Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Od naskórka, przez komórkę jajową, aż do myszy. To nie sci-fi, tylko najnowszy eksperyment japońskich naukowców

Nuwandalice / Flickr CC by 2.0
Japońscy naukowcy uzyskali komórki jajowe myszy z jej... naskórka.

Nowa metoda uzyskiwania komórek jajowych, a z nich zdrowego potomstwa, podekscytowała komentatorów na całym świecie. Jeszcze większej ekscytacji doznali piewcy wykorzystywania w medycynie komórek macierzystych – bo to na nich właśnie zespół naukowców z Japonii oparł swój eksperyment.

Mówiąc w dużym skrócie, polegał on w pierwszej fazie na przeprogramowaniu komórek skóry w zarodkowe komórki macierzyste, z których następnie uzyskano komórki płciowe, wyhodowano z nich dojrzałe komórki jajowe, poddano zapłodnieniu in vitro i na koniec poczęto zdrowe organizmy.

Cała ta procedura – oraz artykuł opublikowany na łamach „Nature” – dotyczy na razie myszy, a nie ludzi. Ale już słychać głosy, że otwiera furtkę do możliwości prokreacji, które do tej pory pozostawały w kręgu science-fiction. To jeszcze raz pokazuje drogę, jaką kroczy współczesna nauka i z której nie zamierza zawrócić. Czy możliwości, jakie dają nam komórki macierzyste – pozyskiwane z wnętrza naszego ciała, a niekoniecznie jak dawniej z zarodków (czemu regularnie sprzeciwiali się zagorzali obrońcy życia od tak zwanego poczęcia) – będziemy wkrótce mogli wykorzystywać w leczeniu niepłodności? Jestem skłonny uwierzyć, że tak.

Czy eksperyment opisany w renomowanym piśmie naukowym, na który powołują się dziś nie mniej renomowane agencje prasowe, przeprowadzony przez uczonych z Uniwersytetu Kyushu w Fukuoce, nie był w żaden sposób zmyślony? To pierwsze pytanie, jakie ciśnie się na usta po wielu wpadkach związanych z klonowaniem i tego rodzaju podobnymi badaniami, których autorami w minionych latach byli Azjaci. Uznajmy, że prof. Katsuhiko Hayashi do oszustów jednak nie należy. Wielu uzna go za kreatora bawiącego się w pana Boga (czy krytycy wezmą pod uwagę, że w eksperymencie uczestniczyły myszy laboratoryjne, a nie ludzie?), ale z etycznego punktu widzenia nie popełnił on żadnego nadużycia.

Miał pomysł, zgodę komisji etycznych, zespół współpracowników z otwartymi głowami i bohaterki – gryzonie, które po raz kolejny przysłużyły się nauce, gdyż właśnie w ten sposób od zarania dziejów możliwy jest postęp w biologii i w medycynie.

Niedawno przy okazji narodzin chłopca trojga rodziców zwracałem uwagę, że ignoranci widzą w metodach zapłodnienia pozaustrojowego ingerencję w prawa natury, lecz wywiedzione z religii nakazy moralne nie mogą powstrzymać rozwoju badań naukowych. Zwłaszcza tych, które zmierzają do wykreowania nowych kuracji lub wiążą się z nowym zastosowaniem naukowych odkryć.

Gdy w krajach katolickich istnieje sprzeciw części opinii publicznej wobec takich eksperymentów i zabiegów, dużo mniej etycznych oporów mają naukowcy z Azji: Chin, Tajwanu, Korei Południowej lub, jak w tym przypadku, Japonii. Właśnie w tamtej części świata prowadzi się dziś najwięcej badań na zarodkach i komórkach macierzystych, co może doprowadzić do tego, że za dostęp do nowoczesnych technologii konserwatywni Europejczycy i Amerykanie będą musieli w przyszłości słono zapłacić.

Technologia zastosowana na myszach, dzięki której urodziły się zdrowe osobniki z komórek jajowych (które de facto nie miały prawa powstać w normalnych warunkach), daje na razie tylko nadzieję na to, że kobiety z całkowicie utraconą funkcją jajników będą mogły liczyć w przyszłości na własne potomstwo. To, co możliwe jest dzisiaj u zwierząt laboratoryjnych, nie zawsze sprawdza się u ludzi – biologia jest zbyt skomplikowana, by jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przenosić wyniki eksperymentów z gryzoni na człowieka.

Ale kiedy pierwszy krok, jak ten dziś opisywany, zostanie zrobiony, nic nie powstrzyma innych przed kontynuacją badań i wcześniej czy później przeniosą się one na ludzi. Niektórym się to nie spodoba. Mam nadzieję, że są w mniejszości.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną