Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Lekcja trzecia: Obcy

Pofilozofuj z Jarkiem Makowskim. Lekcja trzecia: Obcy

. . KŻ / Polityka
Uchodźca to dziś figura obcego. Tego, kto zagraża naszej swojskości, budząc rozmaite – najczęściej wyimaginowane – obawy.
.KŻ/Polityka .

To jedna z najlepszych rzeczy, jaka może się dzisiaj przytrafić polskiej edukacji: filozofia wraca do szkół. Cieszy to tym bardziej, że trudno zliczyć, ile to razy w ostatnim czasie zapraszano nas na pogrzeb filozofii. Jeśli więc jesteś człowiekiem młodym, nie chcesz myśleć sztampowo i powtarzać utartych opinii, ale chcesz rozumieć świat w jego całej złożoności – musisz to zrobić. Podejmijmy razem tę intrygującą przygodę, jaka wiąże się z poznawaniem filozofii.

LEKCJA TRZECIA: OBCY

1.

Lubimy swojskość. Bo ją znamy. Rozumiemy. Dlatego czerpiemy rozkosz z  przebywania wśród ludzi, którzy myślą, czują i mówią tak, jak my myślimy, rozumiemy, mówimy. Okazujemy solidarność z tym, którzy – podobnie jak my – zanoszą modły do tego samego Boga.

Swojskość więc to porządek – dobrze skrojony ład, w którym potrafimy się poruszać bez wielkich katastrof. To bezpieczeństwo. Tak bardzo cenna wartość w czasach, w których wszystko staje się płynne, niepewne, ryzykowne. Nie dziwi więc, że robimy wszystko, by poczucie swojskości i bezpieczeństwa trwało. By, broń Boże, nikt i nic naszego ładu nie zakłócił. Nie zmącił.

Kto jednak zagraża naszej swojskości? Ano ten, kto mówi w innym języku, kto ma inny kolor skór, kto modli się do innego Boga, kto praktykuje inne zwyczaje. Krótko: OBCY. Kim jest, w oczach swojaków, ten obcy? To przede wszystkim ktoś, kto narusza zastany porządek. Kto burzy poczucie bezpieczeństwa, kto wyzwala wstręt i oburzenie, kto wprowadza chaos i dysharmonię. Dlatego budzi lęk i strach.

2.

Tę swoistą grę między swojskością a obcością wydobywa na powierzchnię pojawienie się w naszym krajobrazie społeczno-politycznym uchodźców. Bo uchodźca to dziś figura obcego. Tego, kto zagraża naszej swojskości, budząc rozmaite – najczęściej wyimaginowane – obawy.

Bo przesadny lęk budzi nie tyle uchodźca realny, ten z krwi i kości, któremu możemy spojrzeć w oczy, ile przede wszystkim ten uchodźca wyobrażony. Kim jest uchodźca wyobrażony, zbudowany z podsycanych przez prawicę lęków, w naszym publicznym dyskursie? To przede wszystkim terrorysta, barbarzyńca, najeźdźca, gwałciciel. Ktoś, kto przychodzi, by naruszyć nasz ład, kto zagraża porządkowi, by zniszczyć nasze poczucie bezpieczeństwa.

Wobec takiego obcego, sklejonego z naszych lęków, mamy tylko jedno uczucie. Jest to uczucie nienawiści. Czym jest nienawiść? Kiedy przed laty zapytałem o to w rozmowie prof. Barbarę Skargę, zwróciła mi uwagę, by przyjrzeć się najpierw samemu słowu: „nienawidzę”. Otóż „nienawidzę” znaczy: nie chcę widzieć, nie-na-widzę. A więc coś odrzucam, czegoś nie mogę znieść. Mówimy: „nie chcę tego widzieć”. To jest nie tylko brak akceptacji, to dużo więcej, to chęć unicestwienia, zniszczenia.

Ale można powiedzieć: „nienawidzę zła”. I rzeczywiście: w takich słowach jest coś pozytywnego, jakaś afirmacja dla pewnych wartości i jednocześnie sprzeciw. Nie zmienia to faktu, że nienawiść, jak mówi prof. Skarga, ma w sobie coś gwałtownego i przerażającego, co czyni ją czymś strasznym.

Zresztą popatrzmy, mówi dalej Skarga, z jakimi pojęciami wiąże się słowo „nienawiść”: „nienawiść zżera, czasem wybucha z nieposkromioną siłą, z pianą na ustach, ale bywa też skryta, bywa bezsilna, sączy się jak jad. Nienawiść truje, zieje się nienawiścią niby ogniem i ten ogień spala. Nienawiść niszczy, bywa też ślepa, bezlitosna, okrutna…”.

Nienawiść wybucha. Zwłaszcza wobec obcego, gdy – jako się rzekło – narusza on nasz porządek. Nasze poczucie bezpieczeństwa. Dlatego kluczowe pytanie brzmi: jak, szczególnie w chwili zagrożenia, mogą zareagować swojacy – ci, którzy są większością? Otóż szukają oni źródła swojego nieszczęścia, swojej niedoli, swojego poczucia krzywdy, by zadośćuczynić swoim krzywdom. Jeśli jednak ta niedola będzie się pogłębiała, zbudzi uśpione przesądy. I przemoc, która szuka – jak pisze francuski antropolog René Girard – „kozła ofiarnego”.

Mechanizm rządzący logiką „kozła ofiarnego” polega na tym, że wspólnota w momencie kryzysu, dezintegracji czy zagrożenia, by powrócić do stanu utraconej równowagi, szuka sobie ofiary. W naszym kontekście ofiarą mogą stać się uchodźcy. To oni staną się obiektem zbiorowej agresji „prawdziwych Polaków”, „prawdziwych Węgrów”, „prawdziwych Niemców”. Obcy-uchodźca, który wprowadza nieporządek, musi zostać unicestwiony, by znów zapanowały ład i bezpieczeństwo.

3.

Ale obcy nie musi, a w zasadzie nie powinien, budzić tylko lęków. Nie musi być traktowany jako śmiertelne zagrożenie dla naszego sposobu życia. Obcy jako Inny może przecież być szansą. Wyzwaniem – tak jak wyzwaniem jest wspinaczka na górski szczyt. Czyż inność nie budzi ciekawości? Czyż nie jest intrygująca, by nie rzec – podniecająca? Czy nie po to właśnie wyruszamy w podróż, bo jesteśmy ciekawi spotkania z innością? Inność to przecież różnorodność. To pluralizm. Ale także, a może przede wszystkim, spotkanie z Innym, z człowiekiem. Szczególnie tym potrzebującym, który mówi mi, że mam wobec niego zobowiązanie. Inny to odpowiedzialność.

Spotykając Innego, pisze francuski filozof Emmanuel Levinasem, spotykamy go przede wszystkim „w jego twarzy”. Dlatego takiego spotkania nie można sprowadzić tylko do tego, że podam mu rękę, pozdrowię chrześcijańskim zawołaniem: „niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” albo jego współczesną, amerykańską odmianą: how are you? To wszystko też. Jednak kluczem, otwierającym tajemnicę spotkania, jest spotkanie twarzy Drugiego. Levinas powiada, że twarzy drugiego doświadczamy dzięki jej epifanii. Rzeczy mają wyglądy, ludzie mają twarze. Rzeczy zjawiają się przez wyglądy, twarze – co szalenie ważne, gdyż wprost następuje tu odwołanie do tradycji biblijnej – objawiają się nam. „Twarz innego jest śladem Transcendencji” – powie Levinas.

Ks. Józef Tischner, który na polskim gruncie stał się twórczym interpretatorem myśli Levinasa, dodawał, że twarz Innego jest śladem Boga. Tak jak sam Bóg objawił się w Jezusie Chrystusie, tak Jezus objawia się w twarzy wdowy, siroty, ubogiego. Ludzka twarz to połączenie chwały, wyższości i niepowtarzalności, ale także kruchości, zagubienia, krzywdy. Troska, do jakiej wzywa nas twarz Innego, to także troska o nas samych. Bo każdy z nas jest przecież Inny.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną