Na początku czerwca tego roku zakłady lotnicze w Mielcu trafiły do mediów. Na wzmiankę o tym, że przez przegrany przetarg dla armii firma zmniejsza zatrudnienie, dziennikarze z miejsca zainteresowali się tym, co się dzieje na halach montażowych, gdzie składa się 40-letni model helikoptera. Jednak już nie tym, co się dzieje w sąsiednich pomieszczeniach – laboratoriach zakładów. Tam inżynierowie z PZL Mielec do spółki z naukowcami i innymi firmami pracują nad technologiami, które mają szansę zrewolucjonizować światową branżę lotniczą. Ale jak w 30-sekundowej telewizyjnej migawce wyjaśnić widzom, czym jest np. „zgrzewanie tarciowe z przemieszaniem”?
– To trochę jak z mieszaniem ciasta przy pieczeniu. Łączymy jasną część z ciemną i z pomieszanych warstw powstaje jedno ciasto – tłumaczy Bogdan Ostrowski, dyrektor techniczny PZL Mielec. W tym wypadku ciastem są materiały z dwóch różnych części samolotu, np. ten od poszycia samolotu i ten od wręg usztywniających kadłub. Dziś, żeby je ze sobą połączyć, firmy lotnicze na całym świecie stosują najczęściej nity. PZL Mielec chce zastąpić je technologią, w której pod wypływem ciepła z obracających się narzędzi materiały konstrukcyjne stają się plastyczne i dwa elementy niejako stapiają się w jedną całość. – Takie połączenie jest bardzo szczelne, ma świetne właściwości wytrzymałościowe i nie wprowadzamy żadnych dodatkowych materiałów – wyjaśnia Ostrowski.
I górnicy, i kowale
Opracowywana przez Mielec technologia jest jednym z 11 projektów z Innolotu – pierwszego w Polsce programu sektorowego. W uproszczeniu program ten to sposób finansowania prac badawczo-rozwojowych w firmach.