I to nie przypadek, ale premedytacja producentów współpracujących z rządowymi agencjami bezpieczeństwa. Nie zachęcamy do powrotu do lasu, bo i tu o prywatność coraz trudniej (ze względu na wycinki), ale sugerujemy rozwagę.
Fińska minimalistka
Między innymi z powodu opisanego powyżej cieszy nas powrót Nokii 3310, telefonu, który uwolnił ludzkość od kabla telefonicznego (126 mln sprzedanych egzemplarzy). Ten powrót do przeszłości uważamy za wyjątkowo udany. Nawiązuje do pierwowzoru z 2000 r. w sposób ujmujący – służąc głównie do rozmawiania, a nie surfowania. Ponownie postawiono na design minimalistyczny i odporny na trudy codziennego użytkowania. Nowa Nokia jest jednak minimalnie mniejsza i lepiej leży w dłoni. Wyświetlacz operuje już nie tylko czernią i bielą. Zamiast pamiętnych 84 pikseli w poziomie mamy 240, zamiast 48 w pionie – 320. Szczęśliwie projektanci nie dali się ponieść fali ulepszania tego, co dobre: na jednym ładowaniu telefon gwarantuje 22 godziny rozmowy i miesiąc (sic!) czuwania, co czyni z niego idealny sprzęt dla dziecka, na wakacje lub jako backup na trudniejsze czasy. Jest też znacząca zmiana wobec pierwowzoru – kamera, ale raczej pro forma, bo o rozdzielczości 2 megapikseli. Nie ma za to na pokładzie Wi-Fi, nie ma łączności 4G, nie ma Instagrama ani Facebooka. Możliwość rudymentarnego (2G) transferu danych została jednak zapewniona. Całe to fińskie dobro, dostępne w kilku wyrazistych kolorach, kosztuje 49 euro, bez planów abonamentowych, bez zobowiązań – ale nie bez kultowego już Węża, gry, która z kciuka przeciwstawnego zrobiła użytek większy niż cała ewolucja.
Lepszy koreks
Ponieważ podsłuchiwać i podglądać mogą nas nie tylko komputery, smartfony, telewizory, kuchenki mikrofalowe (jak przekonują niektórzy), ale i aparaty fotograficzne, zachęcamy do wycieczek do krainy fotografii analogowej.