Ludzie i style

158 kilometr

Śmierć podróżników w Meksyku: wypadek czy morderstwo?

Podróżnik Krzysztof Chmielewski Podróżnik Krzysztof Chmielewski Archiwum
Według oficjalnej wersji podróżnicy z Polski i Niemiec zginęli w wypadkach. Juanjo Gutierrez Bringu nie zgadzał się z tym i przeprowadził dochodzenie, stawiając śledczych przed faktem dokonanym: to były morderstwa.
Juanjo Gutierrez Bringu. Według niego Polak i Niemiec zostali napadnięci, obrabowani i zamordowani.Archiwum Juanjo Gutierrez Bringu. Według niego Polak i Niemiec zostali napadnięci, obrabowani i zamordowani.

Meksyk był 51. krajem na rowerowej trasie Krzysztofa Chmielewskiego, 37-latka z Gryfina. Podróżował od kilkunastu lat. Śmiałość ostatniego marzenia oddaje trasa: na dwóch kółkach z północnej Kanady do Patagonii. To była część większego planu, czyli odwiedzenia na rowerze wszystkich krajów na świecie.

Swój multimedialny dziennik podróży Krzysztof aktualizował w miarę możliwości, dotarłszy do miejsc z darmowym dostępem do internetu. Zdjęcia, krótkie filmy z dziennym résumé wrzuca na facebookowy profil. Publikacje nie trzymają się chronologicznego porządku: Stany, potem Meksyk, potem nagle Kanada, znów Stany, znów Meksyk. Chmielewski relacjonował trudności podróży na niespotykanym w USA środku transportu (nawet policja nie wie, jak interpretować znaki – gdzie jeszcze można, a gdzie już nie, poruszać się rowerem). Bywał ofiarą nadgorliwości mundurowych (w stanie Nowy Jork konfiskują mu noże; Krzysztof jest poirytowany, bez noża czuje się bezbronny, a ponoć w okolicy widziano czarne niedźwiedzie, które budzą się z zimowego snu). Pisał o poznanych po drodze ludziach dobrej woli, którzy mieli dla niego uśmiech, brali go na hol na górskich odcinkach albo przy niepogodzie podrzucili skuterem na plażę. Z jego relacji wynika, że w Meksyku ludzi dobrej woli nie brakuje.

Ostatnia aktualizacja pochodzi z 19 kwietnia. Tuxtla Gutierrez, stolica stanu Chiapas. Krzysztof pozuje na tle napisu z nazwą miasta. Spontanicznie zaaranżowany wywiad na ulicy. Mówi w nim, że po dotarciu do mety w Patagonii ma zamiar odpocząć trochę w Polsce i planuje wypad do Egiptu. Na przyczepce stos bagażu, na górze opony; do tej pory zużył ich już kilkanaście. Gdzie sypia? Gdzie popadnie, często pod gołym niebem. Rozpala wtedy ognisko, coś gotuje. Zdarza się, że korzysta z portali coachsurfingowych – dzięki uprzejmości ludzi poznanych w sieci można się umyć, oprać, porządnie odpocząć.

Polityka 21.2018 (3161) z dnia 22.05.2018; Ludzie i Style; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "158 kilometr"
Reklama