Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

WSPArcie natury

Fot. dana robinson, Flickr (CC BY SA) Fot. dana robinson, Flickr (CC BY SA)
Zmysłowe zapachy, odprężające masaże, kąpiele i wyszukane diety – to oferta salonów SPA. Czy można dzięki nim odzyskać zdrowie i dobre samopoczucie, czy też są tylko oazami luksusu, gdzie przyjemnie wydaje się pieniądze?

Nasz jesienny poradnik zdrowotny nieprzypadkowo poświęcamy odnowie biologicznej, choć kojarzy się ona na ogół ze słońcem, kąpielami w morzu czy długimi wycieczkami rowerowymi. Skoro jednak przed nami znów kilka miesięcy nieprzychylnej aury – warto poszukać innych sposobów, by zatrzymać nagromadzoną w lecie energię. Przyjrzyjmy się zatem ofercie uzdrowisk, tzw. farm urody i ośrodków SPA (nazwa tych ostatnich pochodzi od łacińskiej maksymy sanus per aquam, czyli zdrowie przez wodę).

 

Po pierwsze: wybierz cel

Niełatwo poruszać się w gąszczu reklam, które podkreślają znaczenie oryginalnych rytuałów i stosowanie urządzeń z obco brzmiącymi nazwami, a pomijają medyczne przeciwwskazania – ocenia dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska, przewodnicząca Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych.

Jeśli takie ostrzeżenie płynie z ust specjalistki zajmującej się na co dzień pielęgnacją samej skóry, dużo więcej zastrzeżeń mogą zgłosić balneolodzy – reprezentanci tej dziedziny medycyny, która najpierw bada, a następnie wykorzystuje do celów profilaktycznych, leczniczych oraz rehabilitacji naturalne surowce lecznicze. Takie właśnie jak woda, klimat czy borowiny (o ich znaczeniu czytaj w ramkach) – po które sięga się już także na niektórych farmach piękności, niemających przecież wiele wspólnego z tradycyjnymi uzdrowiskami. To właśnie niepokoi specjalistów: że w walce o klientów ośrodki SPA posuwają się zbyt daleko, zachęcając do zabiegów leczniczych, na które powinni kierować wyłącznie lekarze. – Balneologia i medycyna fizykalna realizowana w lecznictwie uzdrowiskowym jest dziedziną wiedzy opartą na naukowych podstawach – podkreśla prof. Irena Ponikowska, krajowy konsultant w dziedzinie balneologii i medycyny fizykalnej. – Dobrze zorganizowane ośrodki SPA są przydatne dla ludzi zdrowych, bo można w nich zdrowo wypocząć. Osoby chore powinny natomiast wybierać szpitale uzdrowiskowe, sanatoria lub poradnie zdrojowe, w których można leczyć choroby o różnym stopniu zaawansowania.

Większość zabiegów z oferty salonów SPA nie ma naukowego fundamentu, choć wczytując się w niektóre ich opisy można wyciągnąć zgoła inne wnioski. Radzimy odnosić się do nich z dystansem. „Holistyczna filozofia pielęgnacji” nie sprawi, że po jednej wizycie w kapsule piękności lub u masażysty zniknie cellulit albo ubędzie centymetrów w biodrach. Owszem, jeśli taki masaż potraktujemy jako wstęp do zmiany diety i trybu życia (i będziemy przestrzegać tych reguł po powrocie do domu przez następne tygodnie i miesiące), efekty przyjdą na pewno. Na cuda w SPA liczyć jednak nie można!

Czy z podobnym sceptycyzmem należy podchodzić do leczenia uzdrowiskowego? Spór trwa od dawna, najczęściej wywoływany przez tych, którzy w leczeniu wodami mineralnymi lub kąpielami chcieliby widzieć panaceum na wszystkie choroby. Tymczasem – jak wyjaśnia prof. Irena Ponikowska – metody balneoterapeutyczne rzadko przynoszą natychmiastowe efekty, zwykle poprawa zdrowia następuje później, często już po zakończeniu serii zabiegów: – Tradycyjna medycyna uzdrowiskowa adresowana jest przeważnie do pacjentów z mniej lub bardziej zaawansowanymi chorobami przewlekłymi. Posługuje się metodami klasycznymi, które wiadomo u kogo i kiedy stosować.

Ośrodki SPA i wellness nastawione są natomiast na wypoczynek i rekreację (przy czym pod pojęciem SPA należy rozumieć zabiegi, które wykonywane są na nas, natomiast wellness to styl życia wymagający od nas zaangażowania, ruchu, ćwiczeń etc.). Wykorzystując walory klimatyczne i uzdrowiskowe (np. obecność wód mineralnych), służą jednak głównie poprawianiu urody i ogólnej kondycji.


Borowina rozgrzewa

Borowina pochodzi z torfu, który powstaje z rozkładających się roślin pod wpływem mikroorganizmów przy ograniczonym dostępie tlenu i nadmiarze wody. Jej skład nie jest dokładnie poznany, choć wiadomo, że zawiera: garbniki, pektyny, białka, tłuszcze, enzymy, pierwiastki śladowe. Zabiegi borowinowe powodują równomierne, stopniowe, głębokie przegrzewanie tkanek, a co istotne - ciało obłożone borowiną ulega silnemu przegrzaniu przy jednocześnie mniejszym odczuwaniu ciepła. Nie dochodzi do poparzeń skóry, choć temperatura zabiegów borowinowych sięga 45 st. C (przy zabiegach z mniej obciążającą organizm pastą borowinową temperatura jest niższa). Następuje również silniejsze pocenie niż podczas kąpieli wodnej, co może uprzykrzać zabieg.

Istnieje kilka rodzajów zabiegów borowinowych: kąpiele, zawijania, zabiegi z pasty borowinowej. Mają one działanie miejscowe: przegrzewające, przeciwzapalne, przekrwienne i regenerujące tkanki. Pamiętaj, aby po zabiegach borowinowych wypocząć na leżąco przez 1-2 godz.

tosujemy je w chorobie zwyrodnieniowej stawów, stanach pourazowych, niektórych chorobach układu trawiennego i moczowego.

Przeciwwskazania: krwawienia, nowotwory, choroby krążenia, ostre stany zapalne (przed zabiegiem borowinowym lepiej wyleczyć zęby lub/i migdałki).



Przewagą uzdrowisk nad ośrodkami SPA jest obecność lekarza balneologa, który potrafi dostosować właściwą kurację do kondycji pacjenta (uwaga! – zawsze dokładnie informujmy lekarza o stanie zdrowia, by uniknąć sytuacji, gdy zleci nam zabiegi niewskazane ze względu na współistniejące choroby).

W hotelach SPA słowo pacjent, podobnie jak kuracjusz, z reguły nie pojawia się wcale.

Po drugie: oceń miejsce

O wyborze uzdrowiska decyduje najczęściej rodzaj choroby wymagający określonej kuracji, ale na co zwracać uwagę decydując się na pobyt w SPA? Przede wszystkim na lokalizację! – Dla mnie kompletną bzdurą są tzw. dzienne salony SPA, otwierane w centrach miast, przy ruchliwych ulicach – mówi dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska. – To po prostu zakłady kosmetyczne skupiające się na masażach i zabiegach, niemające nic wspólnego z filozofią wellness i ofertą dla tych, którzy chcieliby zregenerować siły.

Według Beaty Przybyszewskiej-Kujawy, kosmetologa i dyrektor Centrum Kosmetyki i Promocji Zdrowia Estetyka (prowadzącego m.in. działalność edukacyjną na rzecz środowiska SPA i wellness), nie ma dobrego ośrodka SPA bez dostępu do źródeł naturalnej wody: – Bo przecież na tym opiera się idea „sanus per aquam”. Tymczasem wiele ośrodków zadowala się prysznicem, jacuzzi, wanną, a nawet samymi mydłami z nadrukiem SPA. To nieporozumienie!

Nie chodzi również o to, czy w hotelowym pokoju znajdziemy telewizor plazmowy lub połączenie z Internetem. Chcesz odpocząć, wyciszyć się, spróbuj przez kilka dni oderwać się od swoich rutynowych zajęć – wydawania poleceń pracownikom, sprawdzania służbowej poczty w komputerze. – Przed decyzją o wyborze ośrodka, po sprawdzeniu lokalizacji, należy zapoznać się z ofertą zabiegów. Trzeba sprawdzić, na jakiej bazują wodzie, czy jest profesjonalny personel, jak wygląda program dietetyczny – wylicza dr Walkiewicz-Cyrańska.


Najlepiej do wód!

Dlaczego wody lecznicze czerpane z głębin ziemi są tak wartościowe? Bo są nasycone składnikami mineralnymi i gazami, a woda - przy udziale dwutlenku węgla - jest dobrym rozpuszczalnikiem większości soli. Stąd ich znaczenie w popularnych kuracjach pitnych. Obecność pierwiastków w wodzie wykorzystywana jest również w ich działaniu zewnętrznym na skórę podczas kąpieli mineralnych lub w inhalacjach. Najszybciej wchłaniają się przez skórę: jod, dwutlenek węgla, radon, siarkowodór; słabiej: potas, sód, siarczany.

Jakie jest znaczenie podstawowych makroskładników?
 
Chlorki sodowe - rozpuszczają śluz, działają bakteriostatycznie;
Wodorowęglany - neutralizują sok żołądkowy;
Siarczany - wzmagają perystaltykę jelit, działają żółciopędnie i przeczyszczająco (ale tylko w dużych dawkach);
Magnez - pobudza wydzielanie żółci, działa kojąco na układ nerwowy;
Potas - korzystnie działa na serce;
Siarka - przyspiesza regenerację naskórka, działa przeciwzapalnie i przeciwreumatycznie;
Wapń - uszczelnia naczynia krwionośne, działa przeciwzapalnie.



Beata Przybyszewska-Kujawa dodaje: – Przed wyjazdem do SPA radziłabym wizytę u lekarza rodzinnego, a w przypadku problemów dermatologicznych, kardiologicznych lub ginekologicznych niezbędna jest konsultacja specjalisty. Na przykład zabiegi z jodem lub algami trzeba dawkować ostrożnie, co najwyżej 2 razy w tygodniu, bo nie są obojętne dla tarczycy.

Takich przeciwwskazań może być więcej (patrz ramki). Ośrodek SPA z prawdziwego zdarzenia powinien zatrudniać lekarza kwalifikującego do zabiegów (powinien spytać nas o ciśnienie, choroby serca, cukrzycę, alergie, choroby nowotworowe, stosowane leki), ale praktyka jest zazwyczaj inna.

Na Zachodzie, jako konsekwencja mody na SPA, rozwija się rynek medi-spa, gdzie lekarz zobowiązany jest ocenić kondycję pacjenta i zaplanować dla niego indywidualny program odnowy biologicznej. U nas mamy wiele ośrodków pod szyldem SPA, a w środku: brodzik, jeden masażysta, który jednocześnie podłącza do jakichś urządzeń, oraz kosmetyczka robiąca manicure, pedicure i nakładająca maseczki – krytykuje dr Barbara Walkiewicz-Cyrańska.

W Polsce brakuje rankingów obiektywnie oceniających cały ten rynek (choć w wielu magazynach można znaleźć plebiscyty na najlepsze ośrodki odnowy biologicznej), ale nie ma też żadnej certyfikacji ośrodków SPA. Niedawno branżowe pismo zajmujące się marketingiem („Media&Marketing Polska”) próbowało opisać tę dziedzinę kosmetologii i rekreacji, jednak autorzy musieli przyznać: „To, czym w Polsce jest SPA, zależy od wyobraźni właścicieli ośrodków oferujących tego rodzaju usługi”. We wspomnianym opracowaniu doliczono się w Polsce 200–300 tego typu placówek. Na braku certyfikacji często tracą dobre ośrodki ze świetną lokalizacją, dobrym wyposażeniem i wykwalifikowanym personelem, którym w zalewie taniego reklamiarstwa trudno się przebić ze swoją ofertą.

Trudno budować renomę dobrego SPA, zatrudniając jedną kosmetyczkę po trzytygodniowym kursie. Z tego punktu widzenia dobry ośrodek wymaga więc sporych nakładów; a w Polsce – jak twierdzą eksperci – nie wszystkich jeszcze na ten luksus stać: właściciele chcą szybko odzyskać zainwestowane pieniądze.

