Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Kierujesz się raczej sercem czy rozumem? To nie bez znaczenia

Czy to możliwe, że ludzie kierujący się sercem stają się przeciwnikami np. ustawy aborcyjnej? Okazuje się, że tak.
.lolika pop/Flickr CC by 2.0.

Powiązań między deklaracjami a ich przekładalnością na zachowanie poszukiwali dwaj psychologowie: Adam Fetterman i Michael Robinson. W 2013 r. kilkukrotnie przebadali grupę ponad stu studentów Stanowego Uniwersytetu Północnej Dakoty w Fargo. Okazało się, że ich odpowiedzi skorelowane z szeregiem cech psychologicznych.

Na początku eksperymentu zadano badanym pytanie: niezależnie od tego, co wiadomo ci o biologii i fizjologii, z którą częścią ciała mocniej się identyfikujesz?. W domyśle: z sercem czy umysłem (lokowanym w mózgu)?

Osoby, które twierdziły, że ich „ja” jest zlokalizowane w sercu (prawie połowa wszystkich uczestników eksperymentu – częściej kobiety), były bardziej skłonne kierować się emocjami przy podejmowaniu postawionych przed nimi hipotetycznych decyzji. Badani mieli do rozstrzygnięcia na przykład taki (dość dramatyczny) dylemat: załóżmy, że strażnik więzienny grozi ci, że zabije twojego syna oraz innego więźnia, jeśli wcześniej sam/a nie zamordujesz swojego dziecka (drugiej osobie nic by wówczas nie groziło). Co robisz?

Uczestnicy badania odpowiadali w dwójnasób. Ci, którzy deklarowali, że kierują się w życiu sercem i uczuciami, odmawiali popełnienia zabójstwa syna – dokonywali więc emocjonalnego wyboru, godząc się, że zginą dwie osoby.

Inne badanie, przeprowadzone przez Adama Galinskiego, Otilię Obodaru oraz Hajo Adama (Columbia Business School), wskazują, że to, gdzie ludzie lokalizują własne „ja”, niesie ze sobą także inne konsekwencje: kształtuje choćby poglądy na temat kontrowersyjnych medycznie i społecznie problemów, jak np. prawo kobiet do aborcji.

W badaniu tym zastosowano szereg kreatywnych sposobów na ustalenie, czy dana osoba widzi swoje „ja” w sercu czy raczej mózgu. Odkryto, że grupa identyfikująca się z sercem była bardziej skłonna do poparcia propozycji surowszych przepisów aborcyjnych, opierając się na możliwości wczesnego wykrywania bicia serca u płodu. Ta sama grupa twierdziła też, że śmierć człowieka powinna być diagnozowana wtedy, gdy przestaje bić serce, a nie na podstawie śmierci mózgu.

Co ciekawe, podczas gdy „ludzie serca” są skłonni do wspierania organizacji charytatywnych, których działalność związana jest z chorobami serca, „ludzie mózgu” są zwolennikami organizacji charytatywnych zajmujących się chorobami mózgu (takich jak Alzheimer).

I kolejna prawidłowość: gdy naukowcy nakłaniali badanych do refleksji nad swoją niezależnością, ci bardziej polegali na rozumie. W kontekstach społecznych (relacje z innymi ludźmi itp.) zaś częściej kierowali się emocjami.

W kolejnym badaniu badacze losowo przypisali uczestników do dwóch grup i postanowili tak manipulować czynnikami zewnętrznymi, by osoby nieświadomie posługiwały się głową lub sercem, bez względu na to, na co wskazali w pierwszym pytaniu.

Czy zatem można kierować się wyłącznie sercem albo wyłącznie rozumem? Owszem, ale...

nasz umysł sam, automatycznie, potrafi się przełączyć na myślenie racjonalne lub bardziej uczuciowe, gdy wymaga tego konkretna sytuacja. Czasem warto samemu skupić się na tym, by oba procesy się połączyły, by nasze, zwłaszcza życiowe, decyzje były rozpatrywane ze wszystkich możliwych perspektyw.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną