Ludzie i style

O czym warto pamiętać w górach, kiedy panuje zagrożenie lawinowe?

W Tatrach kolejny już dzień obowiązuje czwarty (z pięciu możliwych) stopień zagrożenia lawinowego. W Tatrach kolejny już dzień obowiązuje czwarty (z pięciu możliwych) stopień zagrożenia lawinowego. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
W Tatrach kolejny już dzień obowiązuje czwarty (z pięciu możliwych) stopień zagrożenia lawinowego. W innych pasmach ogłoszono lawinową „trójkę”. Co to oznacza?

Wedle obowiązującej nomenklatury ogłoszenie przez służby górskie (w tym przypadku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe) lawinowej „czwórki” jest ostrzeżeniem przed „wysokim” stopniem zagrożenia lawinowego. Oznacza to, że pokrywa śnieżna jest „słabo związana” na większości stromych (a więc nachylonych powyżej 30 stopni) zboczy. W rezultacie „wyzwolenie lawiny jest prawdopodobne na licznych stromych stokach już przy małym obciążeniu dodatkowym”.

Owym „małym obciążeniem” może być np. pojedynczy narciarz, i to jadący płynnie, bez upadków. Albo niewielka, licząca dwie–cztery osoby grupa narciarzy czy wędrowców poruszających się na rakietach, nawet jeśli zachowują należyte odstępy (minimum 15 m). Albo wreszcie pojedynczy narciarz na skitourach czy piechur poruszający się na rakietach. Na dodatek przy lawinowej „czwórce” możliwe jest „samorzutne” schodzenie licznych średnich, a często również dużych lawin – mogą one zatem powstać bez udziału człowieka, wyłącznie w efekcie zbiegu czynników naturalnych.

Czytaj także: Rozmowa z Krzysztofem Wielickim

Uwaga na opady, śnieg, wiatr

Wszystko to oznacza, że panują wtedy warunki „zdecydowanie niekorzystne”. Poruszanie się po górach wymaga więc „ekstremalnie dużej” zdolności oceny sytuacji i ryzyka lawinowego. Służby zalecają zatem po prostu „zaniechanie wszelkich wyjść w teren wysokogórski”. Można co najwyżej pozostawać w okolicach „średnio stromych stoków” (czyli o nachyleniu mniejszym niż 30 stopni), a i tam trzeba brać pod uwagę możliwość zejścia lawin ze zboczy wyżej położonych.

Prócz intensywnych opadów oraz pokładów świeżo spadłego śniegu problemem jest silny wiatr, który przenosi śnieg na zawietrzne strony grani, w górne partie żlebów czy po prostu za przełamania terenu. W efekcie na znacznym obszarze występują duże nawisy i tzw. depozyty nawianego śniegu, które nie tylko utrudniają poruszanie się, ale i mogą stać się zaczątkiem lawiny. Nawet jeśli opady z czasem osłabną, miejsca te przez jakiś czas pozostaną niebezpieczne. Co istotne, w Tatrach groźne są w tej chwili wszystkie tzw. wystawy, czyli kierunki spadku zboczy.

Czytaj także: Aplikacje dla turystów, które mogą uratować życie

O czym warto pamiętać w górach zimą – sześć zasad

  1. Stopień zagrożenia lawinowego jest tylko informacją, która – oprócz prognozy pogody – ma pomóc w planowaniu wyjść w góry. Bądź też od wyprawy odwieść! Kluczowe są doświadczenie i rozsądek. Góry będą stały w tym samym miejscu jeszcze długo, więc okazji na narciarską wyrypę czy wycieczkę na rakietach nie zabraknie.
  2. Trzeci stopień zagrożenia lawinowego nie jest – wbrew częstemu mniemaniu – stopniem środkowym w znaczeniu średniego najwyżej niebezpieczeństwa. Lawinowa „trójka” oznacza, że zagrożenie jest „znaczne” (pokrywa śnieżna jest wówczas umiarkowanie lub słabo związana na wielu stromych stokach – zatem możliwe jest wyzwolenie lawiny także już przy małym obciążeniu dodatkowym, przede wszystkim na stromych stokach, a niewykluczone również samorzutne schodzenie średnich, a sporadycznie i dużych lawin). Dlatego także w czasie „trójki” warunki do poruszania się w górach są „w znacznej mierze niekorzystne” i wymaga ono „bardzo dużego doświadczenia oraz bardzo dużej zdolności do lawinoznawczej oceny sytuacji”. Tak się składa, że właśnie podczas „trójki” notuje się choćby w Alpach najwięcej wypadków lawinowych – także z udziałem doświadczonych przewodników górskich i członków służb ratowniczych.
  3. Jako zagrożenie „umiarkowane” traktowany jest dopiero stopień drugi, a „niskie” to stopień pierwszy.
  4. Jeśli jednak nie ma się odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, to nawet, gdy obowiązuje ledwie „jedynka”, można stać się ofiarą wypadku lawinowego (choćby poprzez wywołanie dużego obciążenia w bardzo stromym ekstremalnym terenie, a w efekcie lawiny bądź też znalezienie się w zasięgu zsuwu schodzącego samorzutnie).
  5. Narciarze skitourowi czy jeżdżący poza przygotowanymi trasami oraz piechurzy chcący uprawiać turystykę zimową (choćby na rakietach), powinni być wyposażeni w tzw. lawinowe ABC (czyli detektor, sondę i łopatę), a także plecak ABS (z poduszką wypornościową). Co też ważne: powinni umieć się tym sprzętem posługiwać i systematycznie ćwiczyć zachowanie w sytuacji lawinowej. W razie zasypania przez lawinę największą (a czasem jedyną) szansę przeżycia daje pomoc towarzyszy wyprawy bądź przypadkowych świadków wypadku. Służby ratownicze przybywają często zbyt późno.
  6. Od kilku sezonów TOPR i GOPR używają w swoich komunikatach (ogłaszanych na stronach internetowych) opracowane wedle wspólnych dla europejskich służb górskich standardów, precyzyjne i przejrzyste graficznie komunikaty lawinowe (o ich detalach pisałem swego czasu na blogu „W śniegu i po śniegu”.
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama