Deszcze pachną różnie w zależności od tego, gdzie i jak padają. W latach 60. ubiegłego wieku fenomen ten został wstępnie opisany przez naukowców z Australii i nazwany petrichorem, od greckich słów „petros”, czyli skała, oraz „ichor”, czyli „fluid”.
Dopiero teraz jednak uczeni z Massachusetts Institute of Technology (MIT) zbadali dokładnie zjawisko pachnących deszczy, a wyniki swoich badań opublikowali w niedawnym „Nature Comunications”.
Profesor mechaniki Cullen Buie wykorzystał bardzo szybką kamerę, którą filmował różne rodzaje deszczu – a więc z dużymi i mniejszymi kroplami, a także takie, które opadają na powierzchnię z różną prędkością – oraz aż 28 próbek rozmaitych materiałów. Większość stanowiły różne rodzaje gleb, ale badano też próbki materiałów sztucznych, wytworzonych przez człowieka. Wszystkie te opady dokładnie filmowano.
Wynik jest następujący: Najbardziej pachną deszcze, które opadają na naturalne i porowate powierzchnie. Gdy na takie podłoże uderza kropla deszczu, u jej spodu – na styku z powierzchnią – powstają miniaturowe pęcherzyki. To one pobierają z podłoża molekuły zapachowe, a następnie rosną i ulatują w górę kropli jak bąbelki szampana. Gdy osiągną powierzchnię kropli, pękają i uwalniają do otoczenia musującą mieszaninę aerozoli, w tym wielu zapachowych. Poza nimi także bakterie i wirusy zawarte w glebie. Tak tworzy się petrichor.
Badacze z MIT odkryli również, że najbardziej pachną deszcze lekkie, słabe, a więc gdy ich krople opadają stosunkowo wolno. Wówczas cały ten mechanizm ma czas zaistnieć. Inaczej jest z deszczami intensywnymi czy nawalnymi – tu krople ulegają niemal natychmiastowej destrukcji i molekuły zapachowe z podłoża są pobierane w znacznie mniejszym stopniu. Podobnie z rodzajami powierzchni, na które pada deszcz: gdy są gładkie i twarde, nie uwalniają aerozoli zapachowych w takim stopniu jak wtedy, gdy są porowate i miękkie (taka jest np. ziemia).
Gdy w ciepły dzień spada przelotny deszcz, z reguły pachnie. Często trudno ten zapach nazwać i może różnie się kojarzyć, ale jest wyraźnie wyczuwalny i raczej miły. To romantyczne zjawisko właśnie wyjaśniono naukowo. Deszcz uwalnia z podłoża i rozpyla w powietrzu rozmaite substancje chemiczne. A także wiele drobnoustrojów.