Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kryzys po chińsku

Azjatycki smok znów się rozpędza

Kryzys, jaki kryzys? W 2009 roku PKB (Produkt Krajowy Brutto) Chin wzrósł podobno – to na razie wstępne dane – o 8,7 procent.

Początek ubiegłego roku jeszcze był słaby, ale potem, z kwartału na kwartał, chińska gospodarka błyskawicznie się rozpędzała. Na tym tle, nasze ubiegłoroczne tempo wzrostu – jakby nie było krótkotrwałego lidera Europy – wydaje się śmiesznie niskie. Po raz kolejny Chiny zaskakują i fascynują. Jest co podziwiać i jest się o co... bać.

Podziw dotyczy tempa i sposobu, w jaki Chiny uporały się ze skutkami globalnego kryzysu finansowego sprzed dwóch lat. Kraj, który siłą rzeczy musiał ucierpieć z powodu mniejszego popytu na swoje masowo wywożone za granicę towary, szybko potrafił ożywić popyt wewnętrzny, jeszcze bardziej rozkręcić infrastrukturalne inwestycje, zachęcić  lepiej sytuowanych do budowania i kupowania domów czy mieszkań. Gospodarka realna i banki dostały potężne wsparcie finansowe (600 mld dolarów), obniżano stopy procentowe i zachęcano do brania kredytów. Wszystko to okazało się na tyle skuteczne, że dziś znowu powracają pytania, czy chińska gospodarka nie rozwija się… za szybko? Czy nie grozi jej przegrzanie, a błyskawiczny wzrost cen nieruchomości i akcji kredytowej nie doprowadzą do powstania baniek spekulacyjnych na wzór tych, które były w krajach rozwiniętych?

Sami Chińczycy i część zewnętrznych ekspertów uspokajają, że to inny kraj, inne czasy i inne warunki. Liczą, że przed Chińczykami jeszcze wiele lat imponującego rozwoju, bo dystans do najbogatszych, w przeliczeniu na głowę mieszkańca,  ciągle pozostaje ogromny. Nie zmienia to faktu, że ewentualne kłopoty Chin – kraju, który aspiruje dzisiaj do miana drugiej potęgi gospodarczej świata – bardzo utrudniłyby i opóźniły proces łapania równowagi przez innych. A innego konia pociągowego dla światowej gospodarki nie widać,

Z kolei obawy, wcale przecież nie nowe, wiążą się z bezpardonowym, ekstensywnym sposobem rozwoju kraju, lekceważeniem elementarnych norm ochrony środowiska, niechęcią do międzynarodowej współpracy w dziedzinie powstrzymania zmian klimatycznych, a przede wszystkim do demokratyzacji państwa, czego najświeższym dowodem jest ostry konflikt z chińskim oddziałem koncernu Google. Powodów do niepokoju o „chińską drogę rozwoju” jest więc sporo. Zwłaszcza, że kraj ten coraz więcej waży w światowej gospodarce. Na razie dobrze sobie radzi z naszymi problemami (szybko zneutralizował skutki wywołanego przez Stany Zjednoczone finansowego kryzysu). Czy świat równie sprawnie poradzi sobie z kłopotami, które może sprawić chiński smok?

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną