Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Alfabet Dennetta

Przybornik do myślenia o filozofii umysłu

Daniel C. Dennett Daniel C. Dennett Karol Jałochowski / Polityka
2 grudnia do części nakładu POLITYKI dołączymy kolejny film z cyklu Pionierzy, poświęcony Danielowi C. Dennettowi. Aby przygotować państwa na to wyjątkowe spotkanie, proponujemy przybornik do myślenia o tym zapewne najwybitniejszym współczesnym filozofie umysłu.
Dennett jest jest jednym z najbardziej wszechstronnych i kontrowersyjnych filozofów umysłu.Karol Jałochowski/Polityka Dennett jest jest jednym z najbardziej wszechstronnych i kontrowersyjnych filozofów umysłu.

Kiedy Daniel C. Dennett poznał listę pozostałych bohaterów cyklu Pionierzy, powiedział w niejakim zasępieniu: – Obawiam się, że jestem najbardziej konserwatywny z całej stawki… Nic bardziej błędnego. Mimo godnego już wieku (rocznik 1942) Dennett pozostaje jednym z najbardziej wszechstronnych i kontrowersyjnych filozofów umysłu (patrz niżej), nauki i biologii. W przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu z pasją pioniera kładzie nacisk na utrzymanie empirycznego związku uprawianej przez niego dziedziny z rzeczywistością. Niejasne pojęcia, jak np. świadomość, wyciąga z przykrytych mgłą bagien intuicji i przesądów – za pomocą nauk ścisłych, przyrodniczych, komputerowych, a nawet inżynieryjnych. Jest autorytetem publicznym o niemożliwych do zignorowania gabarytach intelektualnych. I bardzo niechętnie występuje przed kamerą.

Droga na Little Deer Isle na wschodzie stanu Maine, gdzie Dennett spędza letnie miesiące, ma charakter symboliczny. Zwłaszcza gdy, jadąc z Bostonu, zamknie się już etap nudy międzystanowych autostrad i wjedzie w wyżłobione lodowcem okolice Penobscot Bay. Tam każde drzewo i krzew, każdy glon i wodorost, każdy homar, ślimak i omułek, zazwyczaj niemi uczestnicy wiecznie zmiennego ekosystemu, wydają się śpiewać: ewolucja! I Dennett do tego chóru dołącza – bo właśnie w teorii Darwina, a nie w jakimś niewypowiedzianym absolucie, upatruje genezy znaczeń i świadomości. Wkrótce mijamy Blue Hill, niewielkie miasto, które w historii nauki, poza okresową obecnością Dennetta (nawet filozof musi gdzieś robić zakupy), zaznaczyło się tym, że wakacje spędzał w nim Kurt Gödel, wybitny logik austriacki. Jego odkrycie, że nie wszystkich prawd matematycznych można dowieść, przeniesione na teren nauk komputerowych, stało się podstawą poglądu Dennetta na wolną wolę. Jeszcze tylko Deer Isle Bridge, most nad zachęcającą do żeglowania połacią oceanu, który dla Dennetta ma znaczenie nie tylko metaforyczne, kilka niewielkich skrzyżowań, wąska szutrowa droga, którą zimą filozof własnym traktorem sam odśnieża, przydomowy garaż jak magiczna skrzynka wspomnień – i jesteśmy na miejscu. Resztę zobaczą państwo na filmie…

A jak absolut, do absolutu dążenie, absolutów poszukiwanie

Daniel Dennett tym między innymi różni się od wielu innych filozofów, iż jak ognia unika absolutów. Ludzka skłonność do absolutyzowania jest naturalna i instynktowna, wynika bowiem z obaw typowych dla naszego gatunku. – Gdy ludzie chcą ochronić coś, co kochają, uznają, że jedynym na to sposobem jest uczynienie tej rzeczy absolutną – mówi Dennett. – Tymczasem ani nie mogą być odpowiedzialni za swoje czyny w sposób absolutny, ani nie mogą być absolutnie altruistyczni. Nie mogą być nawet absolutnie świadomi. Pogląd taki, ta wrodzona niechęć do wszelkiego co a priori, nie wynika z subiektywnego widzimisię filozofa, a z postawy naturalistycznej – przedkładania twardych danych doświadczalnych ponad mniemania.

B jak błądzenie, błędów popełnianie, błędów tłumaczenie

Tym także Dennett się wyróżnia – skłonnością do podejmowania ryzyka. Nieraz wycofywał się ze swoich propozycji, na przykład wtedy, kiedy uznał mózg za rodzaj prostego komputera (mózg jest bardzo nietrywialnym rodzajem komputera, poprawił). Tylko metoda błędów i korekt może przynieść rezultaty, twierdzi, bo stanowi jedyną okazję do nauczenia się czegoś konkretnego. Napisał niedawno: „My, filozofowie, jesteśmy ekspertami od popełniania błędów” (patrz: filozofowanie). Skoro natura uczyniła z usterek (w kopiowaniu DNA) swoją naczelną zasadę, twierdzi Dennett, to i filozof może – a nawet powinien.

C jak cierpliwość, cierpliwości utrata

Kiedy 40 lat temu Dennett zaczął postulować, że do zbudowania filozoficznej teorii umysłu konieczna jest współpraca z przyrodnikami, psychologami i cybernetykami, koledzy uznali go za odszczepieńca. Filozofia nie zniżała się do poziomu neurofizjologii. Dennett natomiast się schylił, znajdując wielu nauczycieli, którzy z radością przyjęli kogoś, komu wreszcie bez wstydu mogli zadawać Wielkie Pytania (o duszę, świadomość, wolną wolę itd.). Cierpliwie drążył skałę filozofii – i wydrążył pokaźną, nomen omen, jaskinię, w której ustawić można pół tysiąca publikacji, kilkadziesiąt książek (patrz: literatura), tytuł dyrektora Center for Cognitive Studies na Tufts University pod Bostonem, i jeszcze zostanie sporo miejsca. Jeśli zaś idzie o brak cierpliwości, to charakteryzuje on stosunek Dennetta do wszelkich przejawów myślenia magicznego. Serdeczny na co dzień filozof w dyskursie potrafi boleśnie kąsać.

D jak darwinizm, Karola Darwina teoria

Zapytany o najlepszy pomysł, jaki zrodziła ludzkość, Dennett odpowie zawsze: teoria doboru naturalnego. – Darwinowska koncepcja jednoczy świat – mówi Dennett. – Jednoczy świat przyczyny, materii, fizyki ze światem znaczenia, celu, świadomości. Cała złożoność życia bierze źródło w połączeniu ożywionego z nieożywionym, celowego z zaledwie mechanicznym. Nie chodzi tylko o to, że teoria ewolucji wyjaśnia pięknie, jak życie dotarło do punktu, w którym się znajduje. Chodzi o to, jak wykroczyło poza poziom czysto biologiczny i objęło sferę dorobku umysłowego (Dennett był jedną z pierwszych osób z naukowego establishmentu, która podchwyciła Richarda Dawkinsa teorię memów). To, co dzieje się w naszych mózgach, również nosi znamiona doboru naturalnego, twierdzi filozof (patrz: ja). Z tych i wielu innych, znacznie subtelniejszych powodów wołają na Dennetta: darwinowski fundamentalista.

E jak empiryzm, empiryczna poznania metoda

Dennett reprezentuje postawę głęboko pragmatyczną. Absolut jest nieosiągalny, mamy jednak naukę z jej stawianiem i testowaniem hipotez, z kolejnymi przybliżeniami. Zanotował kiedyś: „My, filozofowie, mamy zwyczaj zajmowania się albo ćwiczeniami intelektualnymi o charakterze aptekarskim, albo ogłaszaniem wszem i wobec wielkich, napuszonych, ale niedopieczonych idei. Fakt, że brzytwy używane przez naukowców [z dziedzin ścisłych – red.] są tak doskonałe, że tak szybko można zweryfikować słuszność bądź fałsz idei, nadaje ich ideom krzepkości i ostrości, których zwykle brakuje w filozofii”. Zajął się więc Dennett kładzeniem konceptualnych podwalin dla teorii, których trafność można sprawdzić doświadczalnie.

F jak filozofowanie, filozofem się stawanie

Filozofia to działania, które podejmujesz, gdy nie znasz jeszcze właściwych pytań – mówi Dennett. Chętnie wyraża też filozof swoją najgłębszą niechęć do postmodernizmu, rozumianego jako chroniczna awersja do poszukiwania prawd. Wbrew dość powszechnym dziś mniemaniom interpretacje to nie wszystko. Szukamy obiektywnych wyjaśnień, nie subiektywnych interpretacji – niby niewiele, ale wystarczyło, żeby Dennetta wyzywano od scjentystów.

G jak garaż, do garażu zaglądanie

Garaż Dennetta stanowi manifestację wnętrza jego umysłu. Oto na przykład Volkswagen Typ 1, stary model ze składanym dachem. – Trzeba się napocić, żeby go przywołać do życia. Jest rozklekotany, ale jazda nim to świetna zabawa – mówi Dennett, który porusza się po swojej małej wyspie tak, jak się wyraża – bezpardonowo i radośnie. Wyraża też ponad 40-letni Garbus głęboko fizykalny stosunek filozofa do świata. Jeszcze jako dziecko Dennett przejawiał talenty manualne, w tym rzeźbiarski, który był na tyle oczywisty, że namawiano go na całkowite poświęcenie się tego typu twórczości (więcej o tym w filmie). Tak jak rzeźbić nie można bez dłuta, tak jak Garbusa naprawiać nie sposób bez odpowiednich kluczy, tak i myśleć się nie da nieuzbrojonym mózgiem, mawia Dennett. Całe swoje życie poświęcił więc na kompletowanie skrzynki z narzędziami do myślenia.

H jak homar, homarów wolna wola, na homary pułapki

Homar bardzo wyraźnie zaznacza swoją obecność w menu i to zapewne on, a nie łoś, powinien był trafić na flagę Maine. Za sprawą oświeconych działań rybacy z tego najbardziej na północ wysuniętego stanu USA złowili w zeszłym roku sześciokrotnie więcej tych stworzeń niż 30 lat temu, a wcale nie przetrzebili zasobów. Klatki służące do chwytania homarów znajdziemy na wielu wiejskich podwórkach, także u Dennetta. Pytanie brzmi: Czy, a jeśli tak, to dlaczego filozof – w którego centrum zainteresowań leżą pojęcia świadomości, wolnej woli i cierpienia – dręczy tego skorupiaka? Tym bardziej że, jak sam Dennett przyznaje: – Osobiście uważam, że homar ma swoje „ja”, swoje homarowe „ja”. Wyjaśnienie znajdziecie państwo w filmie.

I jak intencjonalność, intencjonalna postawa

Gdy mówimy, piszemy, myślimy, nasze słowa są o czymś. Filozofowie nazywają to intencjonalnością, my możemy użyć określenia „bycie o czymś”. Ale właściwie jak cokolwiek może być o czymkolwiek? – pyta Dennett. Jak to się dzieje, że przeróżne mózgi mogą podzielać te same zdania, obrazy, przekonania? Według Dennetta postawa intencjonalna (nie chodzi o potoczne rozumienie słowa intencje) może się odnosić nie tylko do istot nam podobnych, ale także zwierząt, roślin, komputerów, a nawet obiektów takich jak termostat. Przyjmując postawę intencjonalną, możemy uznać, że także ten ostatni żywi pewne przekonania wobec otoczenia (za zimno, za ciepło, w sam raz). Taka wielka unifikacja staje się bardzo przydatnym narzędziem do opisu stanów umysłów, w tym świadomości.

J jak ja lub jaźń, świadomości święcenie i odświęcanie

Rozbudowana Dennettowska teoria jaźni czy też świadomości rozpięta jest między wieloma dziedzinami wiedzy. W brutalnym skrócie najłatwiej powiedzieć, czym świadomość nie jest – to nie jest to umysłowe coś, co idzie do nieba po śmierci, i nie jest to jakaś konkretna część mózgu. Dennett podchodzi do problemu w sposób inżynieryjny, odrzuca stanowczo średniowiecznej proweniencji dualizm ciało-dusza, który w zawoalowanych formach dzielnie się trzyma do dziś (patrz: kartezjański dualizm). Świadomość to ekosystem, w którym rozgrywa się darwinowska gra. To zmienne koalicje, zawiązywane i zrywane przez połączone w niewyobrażalnie złożoną sieć neurony, reagujące na bodźce zewnętrzne i walczące o byt, czyli ograniczone zasoby energii, te wielokrotnie nadpisywane przez nie szkice postrzegania – oto migotliwy twór zwany świadomością.

K jak kartezjański dualizm, w kartezjańskim teatrze uwięzienie

Ludzie sądzą, że musi być jakaś dodatkowa, cudowna warstwa, dzięki której warto żyć – mówi Dennett. – To przeświadczenie jest bardzo powszechne, bardzo silne i najzwyczajniej błędne! Źródło tego przeświadczenia bije gdzieś na afrykańskich sawannach, ma charakter zabobonu, a zostało wyniesione do rangi idei filozoficznej przez Kartezjusza. Mówi mniej więcej tyle, że ciało i umysł to dwa byty pozostające ze sobą w stosunku nieoczywistym, że zjawiska mentalne niekoniecznie mają swoje odbicie w procesach fizjologicznych. Dennett skonstruował obalającą ten absurd metaforę. Gdyby świadomość była czymś ponadnaturalnym, mówi, to gdzieś we wnętrzu naszych umysłów musiałby się mieścić „kartezjański teatr”. – Kolory i kształty, dźwięki i swędzenia kłębiłyby się na tej wyjątkowej, prywatnej scenie. A my bylibyśmy publicznością – tłumaczy Dennett. To miejsce jednak, oczywiście, nie istnieje.

L jak literatura

Daniel C. Dennett pozostaje w bardzo szczególnym kontakcie ze światem zewnętrznym – porozumiewa się z nim głównie za pośrednictwem literatury, której sam jest autorem. „Niektórzy filozofowie wciąż sądzą, że tylko książki, które trudno zrozumieć, mają jakąkolwiek wartość. Wydaje im się, że w ten sposób dowodzą własnego profesjonalizmu”, wyjaśnia. Pisząc w klarowny sposób, unikając żargonu, od lat konsekwentnie poszerza Dennett granice własnej dziedziny.

M jak moralność, moralności sekularyzowanie

Pytania o definicję odpowiedzialności moralnej zadawane są Dennettowi szczególnie często w kontekście jego ostentacyjnego ateizmu. Moralność w jego filozofii nie wymaga żadnych metafizycznych wkładek, żadnych boskich inspiracji, a jest naturalną konsekwencją ewolucji, poprawiającą zdolność przetrwania złożonych systemów (współpraca popłaca). Etyka bez religii jest możliwa. Dennett mówił POLITYCE: „Mamy przecież ponad dwa tysiące lat tradycji etyki świeckiej, od czasów Arystotelesa i Platona. Mit, że nie ma dobra bez Boga, jest, jak sądzę, jednym z najbardziej ordynarnych i niebezpiecznych mitów, z którymi mamy dziś do czynienia”.

N jak nauczyciele, filozofa nauczanie

Intelektualne zręby Dennetta wyciosało dwóch innych filozofów – Willard Van Orman Quine oraz Gilbert Ryle. Choć obu szanował w stopniu najwyższym, z oboma równie stanowczo się nie zgadzał. Tak w każdym razie mu się wydawało. – Patrząc na siebie z dystansu, muszę przyznać, że jestem hybrydą Quine’a i Ryle’a. Jestem zwolennikiem szacunku dla zwykłego języka, połączonego ze swego rodzaju prostotą i sceptycyzmem Quine’a. Od Ryle’a przejął Dennett głębokie przekonanie, że w ludzkim umyśle nie kryje się żaden element nadprzyrodzony. Od Quine’a natomiast wziął pogląd, że filozofię należy uprawiać w sposób naturalistyczny, podporządkowując ją metodzie naukowej.

O jak ocean, po oceanie żeglowanie

Żaden jacht wpływający w cieśninę Eggemoggin nie umknie uwagi Dennetta. Filozof obserwuje łodzie przez lornetkę, z okien salonu. Sam też pasjami pływa, między innymi dlatego, że ocean jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie może użyć swojej wiedzy w sposób praktyczny – narażając na szwank coś bardziej konkretnego niż bezcielesną reputację. Mówił POLITYCE: „Na wodzie nie pakuję się w żadne wielkie niebezpieczeństwo, ale delektuję się chwilami, gdy warunki stają się naprawdę poważne i kiedy muszę z największą uwagą przewidywać przebieg wydarzeń, bo sytuacja może bardzo szybko się pogorszyć! Filozofowie, rozumie pan, nie muszą się martwić, że zawali im się most albo pacjent umrze na stole operacyjnym. Jesteśmy raczej nieszkodliwymi użytkownikami umysłów, ale żeglując, mógłbym narozrabiać – gdybym nie wiedział, co czynię”.

P jak przesądy, przesądów rugowanie

Czymś na podobieństwo przesądności obdarzone są nawet ptaki. U ludzi skłonność do myślenia magicznego jest nieporównanie bardziej zaawansowana. Opowieści ku przestrodze, obsadzające siły przyrody w rolach bóstw i demonów, zwiększały szansę na przetrwanie jednostki i społeczności (nie idź w czasie burzy na łąkę, bo cię Bóg Piorun strzeli). Mówił Dennett POLITYCE: „Świetnie rozpoznajemy prawidłowości w otaczającym nas świecie. Ale ceną za zdolność rozpoznawania prawidłowości jest skłonność do dostrzegania prawidłowości również tam, gdzie ich nie ma. Dostrzegamy kształty w przypadkowym szumie. Można powiedzieć, że to właśnie narodziny zabobonu”. Skłonność ta uniemożliwia jednak prowadzenie rzeczowej dyskusji filozoficznej o umyśle, bo pojęcie świadomości zostało porwane i jest przetrzymywane jako jeniec zwolenników czarów-marów. Ich odbicie uważa Dennett za swoje życiowe zadanie.

R jak roboty, robotów na wojnę wysyłanie

Roboty są częstymi gośćmi w rozważaniach Dennetta, są bowiem wyjątkowo użytecznym narzędziem do myślenia (patrz: garaż). Na przykład dlatego, że w przeciwieństwie do zombie (patrz: zombie), którym instynktownie odmawiamy prawa do świadomości, dla robotów jesteśmy zwykle łaskawsi, by wspomnieć tylko uroczych R2-D2 czy C-3PO, blaszanych bohaterów „Gwiezdnych wojen” George’a Lucasa, których chętnie widzielibyśmy przy wigilijnym stole. Ale właściwie skąd ta nierówność w traktowaniu, pyta Dennett? Figura robota nabiera wagi także w kontekście rozważań o moralności, bo coraz więcej tych figur lata nad Afganistanem czy Irakiem. Kto poniesie odpowiedzialność za ich niekontrolowane działania?

S jak Susan

Już od ponad pół wieku Daniel i Susan Dennettowie tworzą organicznie splecioną drużynę. „Susan każdą moją książkę czyni pracą w duecie, nie solo”, zapisał kiedyś Dennett, pozostający z żoną w stymulującym, lecz niezmiennie życzliwym napięciu dialektycznym. – Okropnie długie są te twoje odpowiedzi – krzyczy ona z sąsiedniego pokoju, w przerwie między zdjęciami. – Niektóre pytania po prostu wymagają długich odpowiedzi – ripostuje on. I odpowiada jeszcze raz. Krócej.

T jak trochę jakby, rzeźbienie trochę jakby

Nieczęsta to postawa w filozofii – odpuszczanie. Albo inaczej – przyznanie pojęciom zasadniczym prawa do bycia trochę jakby, stopniowania. W biologii ewolucyjnej mówimy, że zanim pojawiły się bakterie, istniały trochę jakby bakterie, a pojawienie się ssaków poprzedzone było obecnością trochę jakby ssaków. Nie inaczej jest w naukach komputerowych. I nie inaczej powinno być, twierdzi Dennett, w przypadku umysłu. Trochę jakby wolna wola, trochę jakby świadomość, trochę jakby pragnienia – stany te cechują nas wszystkich, choć w różnym stopniu oczywiście, od pantofelka po noblistów.

U jak umysł z materii, z umysłu muzyka

Tych, którzy w twierdzeniach Dennetta doszukują się treści diabolicznych, ucieszy zapewne fakt, iż bardzo charakterystyczna dla mowy tego filozofia melodia obfituje w tak zwane trytony, w dawnej muzyce kościelnej znane lepiej jako diabolus in musica. Ten nietypowy, uważany w klasycznej harmonii za dysonans, interwał stał się motywem utworu „Mind Out of Matter” („Umysł z materii”), skomponowanego przez Scotta Johnsona. Ów nowojorski kompozytor, którego utwory grywa sam Kronos Quartet, uważany jest za kontynuatora nurtu zapoczątkowanego przez minimalistę Steve’a Reicha. Johnson zbudował swój ponad 70-minutowy utwór wokół kluczowych idei filozofii Dennetta. Wspominamy o tym także dlatego, że Johnson jest twórcą oryginalnej muzyki do filmu POLITYKI.

W jak wola wolna, wolnej woli poszukiwanie

Przez kilka tysięcy lat ludzie sądzili, że jeśli nasze ciała i umysły są jedynie przyziemnymi elementami mechanizmu przyczynowości, to nie mamy wolnej woli – mówi Dennett. No bo jeśli świadomość ma charakter fizyczny, a nie mistyczny, to znaczy, że wszystko, co się w niej dzieje, jest przewidywalne na mocy praw fizyki. Czy jest w tak zaprogramowanym wszechświecie miejsce na wolną wolę? Naturalistyczne uzasadnienie Dennetta jest bardzo wyrafinowane, ale sprowadza się do stwierdzenia: Jest! Układ nerwowy, mimo iż uwikłany w przeróżne związki podrzędnie złożone, ma pewną dozę autonomii, którą tak właśnie można nazwać. Nawet homar ma jakąś wolną wolę. A że nie ma wolności absolutnej? Cóż… (patrz: absolut).

Z jak zombie, zombie zabijanie

Figura zombie odgrywa w filozofii umysłu rolę bardzo poważną. Zombie filozofów zachowuje się dokładnie tak jak żywy człowiek, jednak jeśli chodzi o stan jego świadomości, to „nikogo nie ma w domu”. Na zewnątrz te chodzące duchowe trupy pozostawać mogą uroczymi ludźmi. Jeśli tylko dopuszczacie państwo myśl o istnieniu takowych, to znaczy, że padliście ofiarami przeczucia sensowności zombie, przekonuje Dennett. W swojej filozofii uśmierca on może nie tyle żywe trupy, bo są z definicji martwe, ale zabija na śmierć ideę ich użyteczności w rozważaniach nad istotą świadomości. Przeczucie, że świadomość musi być czymś więcej niż fizyczną aktywnością mózgu, jest wprawdzie naturalne, ale całkowicie błędne (patrz: kartezjański dualizm).

Pointa (bez)bolesna

Gdyby ktoś z państwa zaczynał lekturę tego tekstu od końca, szukając zwięzłego podsumowania, oto i ono – anegdota ilustrująca stosunek Daniela Dennetta do świata i zasadniczych problemów filozoficznych. Po zakończeniu zdjęć do poświęconego mu filmu Dennett opowiada, jak sobie radzi z bólem na fotelu dentystycznym. – Idę za tym bólem – mówi – uparcie podążam za jego źródłem, aż w końcu gubię go, przestaję odczuwać, odnajduję spokój. I kiedy jest już po zabiegu, chcę więcej.

*

Więcej na temat Daniela C. Dennetta mogą państwo przeczytać w POLITYCE 6/10, 4/13, 14/15 lub w książeczce, którą dołączymy do filmu.

Film o Danielu C. Dennetcie „Człowiek, który zmienił myślenie o umyśle” do kupienia 2 grudnia z kolejnym numerem POLITYKI.

Polityka 48.2015 (3037) z dnia 24.11.2015; Nauka; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Alfabet Dennetta"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną