Najwyższa wydajność, jaką osiągają dzisiejsze ogniwa słoneczne to 31 procent. To niewiele. Tak słaby wynik bierze się stąd, że bardzo dużo energii promieniowania słonecznego docierającego do powierzchni panelu z bateriami nie zdąży być zamieniona na elektryczność. Energia ta nagrzewa panel i przez to zostaje poniekąd stracona. Żeby temu zapobiec, potrzeba spełnić dwa warunki. Pierwszy do spowodować, by proces chłodzenia tzw. gorących elektronów w ogniwie został spowolniony. Warunek ten został spełniony przez naukowców Uniwersytetu Chicago już w 2008 roku. Drugi problem to jak wydobyć te gorące elektrony, by zamienić je na elektryczność. Obecnie naukowcy z Uniwersytetu Texas dowiedli, że można to zrobić transferując elektrony z optycznie wzbudzonych nanokryształów selenku ołowiu do przewodnika wykonanego z powszechnie stosowanego dwutlenku tytanu. Dzięki temu być może już niedługo produkowane ogniwa osiągną wydajność aż 66 procent. To byłby już wynik w pełni satysfakcjonujący.