Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Belka na bank?

Jest kandydat na szefa NBP

Bronisław Komorowski długo się namyślał, ale wybór ma trafny. Kandydatem na nowego szefa Narodowego Banku Polskiego został prof. Marek Belka. W środowisku ekonomistów, a może nawet wśród polityków, trudno będzie znaleźć człowieka, który powie, że to chybiony strzał.

Wszechstronnie wykształcony i przygotowany do takiej pracy, od lat w służbie publicznej, kilkakrotnie w roli wicepremiera, ministra finansów a raz premiera. Dał się poznać jako zwolennik równoważenia finansów państwa (słynna budżetowa kotwica Belki), stopniowej sanacji państwowej kasy i wróg życia kraju ponad stan. Obywatele zapamiętali go przede wszystkim jako ojca i promotora wprowadzonego w 2001 roku powszechnego podatku od dochodów kapitałowych (podatek Belki). Nie zjednało mu to pewnie sympatii rodaków, ale budżetowi trochę pomogło. A były to czasy, kiedy w publicznym skarbcu, podobnie jak teraz, raczej się nie przelewało.

Jeszcze do dziś Marek Belka pełnił prestiżową funkcję dyrektora departamentu europejskiego w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Uczestniczył w ratowaniu greckiego bankruta i montowaniu systemu finansowego wsparcia dla słabszych ogniw strefy euro. Gdyby został prezesem NBP (co zależy od woli Sejmu) na pewno poprawiłyby się relacje banku centralnego z rządem i ministrem finansów. Ktoś, kto siedział po obu stronach ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie (budynki MF i NBP stoją niemal naprzeciwko siebie) będzie pewnie bardziej skłonny do zrozumienia racji drugiej strony i racjonalnej współpracy. W tych wszystkich sprawach widać dziś duży deficyt.

Jest więc świetny kandydat i spora niepewność, czy nie zostanie jednak spalony w bieżącej, politycznej walce. PiS i PSL już zapowiedziały (w ogóle nie oceniając kompetencji profesora), że prawo marszałka Komorowskiego - skoro tylko pełni obowiązki prezydenta - do przedstawienia tej kandydatury jest wątpliwe. Przed wyborami prezydenckimi obie te partie będą więc dla zasady głosować przeciw powołaniu kogokolwiek na stanowisko szefa NBP. Czy posłów PO, gotowych dzisiaj obsadzić w roli prezesa banku centralnego człowieka przez większość swojego życia związanego z lewicą, poprze klub SLD dowiemy się w przyszłym tygodniu, podczas głosowania. Jeśli SLD tego nie zrobi, będzie to dziwactwo, także polityczne. Trudno przecież w tym konkretnym przypadku uznać, że PO próbuje dla siebie zagarniać wszystkie kluczowe funkcje w państwie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną