Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Brytyjsko-hiszpańskie niebo

British Airways i Iberia łączą siły

British Airways i Iberia łączą siły, aby przetrwać najcięższy od lat kryzys lotnictwa. A LOT wciąż walczy w pojedynkę.

292 mln funtów – tyle British Airways straciło przez ostatnie pół roku. Hiszpańska Iberia jest niewiele gorsza – jej strata za ostatnie trzy kwartały wynosi 182 mln euro, ale przy nieco mniejszej liczbie samolotów i pracowników. Te wyniki nie są może wyjątkowe na tle całej branży, pogrążonej w głębokiej recesji, ale zmusiły obu przewoźników do podjęcia nadzwyczajnych kroków. British Airways i Iberia utworzą jedną firmę, choć wzorem Air France i KLM zachowają odrębne marki. W ten sposób na europejskim niebie powstanie trzecia wielkie lotnicze imperium. Pozostałe dwa to właśnie Air France/KLM z nową Alitalią oraz Lufthansa i skupione wokół niej mniejsze linie (Brussels Airlines, Austrian Airlines czy Swiss).

Oczywiście obie firmy w komunikatach prasowych zapewniają, że fuzja, przygotowywana zresztą do wielu miesięcy i ciągle odwlekana, jest z myślą o nas, czyli zwykłych pasażerach. W rzeczywistości ma przynieść spore oszczędności, a towarzyszyć jej będą oczywiście spore zwolnienia i prawdopodobnie cięcie niektórych połączeń. Obie linie rzeczywiście mają powody do ścisłej współpracy. O ile British Airways króluje w połączeniach z Europy do Ameryki Północnej, to Iberia jest zdecydowanym liderem w lataniu ze Starego Kontynentu do Ameryki Łacińskiej. Natomiast na polskim niebie żadna z linii nie odgrywa kluczowej roli. Obecność Iberii jest wręcz śladowa, natomiast British Airways głównie dowozi pasażerom lecących dalej w świat, umożliwiając im przesiadki na londyńskim Heathrow.

Ale i dla nas ta fuzja ma pewne znaczenie. Każe znów zastanowić się nad przyszłością LOT, który należy do ciągle kurczącego się grona linii, niezwiązanych kapitałowo z innymi przewoźnikami. Dotychczasowa współpraca z Lufthansą w ramach sojuszu Star Alliance nie doprowadziła do sprzedaży choćby części akcji naszego przewoźnika niemieckiemu gigantowi. I na razie nie doprowadzi, bo LOT musi najpierw ograniczyć swoje straty, a Lufthansa – przetrawić poczynione ostatnio zakupy. Oczywiście LOT to nie Iberia i nie mógłby liczyć w przypadku ewentualnego przejęcia przez Niemców na tak dobre warunki jak Hiszpanie. Ale schronienie się pod silniejszymi skrzydłami przy lotniczej zawierusze, której końca nie widać, może okazać się niezbędne. Nawet, jeśli przyjdzie zapłacić za nie wysoką cenę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną