Żądania dotyczące odszkodowań od Deutsche Bahn za udział niemieckiej kolei w deportacjach Polaków w czasie II wojny światowej na pewno nie są dobrą wiadomością dla koncernu. Tym bardziej, że przecież dopiero buduje on swoją markę w naszym kraju. Ale trudna historia raczej nie przeszkodzi Niemcom w zarabianiu pieniędzy na polskich torach.
Deutsche Bahn już rok temu kupił największego prywatnego przewoźnika towarowego w Polsce, firmę PCC Rail. Dzięki temu jest najpoważniejszym konkurentem byłego monopolisty, spółki PKP Cargo, która musiała w ostatnich miesiącach bronić się przed bankructwem. Ale oczywiście na tym apetyty koncernu DB się nie kończą. Na pewno chce również zarabiać na wożeniu pasażerów.
Na razie Deutsche Bahn współpracuje z polskimi kolejami. Wspólnie z PKP Intercity uruchamia trzy pary pociągów Warszawa-Berlin, jedną parę Kraków-Hamburg oraz nocny pociąg z Warszawy do innych miast niemieckich, a także Bazylei i Amsterdamu. Dodatkowo razem z Przewozami Regionalnymi oferuje pociągi z Wrocławia do Drezna. Przedstawiciele DB zapewniają, że chcą tę współpracę z polską firmą rozwijać.Równocześnie jednak mnożą się spekulacje, kiedy i na jakich trasach Deutsche Bahn uruchomi pociągi wyłącznie pod własną marką.
Dla pasażerów byłaby to tak naprawdę dobra i zła wiadomość. Dobra, gdyż z pewnością Deutsche Bahn może konkurować z PKP Intercity na głównych trasach – z Warszawy do Berlina przez Poznań albo z Warszawy do Krakowa, Katowic i - po zakończeniu remontu - do Gdańska. A w przyszłości na igreku, czyli sieci Kolei Dużych Prędkości (Warszawa-Łódź-Poznań/Wrocław). Konkurować nie tyle nawet niższą ceną, co wyższym komfortem, lepszą obsługą klienta i bardziej pomysłowymi promocjami.
Jednak nie na mniej popularnych i uczęszczanych trasach. Raczej nie zastąpią nam niewygodnych Tanich Linii Kolejowych (TLK – do niedawna pospiesznych) czy jeszcze gorszych interREGIO. Wątpliwe, aby Deutsche Bahn chciało wozić pasażerów z Lublina do Warszawy czy z Krakowa do Rzeszowa, i to jeszcze w konkurencyjnych cenach.
Jeśli województwa nie zwiększą solidnie dotacji na przewozy regionalne, Niemcy nie wystartują także w ewentualnych przetargach na obsługę połączeń lokalnych. Cokolwiek Deutsche Bahn w Polsce robi i będzie robić, ma to przynosić spółce zyski. A te leżą tylko na głównych trasach i w kieszeniach zamożniejszych pasażerów. Mimo trudnej przeszłości, na działalność charytatywną ze strony niemieckiego koncernu - na polskich torach - nie możemy liczyć.