Honor z Androidem
Chociaż żyjemy ponoć w epoce rozumu, powszechnie wiadomo, że zasadniczy czynnik wpływający na wysokość sprzedaży dowolnego produktu stanowi aura, obłok promocyjnej propagandy, w który opakowywany jest każdy nowy model aparatu fotograficznego, telewizora czy smartfona. Tymczasem wszystkie one składane są z klocków kupowanych u tych samych dostawców w chińskich specjalnych strefach ekonomicznych. Podsumowując: nie przepłacajcie państwo, jeśli nie musicie. A jeśli szukacie telefonu, to zwróćcie uwagę na trend, którego przykładem jest Honor 6X. Trudno znaleźć w tej klasie cenowej (równowartość około 250 dol. bez abonamentu) coś o podobnie korzystnych parametrach. Szybkością działania i czasem pracy po jednym naładowaniu akumulatora (nawet dwa dni) bije konkurencję na głowę. Czytnik linii papilarnych działa wręcz błyskawicznie. Wyświetlacz o przekątnej 5,5 cala może nie zachwyca, ale i nie budzi zastrzeżeń. Wprawdzie 6X wchodzi na rynek z Androidem 6 na pokładzie, ale już niedługo będzie go można zastąpić siódmą wersją systemu. 32 GB zainstalowanej pamięci wystarczą ogromnej większości użytkowników (można dołożyć kolejne 128 GB). Producent wyposażył 6X w podwójną kamerę umożliwiającą dobieranie przesłony, a więc i głębi ostrości. Drobiazg, ale cieszy, tym bardziej że całe urządzenie zaprojektowano i wykonano w przyzwoity sposób. A że Honor obsłuży dwie karty SIM jednocześnie, wydaje się sensowną propozycją dla tych, których praca zawodowa wymuszała konieczność posiadania drugiego aparatu, albo dla osób często podróżujących. Jest też w Honorze wyklęty niedawno przez Apple mały jack, co odczytujemy jako symbol szacunku producenta dla zdrowego rozsądku.