Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Wyjący z wilkami

Na tropie dzikiego zwierza w Karpatach

Brytyjscy studenci tropiący wilka znaleźli ślady rysia, droga na Romankę. Brytyjscy studenci tropiący wilka znaleźli ślady rysia, droga na Romankę. Anna Maziuk, Michał Figura
Czasem za tropem idzie się przez 20 km, często w mrozie, po śniegu, w rakietach i z ciężkim plecakiem. Są w Polsce ludzie, co tak chodzą śladami wilków. Nie żeby na nie polować, ale by je badać i chronić.
Michał Figura przy fotopułapce, Romanka.Anna Maziuk, Michał Figura Michał Figura przy fotopułapce, Romanka.

Stowarzyszeni z wilkiem. Lornetka, przypięty do paska GPS, ale najważniejszy jest instynkt, bo żeby tropić wilki, trzeba myśleć jak one. Wchodząc do lasu, Sabina Pierużek-Nowak nigdy nie szuka ich na oślep. – Patrzę na mapę, wybieram duży, zwarty fragment lasu, rozglądam się wokół i zastanawiam, gdzie, będąc wilkiem, szukałabym bezpiecznego ukrycia przed ludźmi, które miejsca bym znakowała, gdzie bym odpoczywała. Zwykle to się sprawdza.

Chętnych, żeby tak chodzić i w poszukiwaniu wilczych śladów wpatrywać się w ziemię, nie brakuje. Często przyjeżdżają z zagranicy. Tym razem z Nottingham Trent University w Wielkiej Brytanii. Studenci ochrony dzikiej przyrody uczą się, jak badać i chronić występujące w Polsce drapieżniki: niedźwiedzia, rysia, a przede wszystkim wilka. Lepiej trafić nie mogli – Sabina jest jednym z największych autorytetów, jeśli o te zwierzęta chodzi. To ona wraz ze Stowarzyszeniem dla Natury Wilk, którego jest prezeską, od lat organizuje seminaria poświęcone dużym drapieżnikom.

Przejście dla wilka.

Choć sama wilczycy nie przypomina – ma niebieskie oczy, blond włosy, jest drobna i niewysoka – po lesie, po śladach wilków, zbierając ich odchody (doskonałe źródło informacji na temat diety), Sabina chodzi już ze 20 lat. Niejeden pomyślałby, że takie chodzenie to prosta sprawa. Nic podobnego. Czasem za tropem idzie się kilometrami (wilki pokonują ich dwadzieścia kilka dziennie), często w 20-stopniowym mrozie. Dlatego kiedy Sabina zaczynała, w tym męskim świecie nie traktowano jej serio. – Dla myśliwych byłam paniusią z miasta. W Beskidy przeprowadziłam się z Katowic, uważali, że tylko pozuję na terenowca – wyznaje, obracając w dłoni wilczy pazur zdobiący jej szyję.

Polityka 6.2015 (2995) z dnia 03.02.2015; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyjący z wilkami"
Reklama