków, celebrytów, ale i tych, którzy lubią się dzielić poglądami, nie bacząc na to, czy ktokolwiek jest nimi zainteresowany albo czy je w ogóle podziela.

To zatem ludzie, którzy wzywają innych do działania – informują o akcjach, które organizują lub popierają, zapraszają na protesty, udostępniają petycje, które podpisali, są społecznie zaangażowani itd. Zwykle nie interesuje ich rozgłos, liczba polubień czy udostępnień. Liczą się wyższe racje. By nie rzec: wewnętrzny imperatyw.

Aktywiści chętnie się dzielą tekstami, które przeczytali, i zwracają uwagę na duże zjawiska społeczne, ważkie problemy itd. Publikują dużo i często. Raczej podnoszą alarm i ostrzegają, niż ujawniają prywatne informacje. Życie prywatne organizują sobie poza siecią.

Dlatego bliższe były im takie stwierdzenia jak: „Facebook to nie miejsce do kontaktów z bliskimi”. Wolą tradycyjne metody, ale też esemesy i telefony – stawiają więc na bezpośredniość.

Typ czwarty – selfies

Publikują sporo – zwłaszcza własnych zdjęć. Nie robią tego jednak po to, żeby umacniać relacje z bliskimi, ale by przykuć uwagę. W tym przypadku liczba polubień i udostępnień jest wręcz kluczowa. Tego rodzaju użytkownikom bliskie jest stwierdzenie: „Im więcej polubień, tym większe poczucie, że jestem akceptowany przez rówieśników”.

Osoby te uważają, że jeśli nie aktualizują informacji na swój temat, to są postrzegane jako bezczynne, bezproduktywne, koniec końców – niewiele warte.

Ludzie spod tej kategorii nie troszczą się przesadnie o to, na ile ich wizerunek w sieci odzwierciedla to, jacy są poza nią. Budowanie wizerunku w internecie, który czasem jest sprzeczny z tym, kim jesteśmy i co robimy rzeczywiście, to zresztą powszechna praktyka – i dotyczy każdej z wymienionych grup.

I w tym względzie granica między światem wirtualnym a niewirtualnym jest wyraźna. Bo poza siecią maska spada szybciej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama