Ludzie i style

Wisła zawieszona. Ale czy to coś zmieni?

Kibice Wisły Kraków Kibice Wisły Kraków Jakub Porzycki / Forum
Polski Związek Piłki Nożnej zawiesił licencję Wisły Kraków na grę w futbolowej Ekstraklasie. Wreszcie.

W ten sposób pojawiła się nikła, bo nikła, ale jednak szansa na to, że dowiemy się, jaka jest sytuacja klubu na podstawie dokumentów, a nie tylko komunikatów w sieci i wypowiedzi niektórych, pożal się Boże, bohaterów tego czegoś, co dzieje się w Krakowie. Klub teoretycznie powinien wyłożyć karty na stół. Jeśli oczywiście uda się ustalić, kto może występować w jego imieniu.

Czytaj także: Kasa w PZPN, bieda w klubach

Chlubna historia Wisły głównie jej szkodzi

Gdyby w Wiśle zdarzyła się jedna dziesiąta tego, do czego doszło w rzeczywistości, to już mielibyśmy do czynienia z aferą trudną do zrozumienia dla kogoś nawet nieprzeciętnie rozgarniętego. Taki np. Janusz Zaorski, twórca „Piłkarskiego pokera”, nawet w najlepszej formie nie poradziłby sobie z nadmiarem wątków. A co dopiero, gdy trzeba by ogarnąć całość akcji. Wielosezonowy serial non fiction jak nic.

Długa i chlubna historia Wisły w polskiej piłce nożnej jest teraz, zaryzykuję to twierdzenie, przeszkodą. Gdyby nie tych 13 tytułów mistrza Polski, gdyby nie wiele dziesiątków lat w lidze, całych zastępów reprezentantów, rzeszy sympatyków, znacznie łatwiej byłoby odciąć się od tego, co było, upaść i zacząć od nowa. Szczecińska Pogoń jest przykładem takiej właśnie drogi.

Ale w Krakowie i nie tylko w nim jest wiele osób, które chwytają się każdego słowa dającego cień nadziei. Ponury uśmiech wywołują wypowiedzi typu: nie wierzę, że Wisła może upaść, że zostanie wyrzucona z rozgrywek. Tak jakby to była kwestia wiary.

Czytaj także: Dlaczego źle się dzieje w polskiej piłce

Zatarła się granica między władzami klubu a kibolami

Jakieś 20 lat temu młody bandyta „Misiek” rzucił nożem w Dino Baggio podczas meczu Wisły z Parmą. Trafił w głowę. Wisła została wykluczona z europejskich rozgrywek. Minęło wiele lat. Jak pisze Stefan Szczepłek w „Rzeczpospolitej” sprzed kilku dni, „»Misiek« jest na stadionie nadal, fizycznie lub duchem”. Polski futbol nie umie sobie poradzić z „Miśkami” nie tylko w Krakowie.

Wieloletni właściciel Wisły Bogusław Cupiał pakował w nią pieniądze zarobione w Tele-Fonice, były sukcesy (na polską skalę), ale z bandziorami nie umiał sobie poradzić. Jego następcy też, niektórzy zresztą chyba nawet nie chcieli. Wreszcie, jak wynika choćby z bardzo odważnego reportażu Szymona Jadczaka w TVN-owskim „Superwizjerze”, zatarła się granica między władzami klubu a kibolami.

Tragikomedia z udziałem pani Marzeny Sarapaty, pana Vanny Ly, jego składanego parasola oraz pociesznych wspólników to tylko prosta konsekwencja owej obecności fizycznej czy duchowej „Miśków” w polskiej piłce nożnej. Jedno określenie przychodzi mi do głowy, gdy docierają kolejne doniesienia na temat Wisły: bezradność.

Czytaj także: Klubowe zgody i kosy, czyli nowe sojusze kibiców

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama