Pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, który politycy PiS chcą wznieść na pl. Piłsudskiego w Warszawie – wbrew woli władz miasta – ma mieć kształt schodów. „Schody do nieba” – mówią o nim osoby zaangażowane w konkurs. O wyjątkowości ma świadczyć fakt, że kojarzy się zarazem z grobowcem i samolotowym trapem.
Ale w wydanej 30 lat temu XVIII księdze „Tytusa, Romka i A’Tomka” też są takie schody. Główny bohater – wiecznie uczłowieczana małpa, poznająca akurat historię sztuki – natrafia na nie w krainie abstrakcji. Ludzie są tu kubistycznie zdeformowani, a znaczenie tutejszych dzieł potrafią zrozumieć tylko wtajemniczeni. „Schody do Nikąd! – dziwi się Tytus na widok konstrukcji. – Przecież to idiotyczne i niepraktyczne”. Papcio Chmiel, autor całego cyklu, przyznał na łamach „Faktu”, że jest zaskoczony podobieństwem.
Bliźniaczy charakter projektu pomnika smoleńskiego autorstwa Jerzego Kaliny i „Schodów do Nikąd” Papcia zauważyli internauci – odkrycie analogii było kwestią czasu. „Obawiam się, że z powodu wielkiej popularności Tytusów, pomnik będzie kojarzony bardziej z satyrycznymi schodami Tytusa niż z ofiarami smutnej katastrofy” – zauważył sam autor komiksu na swojej stronie internetowej. Trudno mu nie przyznać racji – księgę „Tytus plastykiem” wydano przez lata w półmilionowym nakładzie. A kilka pokoleń Polaków wychowało się na Tytusie.
Mówimy Tytusem
Skojarzeń z komiksem, którego powstało dotąd 31 ksiąg, nie licząc różnego typu wydawnictw dodatkowych, było ostatnio więcej. Choćby w styczniu, gdy media informowały, że dwóch braci konstruktorów z Niemiec zbudowało prototyp latającej wanny. Tymczasem w „Tytusie” wannolot latał już w latach 60.