Po trzecie: wymagaj

Jak sprawdzić, czy personel, któremu chcemy powierzyć swoje ciało, został właściwie przeszkolony, czy w pokoju, gdzie stoją wanny lub kapsuły, przestrzega się higieny, a zabiegi z nazwami działającymi na wyobraźnię („pektynowa maseczka szczęśliwej skóry”) nie zakończą się uczuleniem? Wielu klientów oczarowanych nastrojem salonów SPA o nic nie pyta, jakby bojąc się zakłócić tę magiczną (od rozpylonych olejków i zapalonych świec) atmosferę. – I robi błąd! – twierdzi Beata Przybyszewska-Kujawa. – Powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania i personel nie może się obrażać, gdy klienci chcą mu patrzeć na ręce.

Dlatego pytaj: o ukończone szkolenia, certyfikaty aparatury, stosowane metody dezynfekcji. W miejscach, gdzie ludzie się kąpią i myją, gdzie jest wilgoć, łatwo nabawić się różnych chorób (zwiększone ryzyko grzybic i zakażeń ginekologicznych!), jeśli nie są przestrzegane standardy higieny. Glinka stosowana w specjalnych basenach ma właściwości chłonne, wyciąga więc ze skóry różne toksyny, a jeśli ośrodek na niej oszczędza – nie wymienia jej przed każdym wejściem nowej osoby. To może grozić zakażeniami skóry itp. Warto też pytać o system wymiany wody w wannach i natryskach. W Polsce zachorowania na legionelozę (chorobę wywołaną przez bakterię Legionella, objawiającą się ostrą niewydolnością oddechową) nie wynikają wcale z niesprawnych instalacji klimatyzacyjnych, lecz – zdaniem ekspertów z Państwowego Zakładu Higieny – głównym źródłem zagrożenia są kąpiele lecznicze w wannach perełkowych i jacuzzi z zamkniętym obiegiem podgrzewanej wody oraz zardzewiałe prysznice...

Przed skorzystaniem z kapsuły lub solarium można poprosić personel, by wyczyścił je na naszych oczach – i nie chodzi tu o szybkie machnięcie szmatką, ale o użycie dezynfekującego specyfiku zgodnie z instrukcją: kilka minut powinien pozostać na czyszczonej powierzchni i dopiero potem wytarty. A czy kosmetyczka wykonuje pedicure, manicure lub głębsze zabiegi oczyszczające na skórze w jednorazowych rękawiczkach? Na to również warto zwrócić uwagę (masażystkom rękawiczki nie są potrzebne, są nawet niewskazane). Istotne też, by tam, gdzie wykonuje się zabiegi, było ciepło (podgrzewane podłogi, przykryte ciało), a nie zawsze personel o to dba.

Klient, który niewiele wymaga w salonie SPA, a jeśli coś mu się nie podoba – w milczeniu zaciska zęby – sam sobie robi krzywdę.

Pamiętaj, że odnowa biologiczna ma służyć w pierwszej kolejności twojemu samopoczuciu. Powinieneś więc czuć się zrelaksowany i odprężony. W tym całym spektaklu teatralnym – wśród zapalonych świec, kwiatów w wodzie – ty jesteś najważniejszy! Choć czasem czujesz się oszołomiony całą ceremonią, nie możesz krępować się mówić, co ci przeszkadza (np. zbyt głośna muzyka, drażniący zapach), co sprawia ból albo niewygodę.

Po czwarte: z dystansem do reklam

Zdaniem balneologów, oferta salonów SPA (masaże, kąpiele i zabiegi poprawiające stan skóry lub sylwetkę) to pogranicze kosmetyki i medycyny – ale nie tej, która zajmuje się leczeniem rozlicznych chorób, lecz medycyny pielęgnacyjnej, zwanej przez niektórych medycyną estetyczną. Niektórzy drwią sobie z osobliwych nazw różnych metod pielęgnacji ciała oferowanych w SPA. Dotyk bogini Devi Sri, kropla Orientu, masaż polinezyjski, peelingi: od migdałowego, poprzez orzech, kokos, aż do czekolady – gdyby rzeczywiście w wyjątkowy sposób miały poprawiać wygląd skóry i działać lepiej od tradycyjnych zabiegów oferowanych w salonach kosmetycznych, zatrudniony przy nich personel wygrywałby każdy konkurs piękności. Ale nie o to chodzi! Ważne, aby wdychając zapach egzotycznych olejków, mieć dobre samopoczucie, rozluźnione mięśnie, dać sobie coś wklepać w skórę, rozgrzać stawy, a przy okazji ruch i dieta zrobią swoje.

