Ludzie i style

Przeminęło z wiatrem

Pech polskich skoczków i innych

Dawid Kubacki, największy pechowiec wśród polskich skoczków Dawid Kubacki, największy pechowiec wśród polskich skoczków Carlos Barria/Reuters / Forum
Polscy skoczkowie w Pjongczangu nie padli ofiarą spisku, ale niedoskonałości systemu. I niewielkich słabości własnych.
Stefan Horngacher, trener polskich skoczków narciarskichRadosław Jóźwiak/Forum Stefan Horngacher, trener polskich skoczków narciarskich

Przegrywać trzeba umieć, a lament z powodu medali, które przeszły polskim skoczkom koło nosów w pierwszym olimpijskim konkursie indywidualnym, rezonował długo. Wśród winnych znaleźli się organizatorzy – nieskorzy do przełożenia zawodów mimo niesprzyjających prognoz. Wiatr, który wyniósł do medali Niemca i Norwegów, a zdusił wysiłki Polaków. I wreszcie sędzia Ryszard Guńka, który przecież mógł zachować się, jak na rodaka przystało, patriotycznie dołożyć Stochowi albo Huli po pół punktu za styl (na wagę medalu), a zamiast tego wykazał się zimnym profesjonalizmem, każącym mu oceniać styl lotu i lądowania, o zgrozo, nie bacząc na narodowość skoczków. Sądząc po tonie wielu internetowych komentarzy, Ryszard Guńka powinien wrócić do kraju incognito.

Głód sukcesu był więc tak wielki, że należało go zaspokoić za wszelką cenę – jeśli nie kosztem przyzwoitości sędziego Guńki, to w ostateczności poprzestaniem na konkursie kadłubowym, skurczonym do jednej serii, skoro w drugiej wiatr nad zeskokiem zachowywał się mało przewidywalnie, czyli zupełnie tak, jak wiatr miewa w zwyczaju. Do ideologii, że krzywdzą naszych, dorabiano naprędce fakty – jak choćby ten, że w proteście przeciw „kuriozalnemu” konkursowi kibice zaczęli masowo opuszczać trybuny. Tymczasem prawda jest taka, że w Korei Południowej skoki narciarskie to sport piątej kategorii, bez historii i tradycji, więc ta garstka tubylców, która mimo siarczystego mrozu stawiła się na skoczni, stwierdziła w końcu, że jest północ, minus 20, nie ma jasnego komunikatu, dlaczego z belki startowej nikt nie rusza, i w takiej sytuacji należy uznać, że gospodarski obowiązek obecności na obiekcie olimpijskim został wykonany.

Poszukiwanie odpowiedzialnych za sprzysiężenie wrogich sił to oczywiście nie jest jakaś wybitnie polska specjalność.

Polityka 7.2018 (3148) z dnia 13.02.2018; Sport; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "Przeminęło z wiatrem"
Reklama