Ludzie i style

Nie truł w Trójce

Trójka bez Artura Andrusa i Roberta Kantereita będzie innym radiem

Artur Andrus Artur Andrus Darek Golik / Forum
Po zatargach ze związkowcami i autorami audycji autorskich Trójka lekkomyślnie zaczyna się pozbywać swoich najważniejszych antenowych głosów.

Rozstanie z Arturem Andrusem, pracującym w Trójce od 23 lat, oznacza największy uszczerbek na antenowym poczuciu humoru tego przez długie lata najbardziej osobnego programu Polskiego Radia. Andrus, odpowiedzialny w stacji za pasma rozrywkowe (m.in. „Powtórkę z rozrywki”), mając do wyboru Trójkę i TVN24 – bo władze Polskiego Radia nie zgodziły się na współpracę z tą telewizją – wybrał wolność. „To jest dla mnie wybór pomiędzy tym, czy ja mogę coś o sobie decydować, czy nie” – tłumaczył dla „Press”.

Jednocześnie żegna się z Trójką – z analogicznych powodów – prowadzący „Wstajesz i wiesz” w TVN24 Robert Kantereit. Obaj dziennikarze z telewizją współpracują od wielu lat, ale Zarząd Polskiego Radia podszedł tym razem do sprawy korporacyjnie – tłumaczy się polityką priorytetowej współpracy międzyantenowej z innymi mediami publicznymi.

Będzie brak Andrusa na antenie Trójki

Decyzja radia i jego pracowników pokazuje drugi etap reformowania zespołu – tym razem znacznie mocniej dotykający istoty stacji, dla której Andrus był jednym z kluczowych głosów i (obok Wojciecha Manna, na którego reakcję czekają słuchacze) wyznacznikiem tonu, jakim radio ze swoimi słuchaczami rozmawia. Być może w nowej wizji stacji nie ma już miejsca na tego typu osobowości. A sytuacja może dać jasny sygnał kolejnym ważnym dziennikarzom zniżkującej w notowaniach Trójki, z których kilkoro znalazłoby jeszcze dla siebie miejsce w prywatnej radiofonii. Tym bardziej, że zjawisko dorabiania sobie poza rodzimą anteną jest w mediach publicznych bardzo powszechne, a stawki radia publicznego, o czym często się milczy, dość umiarkowane.

Reklama