Nikt żadnego celu nie osiągnie podczas stosowania pojedynczych zabiegów, konieczna jest ich seria – przypomina prof. Irena Ponikowska. Balneolodzy przestrzegają pacjentów przed pojawieniem się tzw. odczynu uzdrowiskowego. Zwykle w drugim tygodniu leczenia, gdy organizm kuracjusza musi radzić sobie z działaniem nieznanych wcześniej bodźców fizjoterapeutycznych, dochodzi do zwiększonego wydzielania histaminy i hormonów kory nadnerczy, a w związku z tym pojawia się kilkudniowe osłabienie, bezsenność, bóle głowy. Czy taki odczyn grozi również miłośnikom SPA?

Gdyby wypoczywali w nich przez co najmniej dwa tygodnie – z pewnością tak, bo natężenie wspomnianych bodźców w dobrze położonym i wyposażonym ośrodku odnowy biologicznej może być podobne jak w tradycyjnym sanatorium. Jednak większość bywalców SPA spędza w nich najczęściej zaledwie weekend lub kilka dni – odczynu nie będzie, ale czy jakiekolwiek inne efekty będą?

Weźmy chociażby kąpiele w solankach. Dzięki mikro- i makroelementom mają działanie lecznicze i regenerujące, ale na wyniki takiej kuracji trzeba czekać co najmniej 10 dni. I nie wystarczy przenieść jej z miejsca położonego blisko źródeł wód mineralnych do własnej wanny, bo będące w sprzedaży sole zachowują zaledwie część właściwości solanek z podziemnych złóż. Jeśli chcesz w swojej prywatnej łazience stworzyć własne SPA, musisz liczyć się z tego typu ograniczeniami.


W czym się kąpać?

Kąpiele solankowe - rozluźniają mięśnie, obniżają ciśnienie krwi, stosowane co drugi dzień lub codziennie przez 14-18 dni.
Kąpiele kwasowęglowe (tzw. szczawy) - rozszerzają naczynia, spowalniają akcję serca, obniżają ciśnienie krwi, stosowane nie częściej niż 2-3 razy w tygodniu.
Kąpiele siarczkowo-siarkowodorowe - w leczeniu chorób reumatycznych, stosowane nie częściej niż 2-3 razy w tygodniu.
Co daje kąpiel w ciepłej wodzie (powyżej 34 st. C) - obniża ciśnienie, przyspiesza pracę serca, rozluźnia mięśnie, zmniejsza apetyt, działa nasennie.
Co daje kąpiel w chłodnej wodzie (poniżej 27 st. C) - zwęża naczynia skóry, podwyższa ciśnienie, zwalnia akcję serca, zwiększa apetyt, działa pobudzająco.
Działanie wody jest bardziej inten­sywne, gdy chłodne kąpiele stoso­wane są rano, a ciepłe po południu (po godz. 15,­ co ma związek z naszym dobowym rytmem biologicznym).

Woda jest doskonałym środowiskiem do ćwiczeń, których wykonanie może sprawiać trudność poza basenem. W wodzie łatwiej się ruszać, ponieważ czujemy się lżejsi (ma tu zastosowanie prawo Archimedesa). Osoba o ciężarze 70 kg w wodzie waży zaledwie 6,5 kg, a w kąpielach mineralnych czuje się jeszcze lżejsza (przy dużym zasoleniu wypór wody może sięgać nawet 100 proc., co oznacza, że w takiej wodzie nie można utonąć).

Uwaga: głębsze zanurzenie ciała w ciepłej wodzie w wannie lub basenie - nawet w pozycji siedzącej - obciąża układ oddechowy i krążenia (ciepła kąpiel w temp. 39 st. C jest takim samym wysiłkiem dla serca jak średni marsz po płaskiej drodze). Dlatego osoby z problemami krążeniowymi i oddechowymi, jeśli zachęcane są do wykonywania ćwiczeń w wodzie, powinny zanurzać się jedynie do pępka.

Bicze szkockie. To rodzaj zabiegu natryskowego ze zmienną temperaturą wody. Przez 1-2 min ciało polewa się wodą w temp. 40 st. C, a przez 30 sek. w temp. ok. 20 st. C - taki cykl powtarzany jest kilka razy. Dzięki temu zwiększa się dopływ krwi do serca z naczyń obwodowych, pobudza się krążenie. Uwaga: u osób z dużym nadciśnieniem lub żylakami nie należy stosować biczów szkockich.

Masaż podwodny (na zdjęciu obok). Zabieg polega na kierowaniu silnego strumienia wody na różne partie ciała zanurzone w ciepłej wodzie w specjalnej wannie. Czas zabiegu nie powinien przekraczać 20 min. Następuje rozluźnienie mięśni, przekrwienie tkanek, zwiększenie dopływu krwi do serca. Uwaga: ochraniaj głowę, sutki, brzuch, narządy płciowe (ciśnienie wody jest nieraz tak duże, że sprawia ból), nie należy stosować tego rodzaju masażu w niewydolności krążenia, zapaleniu nerek, innych ostrych stanach zapalnych.

Odmianą masażu podwodnego jest kąpiel wirowa, w której wirująca ciepła woda łagodnie masuje nogi lub ręce, działając na receptory czuciowe i bólowe. Szczególnie polecana u osób z zaburzeniami unerwienia w cukrzycy lub objawami niedokrwienia rąk lub nóg.



Po piąte: wytrwaj

SPA symbolizuje dziś nie tylko kąpiele i leczenie wodą, jakie stosowali starożytni Rzymianie (prawdę mówiąc, to właśnie oni rozkręcili ten cały interes, do czego w średniowieczu przyłożyli rękę uczestnicy wypraw krzyżowych, starający się odtworzyć w Europie zapoznane rytuały islamu; hamam w języku arabskim oznacza rytuał kąpielowy). Obecnie są to coraz lepiej wyposażone miejsca fizykoterapii z urządzeniami laserowymi, ergometrami, kapsułami o wielofunkcyjnym znaczeniu (taka kapsuła, przypominająca zakrytą wannę, emituje ciepło, parę wodną, można w niej odbyć m.in. masaż, peeling, aromaterapię, czyli w tym samym czasie kilka zabiegów). Są też pułapki, które mają przyciągnąć klientów, choć z punktu widzenia zdrowia niekoniecznie im służą, np. solaria, przed którymi dermatolodzy wyraźnie przestrzegają.

Znacznie przesadna jest także naiwna wiara w uzdrawiającą moc naziemnych grot solnych, co do znaczenia których naukowcy spierają się między sobą, ale nie przeszkadza to ich właścicielom w intensywnej promocji. Balneolodzy postanowili ocenić przydatność naziemnych grot solnych i doprowadzili do tego, że instaluje się w nich dodatkowe generatory suchego aerozolu solnego, bo do tej pory w wielu miejscach nie było w nich żadnego medium leczniczego. Wyłącznie placebo! Zdaniem ekspertów nie można utożsamiać pobytu w takiej grocie z kuracją w podziemnych wyrobiskach solnych w Bochni lub Wieliczce, uzdrowiskach nadmorskich lub tężniach (Ciechocinek, Konstancin, Inowrocław).

Warto pamiętać, że już w odległości 300–500 m od morza zawartość aerozolu w powietrzu jest minimalna, więc cóż mówić o pomieszczeniach, których ściany wyłożone są bryłami suchej soli lub mają sól kamienną rozsypaną na podłodze. Atmosfera w takiej grocie sprzyja odprężeniu, ale eksponowanie w reklamach obecności cennych jodków to duża przesada.

Zupełnie zresztą niepotrzebna, bo jeśli SPA uznamy za miejsca wyciszenia – przeznaczone dla ludzi zdrowych, choć zapracowanych i zestresowanych, gdzie mogą się zrelaksować i odprężyć – to wszystko w porządku.

 

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną