Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Wytyczne w ramach

Biurokracja zabija nasze uczelnie

Tumblr
Główną chorobą szkolnictwa wyższego jest ogromna, pochłaniająca wszystko biurokracja.
Tadeusz Późniak/Polityka

Uczelnia tym ma się różnić od zwykłej szkoły, że w jej murach w szczególny sposób powinna być wypracowana relacja mistrz–uczeń. Że jej pracownicy są zafascynowani nauką, problemami i badaniami naukowymi oraz że skutecznie przekazują swoją pasję studentom. Jednocześnie uzyskanie najwyższych godności naukowych powinno być powiązane z ogromnym prestiżem i autorytetem – na który muszą oczywiście zapracować sami profesorowie.

Obecnie natomiast obserwujemy tendencję, która te pierwotne założenia niszczy. Wiąże się ona z działaniami zmierzającymi do maksymalnego zbiurokratyzowania praktycznie każdego kroku na uczelni wyższej. Oczywiście w różnych ośrodkach dzieje się to z różnym natężeniem. Ale w zdecydowanej ich większości przygotowanie programu nauczania dla studentów czy treści programowych danego przedmiotu nie jest poszukiwaniem najlepszych, najciekawszych zagadnień. To bardziej jałowe i żmudne wypełnianie formularzy związanych z Krajowymi Ramami Kwalifikacji (KRK), gdzie w zasadzie każdy kwadrans wykładu lub ćwiczeń musi być na 20 sposobów skatalogowany i opisany. Jest oczywiste, że tworzone w taki sposób programy są w większości fikcją.

Na tym jednak nie koniec. Praktycznie każda inna czynność na uczelni staje się obwarowana szczegółowymi regulacjami, procedurami, które zaczynają żyć swoim życiem. Dotyczy to tak ważnych i potrzebnych spraw, jak kontrola jakości kształcenia, tworzenie nowych kierunków, a także – niestety – prowadzenie badań naukowych.

Podkreślmy, że nie chodzi tutaj o sugerowanie, żeby treści programowe na zajęciach nie były jakoś weryfikowane. Nie chodzi również o kwestionowanie potrzeby weryfikacji nauczycieli akademickich, którzy nie wywiązują się ze swoich dydaktycznych obowiązków. Nie chodzi o negowanie pewnych koniecznych procedur jako takich. Problemem jest nadmiar tych procedur połączony z przekonaniem, że wszystko na uczelni trzeba po trzykroć opisać i skatalogować i że jedynym rozwiązaniem problemów uczelni wyższych jest coraz większy formalizm. Obecnie to „lekarstwo” stało się gorsze niż choroby, które miało zwalczać.

Pół biedy byłoby jeszcze, gdyby te procedury wywoływały tylko dyskomfort u nauczycieli akademickich. Gorzej, że biurokracja niszczy dawny etos uczelni. W sytuacji gdy teoretycznie każdy fragment wykładu musi odzwierciedlać wytyczne KRK, profesorowi znacznie trudniej wygłosić porywający, pełen pasji wykład. A jeśli nawet to zrobi, ktoś może mu zarzucić, że działa sprzecznie z jakimś punktem jakiegoś regulaminu. Zawsze będzie mógł zostać uznany za przestępcę, który – o zgrozo – na piątym wykładzie zapomniał o trzecim celu kierunkowym i wdrażaniu siódmej kompetencji umieszczonej w sylabusie.

Znacznie trudniej będzie też tworzyć nowe kierunki, bo otwarcie kierunku to wielomiesięczne ugrzęźnięcie w biurokracji. Nawet trudniej w niektórych wypadkach będzie aplikować do projektów badawczych, bo zdecydowana większość tych aplikacji nie będzie wiązać się z rozmową naukową, weryfikacją pomysłów badawczych, lecz ze żmudnym wypełnianiem kolejnych rubryczek. Kiedyś uczeni dążący do naukowego awansu zastanawiali się, jaki znaleźć ciekawy, ważny problem badawczy i jak go rozwiązać. Teraz zmuszeni są bardziej do tego, żeby dbać o spełnienie różnorakich wymogów formalnych, różnych naukowych wskaźników czy wytycznych. I znów – w ten sposób oddalają się od prawdziwej perspektywy naukowej.

Problemy te dotyczą różnych przedstawicieli środowiska naukowego: młodych naukowców, którzy na taką biurokrację tracą masę czasu, jak też starszych profesorów, którzy załamani patrzą na postępującą zmianę mentalności w szkolnictwie wyższym. Trudno uwierzyć – również z punktu widzenia analizy prawnej – że tak szczegółowe i nierzadko absurdalne procedury są koniecznym wymogiem odnalezienia się polskiej nauki w Europie czy na świecie.

***

Prof. dr hab. inż. Andrzej Nowak jest kierownikiem Zakładu Mikrobiologii i Biotechnologii Środowiska na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, w latach 1999–2005 był rektorem Akademii Rolniczej w Szczecinie.

 

Dr Maciej J. Nowak jest radcą prawnym, kierownikiem Pracowni Ekonomiki Przestrzennej w Zakładzie Prawa i Gospodarki Nieruchomościami Wydziału Ekonomicznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.

***

Na temat stanu polskiej nauki opublikowaliśmy dotychczas artykuły:
Jana Hartmana „Profesor doktor zdegradowany” (POLITYKA 17),
Marcina Króla „Precz z edukacyjną równością” (POLITYKA 19),
Karola Modzelewskiego „Wolna myśl w jarzmie liczydeł” (POLITYKA 24),
Agaty Firlej „Zagubiona humanistyka” (POLITYKA 27),
Borysa Jastrzębskiego „Z UW na UZ” (POLITYKA 28).

Polityka 32.2015 (3021) z dnia 04.08.2015; Nauka; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Wytyczne w ramach"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną