Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Dooperelle i inne pipsztyki

Moda na rękodzieło w Internecie

Monika Wyrzykowska i Sylwia Wilgatek sprzedają w salonie DADA dosłownie wszystko Monika Wyrzykowska i Sylwia Wilgatek sprzedają w salonie DADA dosłownie wszystko Leszek Zych / Polityka
Sklepowa masówka jest démodé. Teraz ceni się rękodzieło kupowane przez Internet.

Renata Świercz po 15 latach zrezygnowała z pracy w dużym banku. Dziś jest właścicielką serwisu Unikalni.pl. Magdalena Strąk skorzystała z projektu Samozatrudnieni prowadzonego przez urzędy pracy. Dzięki unijnemu dofinansowaniu kupiła komputer i aparat fotograficzny, czyli sprzęt niezbędny do prowadzenia sklepu internetowego, i założyła własny biznes. Tak powstał serwis Dooperelle.pl.

Dla twórców Pakamera.pl hobby stało się sposobem na życie. – Mateusz, z wykształcenia ekonomista, rzucił pracę w korporacji. Julka, która kształciła się przez wiele lat na lekarza weterynarii, zostawiła klinikę na rzecz promowania rękodzieła – wylicza Ola Góralczyk z Pakamery.pl, największego tego typu serwisu w Polsce i zarazem jednego z najpopularniejszych polskich sklepów internetowych.

Polskich serwisów, które skupiają artystów i rękodzielników prezentując i sprzedając ich prace, jest już kilkanaście. Nazwy – Galeria Fiu Fiu, Wylęgarnia.pl, DecoBazaar, Modna.pl, Coś Pięknego, Pipsztyki, Sztukowisko, DecoManufaktura, Ellefant, Dooperelle.pl, Ludowo Mi, Unikalni.pl czy Prototyp.pl – mówią wiele o charakterze biznesów i ich właścicielach. Portale pośredniczą w handlu wyrobami artystów, zapewniają im usługi administracyjne, dbają o promocję. Żyją z prowizji od sprzedaży.

Rękodzieło dotychczas kojarzyło się z łowickimi wycinankami, koronkami z Koniakowa i pseudoludowymi jarmarkami. Dziś moda na rzeczy robione ręcznie powraca, lecz w zmienionym kształcie, a ofertę kieruje się do innego odbiorcy. Odmienna jest nie tylko stylistyka, ale i sposób dystrybucji. Oferowane są przede wszystkim biżuteria i dodatki, od toreb po efektowne detale garderoby, ale też elementy dekoracji wnętrz, ceramika.

Na świecie poszukiwanie wyjątkowych i jedynych w swoim rodzaju gadżetów, biżuterii czy bibelotów stało się bardzo popularne. Świadczy o tym sukces amerykańskiego portalu Etsy.com, który jest platformą dla twórców i poszukiwaczy rzeczy niebanalnych. Utrzymuje się z prowizji – 20 centów od każdego wystawionego przedmiotu oraz 3,5 proc. od każdej transakcji. Paradoksalnie, do sukcesu Etsy przyczynił się kryzys, który skłonił do oszczędności i poszukiwania alternatywnych dóbr nie tylko tańszych, ale także unikatowych, dających namiastkę jeśli nie luksusu, to wyjątkowości. W czasie ubiegłorocznego przedświątecznego szczytu Etsy zanotował rekordową sprzedaż. W marcu tego roku „The Wall Street Journal” zaliczył portal do grupy najbardziej obiecujących biznesów. W maju obroty sięgnęły prawie 30 mln dol.

Tymczasem po piętach depcze mu już konkurencyjny portal ArtFire. W Europie sukcesem może pochwalić się niemiecki portal DaWanda, za jego pośrednictwem ponad 70 tys. twórców sprzedaje swoje wyroby w zamian za procent od ich ceny.

Nazwa DaWanda pochodzi od afrykańskiego imienia kobiecego oznaczającego wyjątkowość. Ta, w czasach masowej produkcji i powszechnej unifikacji, jest ceniona. Stąd też ostra selekcja przy nawiązywaniu współpracy. Muszą też o tym pamiętać twórcy chcący coś sprzedawać za pośrednictwem Wylęgarni czy Pakamery. Właściciele serwisów często sami zajmowali się wcześniej wyrobem biżuterii, toreb czy oryginalnych gadżetów, ale nie mogąc znaleźć zbytu, stworzyli strony internetowe. – Tradycyjne, stacjonarne galerie to za wysokie progi dla artysty amatora, zaś serwisy aukcyjne, takie jak Allegro, kojarzą się z targowiskiem, masówką – mówi Basia Czerny z założonego przed pięcioma laty DecoBazaaru. – Brakowało miejsca kameralnego, artystycznego.

W realu i sieci

Od dwóch lat działa Galeria FiuFiu. – Konkurencja jest duża, dlatego wiele sklepów tego typu szybko ginie w niebycie – mówi Agnieszka Dalszewska. – W naszym przypadku, na szczęście, z miesiąca na miesiąc przybywa odwiedzających. Najwięcej jesienią, no i oczywiście przed świętami Bożego Narodzenia.

Pojawiają się także sklepy działające jednocześnie w realu i sieci. Takie jak Galeria Od Rzeczy, która wystawia swoje towary w kameralnym sklepie na lubelskiej Starówce, a część towaru sprzedaje za pośrednictwem witryny internetowej. Podobną drogą poszedł Salon Twórczości Swobodnej DADA, który sprzedaje biżuterię, dodatki, a nawet meble w sklepie internetowym, ale od niedawna także w Warszawie, w galerii przy ulicy Ząbkowskiej, czyli w jednym z najmodniejszych obecnie miejsc stolicy.

Na równie popularnym Powiślu swój sklep Bubu prowadzi Ewelina Hadam, która co prawda nie sprzedaje w Internecie, ale tak jak platformy internetowe stawia na rękodzieło.

– Współpracuję z 85 osobami, które tworzą przede wszystkim biżuterię i dodatki – wyjaśnia właścicielka. Zaczynała od pracochłonnego wyszukiwania twórców, wybierania najciekawszych prac i nawiązywania współpracy. Choć koszty są o wiele większe niż w przypadku platform internetowych, właścicielka Bubu jest pełna optymizmu.

Platformy i sklepy nie odniosłyby sukcesu bez uzdolnionych twórców biżuterii, dodatków, artykułów dekoracji wnętrz czy ubrań. Dla wielu z nich to zajęcie dodatkowe, rodzaj artystycznego hobby, dla innych sposób na dorobienie albo początek artystycznej drogi. – Przekrój zawodów jest olbrzymi. Wśród współpracowników mamy m.in. artystki śpiewaczki, teatrologów, prawniczki, archeologa, kostiumografa, bankowca, polonistkę, przedszkolanki, ekonomistki – wylicza Renata Świercz. W Pakamerze swoje prace oferuje ponad 600 osób, w większości kobiet. Podobna liczba współpracuje z DecoBazaarem. FiuFiu i Arsneo prezentują prace prawie 300 artystów. Częstą praktyką jest wystawianie swoich kolekcji w kilku serwisach.

Tworzą matki opiekujące się małymi dziećmi, które wolne chwile wykorzystują na wyrób biżuterii, są także studenci i absolwenci kierunków artystycznych, którzy po studiach zakładają własne firmy i z twórczością wiążą karierę zawodową. – Jest też grupa osób, która w miarę rozwijania się porzuciła dotychczasową pracę i zajęła wyłącznie tworzeniem – dodaje Góralczyk. Trudno jednak określić, ile z nich potrafi się z tego utrzymać. – Marża galerii waha się od 20 do 40 proc. – mówi Agnieszka Kopczyńska, działająca pod szyldem Ikati Jewellery. – O ile dolna granica jest akceptowalna, o tyle górna prowokuje do myślenia o własnym serwisie. Sama na razie nie mam szans na utrzymanie się z tej działalności.

Rękodzieło wychodzi też na ulice. Coraz liczniejsze imprezy są okazją dla twórców do bezpośredniego sprzedawania prac, a dla platform – do promocji. Często odbywają się one w modnych klubokawiarniach. Bywalcy takich miejsc stanowią ważną grupę odbiorców. Świąteczne kiermasze organizuje rokrocznie Pakamera. Na mapę stołecznych wydarzeń zdążyły się też wpisać praskie Cuda Wianki. Sama Praga stara się kreować Rękodzielnicę – imprezę pod tą nazwą zainaugurowano pod koniec czerwca w klubie Sen Pszczoły. Na warszawskim Powiślu można zaś trafić na RE: produkcje, czyli targi hand-made. Podobny kiermasz ma Sopot. Delicje Artystyczne odbywają się tu m.in. na molo.

Trend upcyklingu

Na pograniczu rękodzieła i sztuki lokują się także Przetwory – inicjatywa obecna od kilku lat w różnych miejscach Warszawy. Tutaj artyści wykorzystują zużyte surowce i przedmioty do stworzenia nowych, ciekawych prac: biżuterii, mebli, dodatków czy dzieł sztuki. Działalność taka wpisuje się w popularny w Europie trend upcyklingu, czyli przetwarzania odpadów na artystyczne przedmioty użytkowe. Upcyklingowe kolczyki z przycisków starej klawiatury, torby z pasków pociętych reklamówek można kupić na targowisku w ramach Przetworów, ale także w innych galeriach. Bo w prawdziwym rękodziele jedno jest niezmienne: liczy się wyobraźnia artysty i jego talent, a nie materiał.

Tak było w łowickich wycinankach i tak jest w upcyklingowych kolczykach.

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Rynek; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Dooperelle i inne pipsztyki"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną