Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Jego wysokość prezes

O ile podwładni, aby dobrze wykonywać cząstkowe zadania, powinni skupiać uwagę na szczegółach, o tyle szefowie muszą przyjąć perspektywę z lotu ptaka. Rys. Janusz Kapusta O ile podwładni, aby dobrze wykonywać cząstkowe zadania, powinni skupiać uwagę na szczegółach, o tyle szefowie muszą przyjąć perspektywę z lotu ptaka. Rys. Janusz Kapusta
Jak bycie szefem zmienia człowieka i na lepsze, i na gorsze.

Kiedy ja zostanę kierownikiem, dyrektorem, zwierzchnikiem, to będę zwracać uwagę na ludzi niżej stojących w hierarchii firmy, nie będę żądać wykonania czegoś, czego po prostu zrobić się nie da i postaram się zrozumieć swoich podwładnych, bo dobrze zapamiętam, jak to było być podległym. Wielu z nas, myśląc o kierowniczych stanowiskach, tak właśnie może sobie wyobrażać swoją przyszłą rolę. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, że z chwilą objęcia eksponowanej pozycji i zajęcia kierowniczego stanowiska staniemy się po prostu inną osobą. Bo władza zmienia. Do szpiku kości.

Okiem zwierzchnika

Władza powszechnie kojarzona jest z większymi możliwościami wywierania wpływu na innych i jednoczesnego opierania się ich wpływom. Zajmowanie wysokiej pozycji związane jest jednak także z odpowiedzialnością za innych i za realizowane przez nich zadania. Zwierzchnicy, żeby być efektywni, muszą po prostu zacząć inaczej myśleć i inaczej widzieć świat. W systemie poznawczym osób zajmujących wysokie pozycje zachodzą spektakularne zmiany. Szefowie, którzy muszą zarządzać i nadzorować pracę innych osób, nie mogą skupiać się na detalach zadań wykonywanych przez podwładnych. Muszą zaś pamiętać o tym, jak wypełnienie tych zadań wiąże się z podstawowymi celami organizacji i realizuje jej długofalowe plany. Myślenie osób u władzy staje się więc siłą rzeczy bardziej abstrakcyjne. Różne czynności można identyfikować na różnym poziomie ogólności. Picie wody da się opisać albo jako odkręcanie butelki, podnoszenie jej do ust i przechylanie, albo jako zaspokajanie pragnienia, palenie – jako wciąganie dymu z papierosa do płuc albo jako uleganie nałogowi. Osoby o większym zakresie władzy różne działania opisują na wyższym, bardziej ogólnym poziomie, a osoby o mniejszej władzy – na niższym, bardziej konkretnym.

Mechanizm wpływu władzy na abstrakcyjne myślenie odbywa się za pośrednictwem aktywacji prawej półkuli mózgowej. U osób sprawujących władzę lub choćby tylko przypominających sobie jej sprawowanie, aktywność prawej półkuli wzrasta. Abstrakcyjne myślenie działa także zwrotnie na poczucie władzy sprawowanej przez jednostkę, powodując jego wzrost. Innymi słowy – jeśli zaczniemy bardziej abstrakcyjnie myśleć, to poczujemy, że mamy większą władzę, w większym stopniu kontrolujemy innych i możemy na nich wpływać. Związek władzy i skłonności do abstrakcyjnego myślenia jest bardzo silny.

Szef bez empatii

O ile podwładni, aby dobrze wykonywać cząstkowe zadania, powinni skupiać uwagę na szczegółach, o tyle szefowie muszą przyjąć perspektywę z lotu ptaka. Kiedy ludziom pokazać rysunek litery H złożonej z małych literek A i zapytać, jaką literę widzą, to ci, którzy zajmują pozycje podwładnych, związane z niewielkim zakresem posiadanej władzy, widzą tam A, natomiast zwierzchnicy – H. Podobne efekty zachodzą nie tylko u osób faktycznie sprawujących władzę, lecz także u ludzi, u których poczucie władzy tylko wzbudzane jest na rozmaite sposoby – poprzez przypominanie siebie w sytuacji, w której posiadali władzę lub byli jej pozbawieni, a nawet poprzez czytanie słów kojarzących się z władzą.

Ludzie obdarzeni władzą w mniejszym stopniu potrafią przyjąć perspektywę innych: wczuć się w ich sytuację, punkt widzenia i uczucia. Nie tylko słabiej rozpoznają emocje odczuwane przez innych na podstawie wyrazu ich twarzy, ale także zdają się nie przyjmować do wiadomości, że inni ludzie mogą nie posiadać tych samych informacji, do których dostęp mają oni sami. Te efekty dotyczą nawet osób, które władzę rozumianą jako możliwość wpływania i decydowania o innych osobach uzyskały tylko w laboratorium na czas eksperymentów. W najbardziej pomysłowym z nich uczestnicy – obdarzeni władzą rozumianą jako możliwość wpływania i decydowania o innych osobach lub jej pozbawieni – byli proszeni o narysowanie na swoim własnym czole litery E – tak, aby była widoczna dla drugiego uczestnika. Osoby pozbawione władzy rysowały takie E, jak tu jest wydrukowane – z poziomymi kreskami skierowanymi w prawą stronę. Obdarzeni zaś władzą – nie zastanawiając się najwyraźniej, jak to będzie wyglądało dla innych – rysowali E zwrócone do siebie, z kreskami poziomymi skierowanymi w lewo. Strach pomyśleć, jakie mogą być konsekwencje w przypadku osób sprawujących władzę i decydujących o innych przez wiele lat, dzień po dniu.

Władza stereotypów

Osoby ze szczytu hierarchii są także mniej zainteresowane indywidualnymi informacjami o poszczególnych osobach – w przeciwieństwie do osób bez władzy. Podwładni, którym zależy na trafnym przewidywaniu zachowania, preferencji i decyzji swoich szefów, interesują się wszelkimi informacjami na ich temat, które w tym zadaniu mogą być przydatne. Zwierzchnicy natomiast – bardziej niezależni od swoich podwładnych i mniej nimi zainteresowani – częściej opierają się w ich ocenie na informacjach związanych z przynależnością podwładnych do różnych kategorii, takich jak grupa etniczna, płeć czy zawód. W konsekwencji padają ofiarą myślenia stereotypowego. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że szefowie zazwyczaj zajęci są sprawami organizacji, za którą są odpowiedzialni, a nie sprawami personalnymi. Stereotypowo traktując swych podwładnych, powodują jednak, że ich zachowanie staje się zgodne ze stereotypem na zasadzie mechanizmu samospełniającego się proroctwa.

„Posiadanie władzy bardzo często – choć nie bezwyjątkowo – korumpuje ludzi, ponieważ ludzie, którzy przez długi czas cieszyli się jakimś znacznym zakresem władzy, mają w końcu poczucie, że władza należy im się na mocy porządku natury, podobnie jak władza dawnych monarchów miała być z boskiego nadania, a gdy ją z jakichś powodów utracą, uważają to za katastrofę kosmiczną...”. Wiele wyników badań z dziedziny psychologii społecznej potwierdza, że w tej pesymistycznej wizji, przedstawionej przez Leszka Kołakowskiego, jest sporo prawdy.

Klasyczne badania z dziedziny przywództwa i władzy prowadzone przez Davida Kipnisa (1976 r.), który jako jeden z pierwszych zajął się tym zagadnieniem, pokazały, że władza rzeczywiście może negatywnie oddziaływać na funkcjonowanie społeczne tych, którzy ją sprawują. Osoby zajmujące wysokie pozycje chętniej i częściej starają się wywierać wpływ na osoby stojące niżej na szczeblach hierarchii tak, aby zrealizować swoje własne cele i interesy. Są także bardziej skłonne odmawiać innym kompetencji, zdolności, gorzej innych oceniają i traktują.

Błędne koło wpływu

Mechanizm sprawowania władzy może działać na zasadzie błędnego koła. Jeżeli ludzie dysponujący nią używają silnych strategii wpływu i uzyskują pożądane efekty, to zyskują przeświadczenie, iż przejęli kontrolę nad zachowaniem osoby, na którą wpływ wywierali. Efekt jest taki, że człowiek mający władzę ocenia podwładnych źle, jako tych, którzy... nie mają kontroli nad swoim własnym zachowaniem. Ale na tym nie koniec. Ludzie wywierający wpływ na innych przy osiąganiu zamierzonych rezultatów zaczynają wierzyć, że ich koncepcje i działania są lepsze niż to, co proponują podwładni. Stąd już krótka droga do wiary, że zaszczyty i przywileje oraz wszelkie atrybuty władzy w pełni im przysługują. A to są powody, które mogą prowadzić do dyskredytacji i postrzegania podwładnych jako przedmiotu manipulacji, dzięki któremu posiadający władzę może osiągać ważne cele, a manipulacja jest jak najbardziej usprawiedliwiona.

Także wzmożona kontrola, którą szefowie muszą roztaczać nad swoimi pracownikami, nie przyczynia się do polepszenia wzajemnych stosunków. Uczestnicy jednego z eksperymentów zostali nakłonieni do przyjęcia perspektywy szefa i skontrolowania podległych im osób. Wiedzę o swoich podwładnych czerpali z załączonych raportów o ich pracy, wszystkich niesłychanie pozytywnych. Różnica między pracownikami była bardzo subtelna: o pracy jednych sporządzono dwa raporty, o pracy innych – osiem. Osiem pozytywnych raportów o czyjejś pracy to lepiej czy gorzej? Wyniki badań nie pozostawiają wątpliwości. Osiem pozytywnych raportów po prostu budzi nieufność – dlaczego aż tyle? Zaufanie wobec takiej osoby natychmiast spada, a jej ocena jest bardziej negatywna. A zatem – trzeba ją dalej kontrolować. Im bardziej ktoś kontrolowany dziś, tym większa wydaje się szefom potrzeba sprawdzenia go także jutro. Nadmierny nadzór i kontrola sprzyjają nieufności i niższej ocenie podwładnych, podobnie jak przekonanie szefa, że pracownik to ktoś, kogo należy sprawdzać.

Wreszcie, osoby posiadające władzę skłonne są myśleć, że więcej im wolno. Więcej niż podległym im osobom. Do tego stopnia, że w parach dwóch osób, z których jednej przydzielono rolę zwierzchnika, a drugiej podwładnego, zwierzchnicy o wiele częściej zjadali ostatnie ciasteczko i zostawiali wokół siebie więcej okruszków niż osoby, którym w eksperymencie przydzielono role podwładnych.

Syndrom dostojnika

Sposób sprawowania władzy zależy, rzecz jasna, od tego, kto tę władzę sprawuje. Dla jednych zasiadanie w dyrektorskim fotelu wiąże się ze społeczną odpowiedzialnością, dla innych to przede wszystkim możliwość realizacji własnych celów. Okazuje się, że osoby, które relacje z innymi postrzegają jako wymianę i oceniają przez pryzmat bilansu zysków i strat, jeśli już dojdą do władzy – częściej realizują własne interesy także kosztem innych. Z kolei dla osób myślących o swoich związkach z innymi jako o wspólnocie interesów i nieprzywiązujących takiej wagi do bilansu zysków i strat, sytuacja gdy są szefami to okazja do realizowania spraw społecznie użytecznych, planów organizacji czy społeczności, którym przewodzą. Działa tu myślenie: „skoro mam kompetencje do sprawowania władzy, to wykorzystam je dla dobra innych, choć najpierw muszę tę władzę posiąść”. Takie osoby zwrócą uwagę nie tylko na swoje, ale także na cudze interesy i będą starać się rozwiązywać problemy społeczne tak, aby zadowolić nie tyle siebie, co ogół. Sprawowanie władzy przez takich ludzi może przyczyniać się do poprawienia jakości życia innych. Jednak, jak twierdził David McClelland, wybitny badacz i praktyk zajmujący się władzą i przywództwem, nie powinniśmy mieć zbyt wielu złudzeń co do ludzkiej natury. W świecie biznesu liderzy nieustannie balansują pomiędzy chęcią osobistej dominacji a dążeniem do przywództwa „o charakterze bardziej społecznym”.

Hierarchia płci

Choć „władza” jest rodzaju żeńskiego, to zdecydowanie częściej sprawowana jest przez mężczyzn. Panowie także samorzutnie organizują się w silniej zhierarchizowane grupy niż kobiety. Mężczyźni u władzy, którzy mają skłonność do stereotypowego postrzegania pań, nie szczędzą im co prawda pochwał za dobrze wykonane zadanie, lecz skąpią czegoś innego, równie, a może bardziej, cenionego przez pracowników – pieniędzy i eksponowanych stanowisk związanych z odpowiedzialnością. Być może nie zdają sobie sprawy, że pochwała z ust zwierzchnika – jeśli nie idzie w parze z promocją i zajmowaniem wyższych stanowisk – wywołuje u podwładnych złość. To rozgoryczenie działa inaczej u podwładnych kobiet i mężczyzn. W środowisku wywołującym złość mężczyźni funkcjonują lepiej i lepiej realizują powierzone im zadania, natomiast kobiety – gorzej.

Niestety, części mężczyzn władza silnie kojarzy się z seksem. Jeśli ją sprawują – są skłonni do molestowania swoich podwładnych. Jednak mogą nie zdawać sobie sprawy z rzeczywistego charakteru swojego zachowania. Jak wskazują psychologowie, u tych mężczyzn skojarzenie władza-seks może być tak silne, że kiedykolwiek w ich głowie aktywizowana jest władza (jeśli ją rzeczywiście sprawują, to dzieje się tak właściwie bez przerwy), za każdym razem aktywizowany jest także seks. Oni nie zdają sobie z tego sprawy, ale ich wypowiedzi i zachowania coraz częściej związane są z seksem. Nie uzmysławiają sobie siły swych skojarzeń, nie są więc także świadomi ich wpływu na swoje zachowanie.

Plusy ostatniego piętra

Pomimo różnych negatywnych skutków sprawowania władzy, może ona uzależniać niczym nałóg. Posiadanie jej i wykorzystywanie wiąże się z odczuwaniem psychicznej przyjemności oraz podniesieniem poczucia własnej wartości. Władza dająca wysoką pozycję społeczną powoduje natychmiastowy przyjemny wzrost samooceny i poczucie kontroli nad otoczeniem.

Władza wreszcie to także przedsiębiorczość i aktywność, jej brak zaś prowadzi do inercji i bezczynności. Sprawowanie władzy w danej sytuacji podnosi prawdopodobieństwo podjęcia decyzji lub działania. Ludzie, którzy pełnią funkcje przywódcze – nawet tylko na chwilę, podczas eksperymentu psychologicznego w laboratorium – częściej interweniują, gdy coś im przeszkadza, a postawieni przed dylematem, częściej podejmują jakieś działania – czy to o pozytywnych, czy negatywnych konsekwencjach dla innych. Osoby z ostatnich pięter ekskluzywnych biurowców częściej angażują się w działanie. Mają też poczucie, że uda im się doprowadzić swoje zabiegi do końca i ostatecznie utrzymać władzę, nawet jeśli natrafią na przeszkody, które budzą w nich zniecierpliwienie czy irytację. Owa odporność zaś może być ważnym czynnikiem przyczyniającym się do sukcesu. Ludzie obdarzeni władzą umiejętniej też ustalają priorytety, dzielą zadania na ważniejsze i mniej istotne oraz podejmują zachowania bezpośrednio związane z ważnymi dla nich celami, a nawet efektywniej kierują własną uwagą, ignorując informacje niezwiązane ze sprawą. Niestety, to działa też w drugą stronę. Funkcjonowanie poznawcze ulega upośledzeniu u osób na podległych stanowiskach, jedynie dlatego, że się na nich znajdują. Nie tylko gorzej planują, ale gorzej zapamiętują nowe informacje i mają problemy z samokontrolą.

Jesteś szefem? Być może twoi pozbawieni inicjatywy, zatopieni w szczegółach podwładni, których trzeba ciągle sprawdzać, wydają ci się takimi, bo nie mają twoich możliwości wywierania wpływu na otoczenie. Jesteś podwładnym? Wtedy mylisz się sądząc, że zasiadając w skórzanym dyrektorskim fotelu byłbyś inny niż twój szef. Władza jest zaraźliwa jak ospa wietrzna. Z tą tylko różnicą, że na ospę można się już zaszczepić, a na władzę – nie.

Aleksandra Cisłak jest doktorem psychologii, adiunktem w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej i w Instytucie Psychologii PAN;

Dorota Wiśniewska-Juszczak jest wykładowcą w Katedrze Psychologii Społecznej SWPS, konsultantem i trenerem biznesu.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną