Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Moje miasto

Zburzyć twierdzę

Bogactwo Poznania

Widok na centrum Poznania od strony osiedla Polanka Widok na centrum Poznania od strony osiedla Polanka Kamilbelieve / Wikipedia
Mit gospodarnego Poznania trzyma się mocno. Stolica Wielkopolski jest po Warszawie najbogatszym polskim miastem.
Rynek Starego Miasta nocąLeandro Neumann Ciuffo/Wikipedia Rynek Starego Miasta nocą

Bogactwo to jednak rzecz względna i zależy, jak się je mierzy. Jeśli spojrzeć, ile Poznań wytwarza produktu krajowego brutto na mieszkańca, wówczas rzeczywiście ustępuje tylko stolicy, uzyskując 200 proc. krajowej średniej. Już jednak miara rzeczywistej zamożności opracowana przez prof. Pawła Swianewicza, ekonomistę z Uniwersytetu Warszawskiego, mierzona realnymi przychodami miasta na głowę, plasuje Poznań na miejscu trzecim z 4060 zł w 2012 r., za odwiecznym rywalem Wrocławiem, zarabiającym 4750 zł. W Poznaniu ciągle bardzo duży udział w działalności gospodarczej ma przemysł i przetwórstwo przemysłowe (ponad 20 proc.), w mniejszym stopniu niż np. we Wrocławiu rozwinęły się usługi finansowe.

W pułapce średnich dochodów

Eksperci zewnętrzni piszą, że „Poznaniowi doskwiera syndrom zamkniętej twierdzy, zamkniętego miasta, które z jednej strony dzięki tradycyjnym atutom, z wysokim etosem pracy i przedsiębiorczością na czele, dobrze poradziło sobie z wyzwaniami rozwoju gospodarczego i pozostaje pełne ufności we własne siły i atuty rozwojowe, z drugiej zaś strony pozostało w znacznej mierze zamknięte i nieufne w stosunku do świata zewnętrznego”. (Raport PricewaterhouseCoopers o największych polskich miastach z 2011 r.).

Odwołując się do orędzia prezydenta Komorowskiego z 4 czerwca br., można sformułować hipotezę, że Poznań wpadł w pułapkę średnich dochodów. Tradycyjne zasoby i atuty, jak wysoka przedsiębiorczość i akceptacja gospodarki rynkowej, dobry wizerunek wśród inwestorów, wysokiej jakości mieszczańska kultura dnia codziennego wystarczały, żeby utrzymać przemysł, reputację targową, kongresową, rozbudować handel.

W przeciętności giną talenty

Strategia rozwoju do 2030 r. wskazuje, że Poznań powinien postawić na rozwój bardziej innowacyjnych sektorów gospodarczych. I tu zaczynają się problemy, bo owszem, jest po Warszawie, Krakowie i Wrocławiu najważniejszym ośrodkiem akademickim, jednak poziom nakładów na działalność badawczo-rozwojową nie przekroczył jeszcze 2 proc. lokalnego PKB. A bez tego zdaniem ekspertów nie ma co marzyć o technologiczno-innowacyjnym skoku, nawet jeśli jakość miejscowej nauki firmują takie gwiazdy, jak prof. Bogdan Marciniec z UAM, światowej sławy chemik i wynalazca.

O ile bowiem Poznaniowi nie brakuje ciągle solidności, to jednak coraz bardziej zaczyna doskwierać przeciętność instytucji niezbędnych dla podboju przyszłości. Uczniowie poznańskich szkół, od podstawówek zaczynając, a na maturach kończąc, uzyskują przeciętne wyniki, gorsze od not zdobywanych przez statystycznych warszawiaków, krakowian, wrocławian, gdańszczan. W tej przeciętności giną talenty, co przyznają same władze oświatowe – w Poznaniu i Wielkopolsce tylko 2,2 proc. uczniów osiąga wyniki wybitne, wobec średniej krajowej 5 proc. Z kolei odsetek słabizn wyskakuje ponad krajową średnią.

Problem stwarza także, zdaniem autorów diagnozy przygotowanej na potrzeby strategii rozwoju, przyciąganie talentów z zewnątrz. Bo dla nich magnesem są nie tylko miejsca pracy, lecz również jakość życia i oferty kulturalnej. Tu znowu zwycięża przeciętna solidność, jeśli zaś chodzi o ofertę kulturalną, można nawet mówić o regresie.

Czas, by Poznań wymyślił się na nowo. Rozziew między codzienną przeciętnością i aspiracjami młodych jest coraz większy. Trzeba burzyć twierdzę.

Polityka 26.2014 (2964) z dnia 24.06.2014; Portrety miast: POZNAŃ; s. 63
Oryginalny tytuł tekstu: "Zburzyć twierdzę"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama