Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Drożej, ale bez przesady

Co podrożeje w 2010 r.

Właściciele aut napędzanych benzyną mogą odetchnąć, rok drożyzny mają właśnie za sobą Właściciele aut napędzanych benzyną mogą odetchnąć, rok drożyzny mają właśnie za sobą Dieter Möbus / PantherMedia
Gospodarcza koniunktura powoli się poprawia. Dla przedsiębiorców to sygnał, że można pomyśleć o podwyżkach cen.

Zanim gospodarka na dobre się rozkręci, minie jeszcze sporo czasu. Dlatego Sejm na wniosek ministra finansów postanowił zasilić państwową kasę sięgając do kieszeni palaczy. Od Nowego Roku tytoniowa akcyza wzrosła o 5,19 proc., co oznacza, że najdalej w marcu – po wyprzedaniu zapasów – paczka papierosów zdrożeje średnio o 33 gr.

Budowę dróg i autostrad mają wspomóc dodatkowo właściciele aut z silnikami diesla. Od 1 stycznia za każdy litr oleju napędowego płacą więcej o 16 gr, bo o tyle wzrosła opłata paliwowa. To inna forma podatku akcyzowego, do wprowadzania którego, podobnie jak w przypadku papierosów, zmusiły nas unijne zobowiązania.

Tankowanie pod korek podrożało zatem średnio o 8–12 zł. Na tym jednak nie koniec. – W 2010 r. ceny oleju napędowego na stacjach skoczą w sumie o 5 proc. Taką podwyżkę uzasadnia popyt będący skutkiem światowego ożywienia – twierdzi Urszula Cieślak z biura maklerskiego Reflex. Jeśli jej prognoza się spełni, w grudniu litr oleju napędowego będzie kosztował 4,10–4,20 zł. Właściciele aut napędzanych benzyną mogą odetchnąć, rok drożyzny mają właśnie za sobą. W ciągu ubiegłego roku bezołowiowa 95 podrożała aż o 28 proc., a jej ceny są już tak wyżyłowane, że nie powinny dalej rosnąć. Polski rynek paliwowy jest w dużym stopniu izolowany od reszty Europy, a konkurencja mizerna, więc krajowy tandem Orlenu i Lotosu może cisnąć konsumentów bez litości.

Eksperci z Refleksu obawiają się, że ceny ropy na giełdach światowych mogą wzrosnąć nawet o 20 proc., co znajdzie swoje odzwierciedlenie w cenach na stacjach. Ale, jak to z prognozami bywa, nic nie jest pewne, bo z kolei Nouriel Roubini (amerykański ekonomista, który jako jedyny przewidział ostatni światowy kryzys) uważa, że o tyle samo procent ropa może stanieć. Jego zdaniem znów mamy do czynienia ze spekulacyjną bańką, która z wielkim hukiem pęknie, gdy amerykański bank centralny zacznie podnosić stopy procentowe.

Światowe notowania ropy stanowią podstawę do ustalania ceny gazu importowanego do Polski. System indeksowania cen działa z półrocznym opóźnieniem. Mimo że w 2009 r. ropa drożała od stycznia, Rosjanie ceny gazu dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) podnieśli o 4 proc. dopiero w październiku. Do lutego zapewne znów o tyle samo zdrożeje, więc PGNiG będzie chciał podnieść swoje ceny o 8 proc. – uważa Andrzej Szczęśniak, analityk rynku paliwowego.

Pociecha w tym, że za bieżący sezon grzewczy będziemy płacić według starego cennika, gdyż zatwierdzona przez szefa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) taryfa obowiązuje do 30 marca. Poza tym jest nadzieja, że apetyty gazowników ograniczy prezes URE, bo PGNiG miał duże zapasy gazu ziemnego zakupionego po niższych stawkach, a poza tym ma też gaz z krajowego wydobycia.

Ceny węgla od roku już nie rosną, więc energetykom trudniej niż w poprzednich latach było przekonać prezesa URE, że wzrost kosztów wytwarzania energii elektrycznej musi znaleźć odzwierciedlenie w wyższych cenach prądu dla gospodarstw domowych. Tłumaczą się jednak, że obok czarnej energii z węgla muszą kupować coraz więcej zielonej ze źródeł odnawialnych. A ta kosztuje i to dużo. Gdy jesienią zakłady energetyczne zgłosiły propozycje nowych taryf, wyższych o 13–18 proc. od dotychczasowych, prezes URE odsyłał je kilkakrotnie do poprawek, dając jasno do zrozumienia, że zaakceptuje podwyżki najwyżej jednocyfrowe. I tak też się stało. Od stycznia i lutego ceny prądu idą w górę średnio o 5 proc. Ile konkretnie, zależy od tego, jaką taryfę wywalczyła sobie zaopatrująca nas spółka dystrybucyjna.

Ubiegłoroczny wzrost cen energii firmy nie bardzo mogły doliczyć do cen wyrobów ze względu na marną koniunkturę. Teraz zapewne w miarę możliwości będą usiłowały odrobić straty. Dlatego można się spodziewać, że podrożeją te artykuły, których produkcja wymaga dużej ilości paliw i energii. O kilka procent pójdą w górę ceny cementu, cegieł, różnych wyrobów metalowych.

Zdrożeją też leki. Jako środek zaradny minister zdrowia Ewa Kopacz zaproponowała, by przewlekle chorym przyznać 30-proc. zniżkę. Nie wiadomo jeszcze, jak do tego pomysłu odniesie się minister finansów. Ostatecznie musi go zatwierdzić Sejm (co zajmie minimum pół roku), a przyjęta przez parlament ulga może okazać się mniejsza od zakładanej.

Artykuły spożywcze podrożeją najwyżej o 2,6 proc. – przewiduje główny ekonomista Invest Banku Jakub Borowski. Tak optymistyczną prognozę uzasadniają duże zapasy. Ubiegłoroczne żniwa były wyjątkowo udane. Jednocześnie wysokie ceny ropy zwiększają popyt na biopaliwa produkowane ze zbóż, ziemniaków, trzciny cukrowej, roślin oleistych. To z kolei oczywiście nie sprzyja ewentualnym spadkom cen.

Z powodu kiepskich zbiorów herbaty jej cena wzrośnie o 10–15 proc. W Brazylii nie obrodziły pomarańcze, dlatego producenci soków i napojów pomarańczowych już zapowiedzieli, że podniosą ceny aż o jedną trzecią. Nadal drożeć będzie cukier i wyroby mleczarskie, głównie za sprawą polityki rolnej Unii Europejskiej, która wymusza ograniczanie produkcji cukru i mleka, a jednocześnie prowadzi interwencyjny skup mleka w proszku. Bruksela opodatkowuje w ten sposób unijnych konsumentów, by rolnikom żyło się lepiej.

Samorządy nie mają mocnych argumentów za podnoszeniem cen usług komunalnych. Podwyżki cen wody i ścieków będą raczej symboliczne. Nie dotyczy to jednak miejsc, gdzie infrastrukturę wodno-kanalizacyjną niedawno zmodernizowano. Np. w Zabrzu ceny wzrosły o 10–13 proc. Jest drożej, gdyż do rachunków za ścieki i wodę doliczane są bankowe odsetki od zaciągniętych przez gminę kredytów.

W niektórych miejscowościach, położonych przeważnie na wschodzie kraju, o 10–30 proc. trzeba będzie więcej płacić za wywóz śmieci. Od stycznia o 4 proc. znów wzrosła opłata marszałkowska za składowanie nieposegregowanych odpadów, które stanowią aż 95 proc. tego, co trafia na wysypiska.

Właściciele firm budowlanych i agencje nieruchomości zachęcają do kupowania mieszkań strasząc, że w 2010 zdrożeją one średnio o 10 proc. Co ciekawe, powołują się na raport Związku Banków Polskich, w którym można wyczytać, że należy się spodziewać „dalszego, ale powolnego spadku cen mieszkań”.

– Uważam, że ceny lokali mogą spaść o 5 proc. Te obecne są wciąż niedopasowane do zasobności portfeli Polaków. Biorąc pod uwagę umiarkowane perspektywy wzrostu gospodarczego, bezrobocia, słabej dostępności kredytu, o ruchu w górę nie może być mowy – uważa Michał Macierzyński z portalu bankier.pl. I radzi, by analitykom z budowlanej branży nie wierzyć. Prognozując drożyznę chcą ożywić kulejący popyt.

Nie inaczej jest w przypadku polis ubezpieczeniowych. Jeszcze w listopadzie kierowców zaniepokoiła wiadomość, że o 10 proc. zdrożeje komunikacyjne OC. Przyczyną miały być rosnące od 10 grudnia tzw. sumy gwarancyjne, czyli maksymalne kwoty, jakie towarzystwo ma obowiązek zapłacić na pokrycie szkód jednego z wypadku. Odpowiedzialność ta wzrasta z 1,5 do 2,5 mln euro (w przypadku szkody osobowej). Wysokość tej kwoty na pewno robi wrażenie. Tyle że tak kosztowne wypadki zdarzają się bardzo rzadko.

Firma doradcza Ogma sprawdziła, jak po 10 grudnia zmieniły się ceny OC. Faktycznie niektóre towarzystwa podniosły swoje stawki (np. Compensa 6–13 proc., Link4 od 7–13 proc.), ale inne w tym samym czasie je obniżyły (np. Warta, która dla kierowców starszych niż 45 lat obniżyła stawkę OC o 18 proc.). To pokazuje, jak bardzo konkurencyjny mamy rynek. Samochody w Polsce ubezpiecza aż 15 towarzystw, które na drastyczne podwyżki nie mogą sobie pozwolić.

Mimo to powolne, stopniowe podwyżki cen ubezpieczeń jednak będą. Rosną przecież koszty leczenia ofiar wypadków i wartość aut poruszających się po polskich drogach. Co więcej, obecne marże zysku towarzystw przy polisach OC są już bardzo niskie (lub ujemne) i muszą wzrosnąć. O ile naprawdę podrożeje OC, nie sposób precyzyjnie przewidzieć. Warto natomiast śledzić taryfy i porównywać oferty. Towarzystwa ubezpieczeniowe na dużo korzystniejszych warunkach potrafią sprzedawać polisy nowym klientom.

Podobna sytuacja panuje na rynku telekomunikacyjnym. Firmy bronią się przed spadkiem przychodów dając w ramach tego samego abonamentu większy pakiet „darmowych” minut czy esemesów. – Rozmowy przez komórkę stanieją w 2010 r. o 7 proc., zaś połączenia z telefonu stacjonarnego TP na komórki o 10 proc. – przewiduje Grzegorz Bernatek, kierownik działu analiz w firmie Audytel. Policzył, że za 100 zł będzie można porozmawiać przez 575 minut (o 25 minut dłużej niż w 2009 r.) lub wysłać 1900 esemesów (o 50 więcej).

Stan polskiej gospodarki pozwala wierzyć w siłę złotego. Jeśli nasza waluta będzie się dalej umacniać, możemy liczyć nie tylko na stabilizację cen paliw, ale również cen wycieczek zagranicznych i biletów lotniczych. Te ostatnie miały zdrożeć nawet o 10 proc. z powodu spadającej frekwencji w klasie biznes, która w tradycyjnych liniach przynosi największe zyski. Ponieważ dla przewoźnika naprawdę liczy się średnia cena biletu, wyglądało na to, że pula miejsc w promocyjnych cenach zostanie radykalnie ograniczona. W grudniu jednak kilka firm ogłosiło, że fotele w klasie biznes znów się wypełniają, co oznacza, że bilety zdrożeją najwyżej o 3–5 proc. – Warunek to stabilne ceny ropy – zastrzega Tomasz Dziedzic z Instytutu Turystyki.

Jeśli faktycznie te najbardziej optymistyczne prognozy się spełnią i pod koniec 2010 r. będziemy płacić 3,50–3,80 zł za euro, to wiele produktów pochodzących z importu powinno stanieć. Niestety, nie należy z tego powodu oczekiwać np. znaczących spadków cen samochodów. Tu przeszkodą są bardzo niskie marże pośredników.

W sumie podwyżek będzie mniej niż w poprzednich latach. Inflacja to nie jest teraz największe zmartwienie Polaków.

 

Podwyżki 2010 r. (prognozy w proc.)
żywność 2,5–3
papierosy 3
gaz 4–5
prąd 5
olej napędowy 5
wywóz śmieci 5–30

 

Polityka 2.2010 (2738) z dnia 09.01.2010; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Drożej, ale bez przesady"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną